sobota, 9 grudnia 2017

Rozdział 1

CZĘŚĆ PIERWSZA
_________________________________________________________________________________


Słońce prażyło niemiłosiernie już od ponad miesiąca. Oczywiście w Dystrykcie Czwartym słoneczna pogoda była na porządku dziennym, lecz przez cały miesiąc było wyjątkowo skwarnie. Żar dosłownie lał się z nieba. Jednak tego dnia wszyscy obywatele Czwórki nagle przestali narzekać. Rozpoczął się wówczas doroczny festiwal, potocznie zwany "Tygodniówką", który, jak sama nazwa wskazuje trwał przez tydzień. Było to ostatnie siedem dni przed dożynkami, jednak wydarzenie to sprawiało mieszkańcom Dystryktu Czwartego tak wiele radości, że udawało im się na ten czas zapomnieć o nadchodzących wielkimi krokami Głodowych Igrzyskach.

Rozpoczęcie festiwalu zawsze było niezwykle radosne. Ludzie śmiali się, żartowali, poznawali się. Każdy uśmiechał się tak szeroko jak tylko mógł i wcale nie był to wymuszony uśmiech, w trakcie tych dni każdy był po prostu szczęśliwszy niż zwykle. Niektórzy sprzedawali smażone ryby, inni zielony chleb, a jeszcze inni najzwyklejszą w świecie lemoniadę. Organizowano różne atrakcje, takie jak konkurs na jedzenie ryb na czas, albo lekcje o morzu dla najmłodszych.

Najwięcej osób tłoczyło się przy prowizorycznej scenie, która w rzeczywistości była tratwą, gdzie miało miejsce oficjalne otwarcie festiwalu. Na początku przemawiał burmistrz Czwórki — Teodor Saltwater. Po przemowie zakończonej słowami "Bawcie się dobrze i zapamiętajcie te dni do końca życia" przekazał mikrofon wokaliście lokalnego zespołu muzycznego. To wtedy zaczęła się zabawa.

Wśród tłumu bawiącego się przy dźwiękach radosnej muzyki, błąkał się niewielki brązowy szczeniak z białą plamką na grzbiecie. Psiak wyglądał na zadbanego. Był wyczesany, gruby, a czerwona obróżka aż lśniła na jego szyi. Widać było, że się zgubił i chaos, panujący na plaży mocno go wystraszył. Zwierzak zaczął piszczeć, choć pewne było, że wśród tego hałasu nikt nie mógł tego usłyszeć.

W tym samym czasie, czternastoletni chłopiec przedzierał się przez tłum. Już na pierwszy rzut oka, można było zauważyć, że jego niezwykłe oczy o barwie morskiej zieleni, prześlizgują się po całej plaży w poszukiwaniu kogoś lub czegoś. Lecz nie widział, tego co chciał.

   — Brytan! Ty idioto! Gdzie jesteś? — zawołał, co spowodowało, że kilka twarzy momentalnie obróciło się w jego stronę i cóż... prawda jest taka, że ich miny wcale nie wyrażały aprobaty. Czternastolatek wyprostował się, a po chwili uśmiechnął najbardziej czarującym uśmiechem na jaki było go stać. — To ja sobie już pójdę... miłej zabawy. — Oznajmił głosem znacznie poważniejszym, a zarazem dojrzalszym niż powinien, co zabrzmiało wyjątkowo nienaturalnie, choć on się tym nie przejął i pewnym krokiem ruszył w przeciwną stronę.

Po dotarciu do ławek, stojących obok budki z rybnymi przekąskami, usiadł i ukrył twarz w dłoniach.

   — Świetnie. Właśnie zgubiłem w tłumie najlepszego przyjaciela. Po prostu cudownie... Boże... jakim ja jestem idiotą! Co mi do tego pustego łba strzeliło, żeby zabierać go na plażę podczas tygodniówki... — mówił sam do siebie. Po chwili usłyszał czyjś głos.

