FINNICK
Słowa Annie zawisły w powietrzu, oddzielając nas ogromnym murem od jej rodziców. Nastała cisza. Matka Annie już otwiera usta, z których za moment zapewne wypłyną obelgi skierowane w moją stronę, ale to ojciec Annie pierwszy przerywa ciszę, mówiąc coś, czego ja na jego miejscu - gdybym miał taką żonę - powiedzieć bym się bał.
-Świetnie, bardzo cieszę się twoim szczęściem, a raczej waszym szczęściem. - Annie uśmiecha się, ale wciąż jest zdenerwowana. Głowa pani Cresty niebezpiecznie obraca się w stronę jej męża, a jej dłoń unosi się ku górze.
-Coś ty powiedział? - Warczy. Jest wściekła i pewnie spodziewa się, że pan Cresta przestraszony odwoła swoje słowa. Jednak na jego twarzy maluje się pewność siebie i determinacja, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziałem.
-Powiedziałem, że cieszę się ich szczęściem. - Mówi podniesionym głosem, wyraźnie akcentując słowo ich.
-Jak możesz... - Zaczyna krzyczeć pani Cresta, ale jej mąż łapie ją za podniesiony łokieć i wyprowadza żonę na zewnątrz. Annie osuwa się na kolana.
Klękam i obejmuję ją, szepcząc Już dobrze, nie denerwuj się. Annie płacze, a jej ciałem wstrząsa spazmatyczny szloch. Wszystkie emocje, które tkwiły w niej od dawna, właśnie w tej chwili znajdują ujście i oczyszczają jej umysł z każdego złego wspomnienia. To dobrze. Potrzebuje takiego oczyszczenia. Ja zapewne też, ale to nie jest czas i miejsce na płacz. Muszę być dla niej oparciem.
TOM CRESTA - OJCIEC ANNIE
-Tom! Co ty robisz?! Jak możesz na to pozwalać? - Warczy moja żona. Jest w szoku, bo pierwszy raz nie byłem zaślepiony miłością do niej i postawiłem się jej.
-To jej życie! Ma prawo sama decydować! - Odpowiadam, prawie krzycząc.
-Wcale nie! To my jesteśmy jej rodzicami! - Lindsey nawet nie próbuje ściszać głosu i krzyczy na mnie.
-Zrezygnowaliśmy z funkcji jej rodziców, kiedy uciekliśmy od problemów i sfingowaliśmy naszą śmierć. - Nie mogę się przełamać i dalej mówię ściszonym głosem.
-Jak możesz! Przecież Lora zginęła! Musieliśmy mieć czas, żeby się uspokoić! - W jej oczach pojawiają się łzy, ale nie są szczere, mają na celu wywołać u mnie poczucie winy.
-A Annie?! Mieliśmy też drugą córkę! Ona straciła nie tylko Lorę, ale też nas! - Lindsey cały czas próbuje wywołać u mnie poczucie winy, ukazując swoje łzy, ale tym razem z marnym skutkiem. Teraz najważniejsze jest szczęście Annie i będę go bronił jak lew.
-Ale to nie my zniszczyliśmy tą małą słodką Annie! To był Finnick! - Czemu ona musi być tak uparta?!
-Właśnie, że to my! Słyszałaś, jak Elen mówiła, że Annie z dnia na dzień coraz bardziej zamykała się w sobie, a kiedy spotkała Finnicka, było z nią dużo lepiej. Powinniśmy mu podziękować, a nie mieć do niego o wszytko pretensje i traktować go tak jak ty. On pomagał jej przetrwać! - Krzyczę. Nie wytrzymuję. Lindsey odsuwa się ode mnie, a na jej twarzy maluje się zaskoczenie. Pierwszy raz w życiu na nią nakrzyczałem.
-Dobrze. Przeproszę go, ale teraz chodź, bo ludzie się na nas patrzą. - Szepcze. Cała Lindsey. Obchodzi ją tylko co ludzie powiedzą.
