środa, 12 lipca 2017

Rozdział 126 — "Przyczyniam się do powstania lepszego świata"

ANNIE


Wszystko, co działo się potem na arenie trwało dla mnie zaledwie parę minut. Wszyscy rozbili w lesie obozowisko. Przez dłuższy czas cierpieli na brak wody, lecz po jakimś czasie otrzymali od sponsorów dziwny przedmiot, który potem okazał się być sączkiem. Finnick oczywiście zaniósł trochę wody Mags. Nawet ktoś, kto nie zna go tak dobrze, jak ja, oglądając tę scenę, może zauważyć, że ta starsza kobieta jest kimś ogromnie ważnym dla przystojnego trybuta z Czwórki.
Potem nadszedł czas na sen. Początkowo Finnick i Katniss stali na straży swoich sojuszników.Jednak po pewnym czasie mój ukochany przegrał ze zmęczeniem i zasnął. Na straży została reprezentantka Dwunastki. 
Po jakimś czasie na arenie pojawiła się mgła. 



MAGS


Budzę się, dopiero gdy Finnick zarzuca mnie, półprzytomną, na plecy. Dopiero wtedy orientuję się, że grozi nam niebezpieczeństwo w postaci mgły, choć jeszcze nie rozumiem, co dokładnie ona powoduje. 
Mężczyzna rusza przed siebie, aby uciec jak najdalej od grożącego nam niebezpieczeństwa, niemal zapomina o naszych sojusznikach, których MUSIMY uratować, bo tylko dzięki nim może udać się planowana rebelia. Tak długo żyłam w Panem z marzeniami, że kiedyś to wszystko może się zmienić na lepsze, dlatego, teraz gdy staje się to możliwe, zrobię, co mogę, aby tak było i aby młodsze pokolenia, dorastały w lepszym Panem. 
W pewnym momencie Finnick zatrzymuje się. Czeka na nieszczęśliwych kochanków z Dystryktu Dwunastego, woła ich, zachęca do dalszej ucieczki, ale oni nie dają już rady. Mężczyzna zauważa to i rusza im na pomoc. 
  — Nic z tego. Muszę go przenieść. Dasz radę podnieść Mags? — spytał.
   — Tak — odpowiedziała Katniss, nasz Kosogłos.

Jednak nie dała rady. Upadła, a Finnick przybiegł, jak tylko to zobaczył. 
   — Możesz zabrać oboje? Idź przodem. Dogonię was.
  — Nie. Nie dam rady nieść obojga. Ręce mi wysiadają — oznajmił.
Już wtedy wiedziałam co mam zrobić. Może niedane mi zobaczyć Panem po rewolucji, ale zrobię wszystko, aby do tej rewolucji doszło. Żegnam się z Finnickiem za pomocą pożegnalnego gestu z Dystryktu Czwartego — całuję go w usta i odchodzę. 
   — MAGS! MAGS! MAGS! — krzyczy mężczyzna, ale ja się nie odwracam. Nie ma już odwrotu. 
Wchodzę we mgłę i moje ciało przeszywają bolesne ukłucia trucizny. Przyczyniam się do powstania lepszego świata.


FINNICK 


Katniss i Peeta śpią. Ja zostałem strażnikiem. Choć nie jestem pewien czy w tej chwili jestem odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.
W mojej głowie przewijają się wspomnienia Mags. Jej bezzębny uśmiech, jej ciepłe oczy, od których zawsze biła troska. Łzy ciekną po moich policzkach, a ja im na to pozwalam. Jest noc i tak nikt tego nie zobaczy, a poza tym... Mags zasługuje na to, aby ją opłakać.


_________________________________________________________________________________


Taaaak, wiem... rozdział jest króciutki (i słabiutki). Musicie mi wybaczyć... już nie pamiętam, gdy ostatnio tak ciężko pisało mi się rozdział... może to przez to, że bardzo zżyłam się z Mags... no, ale mogę obiecać, że w nowym opowiadaniu będzie lepiej :D 
Chciałam także podziękować karamel56 (autorce bloga: http://hangingtree.blox.pl/html) za podpowiedzenie mi, żeby napisać coś z perspektywy Mags :D
Następny rozdział powinien pojawić się za tydzień :D
Powered By Blogger