   — Hej, piesku... co tu robisz? Zgubiłeś się? — pytała jakaś dziewczynka.

Czternastolatek od razu obrócił głowę w stronę, z której dobiegł go jej głos i wreszcie znalazł to, czego szukał – Brytan, siedział u stóp rudowłosej dziewczynki, którą chłopiec znał z widzenia ze szkoły. Widok najlepszego przyjaciela od razu sprawił, że czternastoletni mieszkaniec Dystryktu Czwartego uśmiechnął się promiennie i pobiegł w jego stronę.

   — Brytan! Głupku ty! Jak mogłeś mi to zrobić? Szukam cię od godziny! — krzyknął, zbliżając się do czworonożnego kompana. Szczeniak, gdy tylko usłyszał jego głos kilka razy szczeknął i rzucił się na swojego pana, który właśnie uklęknął, aby przytulić swojego niesfornego, puchatego towarzysza, dając mu się lizać po rękach i twarzy. — Jeśli jeszcze raz mi to zrobisz to chyba cię uduszę, łobuzie ty jeden — mówił, tuląc się do zwierzaka.

Po tej chwili niezwykłej radości, chłopiec przypomniał sobie o obecności dziewczynki i stwierdził, że musi zrobić to, co na jego miejscu zrobiłby każdy inny gentleman — podziękować. Dlatego też wstał, otrzepał piasek z kolan, odchrząknął i odezwał się do rudowłosej.

   —  Hej, dziękuję za znalezienie tego małego potwora.

   — He... hej, to raczej on znalazł mnie, a nie ja jego — odpowiedziała tak cicho, że gdyby chłopiec stał chociaż krok dalej to najprawdopodobniej nie usłyszałby co mówiła.

   — Czemu mówisz tak cicho? — spytał. Dziewczyna spojrzała na niego wystraszona.

   — Ja? Po prostu tak mam... —  odparła, tym razem trochę głośniej, co nie uszło to uwadze chłopca, który od razu wyszczerzył zęby w uśmiechu.

   — Teraz powiedziałaś trochę głośniej — oznajmił. Dziewczynka na chwilę spojrzała na niego swoimi wielkimi, zielonymi oczami i już po chwili spuściła wzrok. — Nazywam się Finnick Odair, a ty?

   — Annie Cresta.

   — Cresta? Twój brat chodzi ze mną do klasy... w sumie jesteście nawet podobni... — zaczął, a wtedy jak na zawołanie pojawił się obok niego ciemnowłosy kolega z klasy.

   — Odair! Podrywaj kogo chcesz, ale mojej siostrzyczki to nawet nie próbuj! — zażartował, a Finnick w odpowiedzi wybuchnął śmiechem.

   — Nie wymagaj ode mnie niemożliwego, Cresta! Twoja siostra jest zbyt śliczna! Nie utrzymasz od niej chłopców z daleka... a już na pewno nie mnie, o czym powinieneś wiedzieć — oznajmił i uśmiechnął się do dziewczynki tak, że aż zmiękły jej kolana i gdyby nie siedziała to na pewno by upadła. Rudowłosa ponownie spuściła wzrok, a na jej twarz wpłynął ogromny rumieniec.

   — Grabisz sobie, przyjacielu! — krzyknął chłopak w żartach.

   — Och, ja po prostu jestem szczery i kto jak kto, ale ty chyba wiesz to najlepiej— odrzekł Finnick i uśmiechnął się szarmancko do siedzącej obok dziewczynki, przez co na jej policzki po raz kolejny wpłynęły rumieńce. Właściwie, jej twarz kolorem zaczynała przypominać dojrzałego pomidora.

   — Finnick! Już ci mówiłem, żebyś nie podrywał mojej siostry! Zwłaszcza, kiedy stoję obok ciebie!

   — Dobrze, dobrze! Już się tak nie denerwuj! Już sobie idę!