Wchodzimy do środka i słyszymy głośny płacz Annie, zmierzamy w kierunku z którego dochodzi i widzimy ją klęczącą, wtuloną w również klęczącego Finnicka, który głaszcze ją po plecach i całuje w głowę. Lindsey przełyka głośno ślinę, a chłopak spogląda na nas, po czym znów zatapia twarz w jej włosach i chyba szepcze jej coś do ucha, bo kiedy podnosi głowę, Annie przytakuje. Finnick wstaje i pomaga zrobić to samo Annie. Cały czas ją przytula.
-Przepraszam was. Nie powinnam tak zareagować. Naprawdę bardzo się cieszę. - Mówi moja żona, widzę, że nie idzie jej to łatwo. Chyba tylko ślepy by tego nie zauważył, ale cieszę się, że w ogóle to mówi. Finnick uśmiecha się i ciągle przytula Annie.
-Może... ja zrobię herbatę? Annie... pójdziesz z rodzicami do salonu? - Zwraca się do niej. Moja córka kiwa głową i idzie do salonu, wycierając łzy, które leją się po jej policzkach. Lindsey próbuje ją przytulić, ale Annie odpycha jej rękę.
FINNICK
Dochodzi godzina dwudziesta pierwsza. Rodzice Annie wyszli godzinę temu, a ja i Annie dalej siedzimy w moim starym domu. Stwierdziliśmy, że zostaniemy tu jeszcze trochę i pokażę ukochanej pamiętniki Seannera. Teraz przeglądamy już trzeci.
-Seanner był bardzo do ciebie podobny. - Odzywa się Annie, przerywając tym samym ciszę, która tkwiła pomiędzy nami od godziny.
-W jakim senesie? - Pytam.
-Z tego co tu przeczytałam, wiem, że był inteligentny i wrażliwy, kochał Penny i troszczył się o nią. Zupełnie jak teraz ty. - Mówi i uśmiecha się. - Ciekawe czy ja też jestem podobna do Penny... to byłoby wspaniałe... no i trochę dziwne, ale mimo to wspaniałe! - Mówi rozmarzonym głosem. To chyba nie najlepszy moment, żeby powiedzieć jej, że raczej jedyne co - oprócz więzów krwi - łączy mnie z Seannerem to miłość. Moja do Annie, a Seannera do Penny i to, że obydwoje bylibyśmy wstanie oddać życie za ich szczęście.
_________________________________________________________________________________
No i znowu rozdział jest krótki... przepraszam, obiecuję, że następny będzie dłuższy. Ten jest krótki, bo całą niedzielę i wczorajszy dzień musiałam się uczyć na sprawdziany i kartkówki (no w dupę jeża... mogłoby być tego mniej... tych kartkówek i sprawdzianów oczywiście :D), ale napisałam trochę w sobotę i dziś... normalnie to napisałabym jeszcze trochę więcej i jutro bym skończyła, ale... jutro mam jeszcze kilka kartkówek i to akurat z przedmiotów, na których mi zależy, a poza tym... trzeba uczcić nowy zwiastun nowym rozdziałem :)
Kolejny rozdział w sobotę. Mam nadzieję, że ten Wam się choć trochę spodobał i skomentujecie go :)
A tak na marginesie, to co myślicie o tym fragmencie oczami ojca Annie? Udał się? Częściej pisać coś oczami innych bohaterów? Czy może wręcz przeciwnie?
A miałam coś napisać o szablonie... przepraszam, ale zrobię jeszcze jeden i dopiero wtedy zapytam Was o zdanie :)
Tak w ogóle to właśnie zauważyłam w zwiastunie scenę, którą uważam za najgorszą w całych IŚ... i na pewno będę płakać jak to zobaczę w filmie... :( Teraz to ja potrzebuję oparcia :(
Chodzi o śmierć.... kogoś:(((((, prawda? Ja tez na pewno bede ryczeć 😔:'( A co do rozdziału to super;). Tylko ta rozmowa ojca z mamą Annie była troszkę krótka :), ale w sumie to sama nwm jak moznaby było ją przedłużyć ;D
OdpowiedzUsuńTak dokładnie... chodzi o śmierć mojego ukochanego bohatera... to takie... przykre... przykre to za mało powiedziane... (kurde! ja nadużywam wielokropka!). Dopiero kiedy drugi raz oglądałam zwiastun to zauważyłam ten moment! Ten tragiczny moment! I miałam ochotę czymś rzucić, więc nie wiem co to będzie w kinie...