   Finnick zwrócił się do dziewczynki twarzą, skinął głową i odwrócił się, a następnie poszedł w stronę budki ze smażonymi rybami, a brązowy szczeniaczek pobiegł za nim. Rodzeństwo Cresta zostało same. Chłopiec rozsiadł się na ławce, a jego młodsza siostra obrzuciła go karcącym spojrzeniem.

   — Co? O co ci chodzi? — spytał chłopak.

   — On był miły! A ty potraktowałeś go okropnie! To jedyny chłopak jaki się do mnie odezwał! Kiedykolwiek! — zaczęła krzyczeć dziewczyna. Jej brat się roześmiał.

   — Po pierwsze... ja też jestem chłopakiem i jakoś się do ciebie odzywam, a po drugie...czyli tobie też Finnick Odair zawrócił w głowie... 

Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak samo było z Tygodniówką. Nadszedł ostatni dzień dorocznego festiwalu w Dystrykcie Czwartym, a co za tym idzie — dzień balu. Tego dnia każdy obywatel przyszedł na plażę ubrany w najlepszy strój na jaki było go stać.

Muzyka grała w najlepsze, gwiazdy i księżyc rozświetlały noc, a piękne pary tańczyły na całej plaży. Jednak pewna, rudowłosa trzynastolatka siedziała sama na ławce i snuła fantazje o tym, że ktoś poprosił ją do tańca. Dziewczyna łapała się na tym, że ten ktoś wcale nie był przypadkowy. Chciała, aby to Finnick Odair poprosił ją do tańca. Widziała, że nie powinna. Przecież rozmawiała z nim tylko raz. Jednak był on jedyną osobą, która z nią rozmawiała, nie licząc jej koleżanek. Liczyła na to, że choć trochę ją polubił. Widocznie się przeliczyła.

   — Annie! Czemu nie tańczysz? — zawołała Ariadna, jej najlepsza przyjaciółka.

   — Nie mam z kim... poza tym obserwuję, jak wszyscy tańczą i bawię się dobrze... — zaczęła się tłumaczyć dziewczynka.

   — Bzdury! — krzyknęła Iris, druga jej przyjaciółka. — Nie bawisz się dobrze, tylko obserwujesz dobrą zabawę! Poza tym! Możesz tańczyć z nami! Albo ze swoim bratem!

   — Mam zatańczyć z Dennisem? Nawet tak nie żartuj!

   — No to zostajemy my! Wstawaj! — powiedziały chórem Aria i Iris. Annie popatrzyła na nie niechętnie, ale ostatecznie przystała na ich propozycję.

Bawiła się dobrze. Co prawda nie tak to sobie wymarzyła, bo nie tańczyła z chłopcem o niezwykłych oczach, a razem z koleżankami. Jednak nie było na co narzekać. W końcu lepszy rydz niż nic, prawda?

Po kilku piosenkach, gdy Annie zaczęła narzekać na ból stóp, do przyjaciółek dołączył Dennis Cresta.

   — Uuuu... siostrunia potrafi tańczyć! — powiedział.

   — I to lepiej niż ty! — odgryzła się dziewczyna.

   — Nie tak ostro, siostro! Nie powinno się szanować starszych? — spytał i uśmiechnął się ironicznie.

   — Nie, jeśli chodzi o ciebie — odpowiedziała, po czym pokazała mu język, co było dość dziecinnym gestem, jednak rodzeństwo uwielbiało tak się ze sobą drażnić. Chłopiec pokręcił głową i zaczął się śmiać.

   — No dobra! My tu gadu gadu, a ja przyszedłem tu w pewnym celu! Iris, zatańczysz ze mną? — spytał i nie czekając na odpowiedź, porwał dziewczynę do tańca.