UsuńNiestety rozmowa była krótka... zdaję sobie z tego sprawę, ale nie miałam pomysłu jak mogę ją dalej poprowadzić, a poza tym... musiałam robić powtórzenie na kartkówkę... także... no właśnie :)
Rozdział jest fajny. Może i trochę krótki; ale mi się podoba:) Też mam masę kartkówek:( akurat mam taką panią od matmy która robi je co drugi dzień... także...też nadużywa wielokropka... mhm... no to będę kończyć i czekam na sobotę:)
UsuńRozdział jest fajny. Może i trochę krótki; ale mi się podoba:) Też mam masę kartkówek:( akurat mam taką panią od matmy która robi je co drugi dzień... także...też nadużywa wielokropka... mhm... no to będę kończyć i czekam na sobotę:)
UsuńRozdział jest fajny. Może i trochę krótki; ale mi się podoba:) Też mam masę kartkówek:( akurat mam taką panią od matmy która robi je co drugi dzień... także...też nadużywa wielokropka... mhm... no to będę kończyć i czekam na sobotę:)
UsuńBardzo cieszę się, że rozdział Ci się podobał :)
UsuńNo niestety... szkoła to coś okropnego... zwłaszcza jeśli jest się w pierwszej klasie, a co drugie słowo nauczycieli to "matura". Maturę mam za... trzy lata, a już nią rzygam!
A tak wgl to masz może insta, czy coś;?
UsuńTak mam i insta i snapa i aska... i nawet założyłam dziś aska do tego bloga, co prawda miałam napisać o tym oficjalnie w sobotę... ale tam :D
UsuńDasz insta?:D
UsuńNa razie wolałabym nie, bo... sama rozumiesz... wolałabym zachować anonimowość :)
UsuńMoże kiedyś podam :)
Spoko!! No oczywiście że rozumiem
UsuńKolejny świetny rozdział!Może trochę krótki ale i tak jest super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie i czekam na kolejny rozdział.
Bardzo dziękuję, cieszę się, że rozdział Ci się podoba :)
UsuńBardzo świetny rozdział <3 Kocham twojego bloga :*
OdpowiedzUsuńI też nie wiem co będzie w kinie kiedy on...
Uwielbiam go <3 ja mam 8 bohaterów których kocham tak samo i nimi są: Peeta, Katniss, Finnick, Johanna, Annie, Prim, Haymnitch i Effie kocham ich po równo <33
Moi ulubieni bohaterowie to też Katniss, Peeta, Johanna, Annie, Prim, Haymitch i Effie, ale Finnicka normalnie kooocham! :)
UsuńBardzo dziękuję, cieszę się, że rozdział i blog Ci się podobają :)
No, no Pan Cresta postawił się swojej żonie i to się chwali:) A moi ulubieni bohaterzy to podobnie jak wyżej tylko dodałabym jeszcze Boogs'a
OdpowiedzUsuńzhal986
Ooo... też lubiłam Boggs'a :)
UsuńA moi ulubieni to Annie, Effie, Cressida, Haymitch, Gale, Peeta i oczywiście Finnick<33333333
UsuńAaa!!!! I Pollux
UsuńO no tak Cressida i Gale i Pollux, też ich lubię :)
UsuńSwietne przepraszam ze tak pozno ale wczesnie nie moglam komentowac o czyja smierc chodzi
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać, rozumiem, że nie mogłaś komentować :)
UsuńTo jest booskieee. Wlasnie kto zginie
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńHej!Dziś dodałam nowy rozdział u siebie http://igrzyskasmiercialways.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie cię zapraszam i czekam na twój <3
Widziałam i przeczytałam i właśnie piszę niemiłosiernie długi komentarz :)
Usuń(spodziewaj się dużej ilości wielkich liter :D)
U mnie rozdział pojawi się znacznie później, bo jeszcze go nie skończyłam :)
U mnie nowy rozdział
OdpowiedzUsuńkatnissipeetadalszelosypowojnie. blogspot.com
Widziałam i czytałam, zaraz skomentuję :)
Usuń