Annie i Ariadna zostały same, choć nie na długo, bo wkrótce ktoś przyszedł i poprosiła do tańca Arię. Rudowłosa postanowiła wracać do domu. W końcu już nie miała nawet z kim tańczyć. Ruszyła ku wyjściu, a gdy była jakieś dziesięć metrów od niego, poczuła, że ktoś złapał ją za rękę. Odwróciła się, myśląc, że zobaczy swojego brata, ale to wcale nie był Dennis. Dziewczyna wpatrywała się w wyjątkowe oczy o barwie morskiej zieleni.

   — Zatańczymy? — spytał Finnick Odair, a Annie nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa, więc jedynie pokiwała głową. Chłopak uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Po chwili ruszyli do tańca.

Trzynastolatka nie mogła uwierzyć, że działo się to naprawdę. To wydawało się zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Tańczyła z Finnickiem Odairem. Jego dłonie były szorstkie, ale jednocześnie delikatne. Miała wrażenie, że obejmowały jej dłonie tak, jakby były jakimś kruchym skarbem. Serce w jej piersiach biło w zawrotnym tempie.

Piosenka skończyła się dość szybko. Zdaniem dziewczynki – zbyt szybko. Finnick uśmiechnął się do niej, ukłonił i pocałował jej dłoń. Policzki rudowłosej przybrały barwę dorodnych pomidorów, ale również się ukłoniła, a gdy chłopiec wrócił w sam środek tłumu, ona odwróciła się do bramy i wyszła, kierując się do domu.

To zdecydowanie był najlepszy moment całego jej trzynastoletniego życia. Już wtedy wiedziała, że nigdy tego nie zapomni.



_________________________________________________________________________________


Dziś mija dokładnie miesiąc od zakończenia poprzedniej historii, dlatego pomyślałam, że to idealny moment na wstawienie pierwszego rozdziału nowej historii.
Przyznam, że rozdział ten pisało mi się naprawdę niezwykle przyjemnie i mam ogromną nadzieję, że Wam przyjemnie się go czytało, a swoimi wrażeniami i swoją opinią podzielicie się ze mną w komentarzach :) 

6 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że rozdział naprAwdę przypadł mi do gustu. Finncik szuka psa, a Annie go znajduje. To musi być przeznaczenie! A jak już mowa o takich rzeczach... czyżby Finnick zakochał się w niej odkocha pierwszego wejrzenia? Takie komplementy... Choć Annie również przypadł do gustu. Taki chłopak...niedziwne. Ten taniec zapewne faktycznie na dlugo zostanie jej w pAmięci. Co do tańca... mi też taki jeden taniec ostatnio zapadł w pAmięci....
    AT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo się cieszę :D
      Taaak... od razu widać, że są sobie pisani :D
      A wiesz... żeby nic nie zdradzać... nie mogę powiedzieć, że Finnick się w niej zakochał, ale na pewno ją polubił :D A Annie... no cóż... nie można się jej dziwić... w końcu to Finnick! XD ♥
      Ooo... to super! Zechcesz zdradzić trochę więcej? ♥ Oczywiście jeśli nie to rozumiem i ogólnie to powiem Ci, że zazdroszczę ♥

      Usuń
    2. Taniec z pewnością nie był tak niesamowity jak taniec z Finnickiem Odairem dla Annie. Powiem tylko, że dłuuuugo na niego czekałam i kiedy w końcu jakoś mi się udało normalnie się tym zachlysnelam. :)
      AT

      Usuń
    3. Ooo... rozumiem! I bardzo się cieszę, że Ci się udało ♥
      I wiesz co? Jestem pewna, że ten taniec był tak samo (albo i bardziej) niesamowity jak taniec z Finnickiem... w końcu każda z nas ma takiego swojego Finnicka :D

      Usuń
  2. Hej! Emm... trochę ciężko mi zacząć pisać ten komentarz, tak się przyznam. Nie dlatego,że rozdział mi się nie podobał, bo był niesamowity! Idealne rozpoczęcie historii ♥ Były tam takie słodkie momenty, normalnie jak cukier c: Aż zazdroszczę Annie tego tańca xd
    No to nieźle, bo o rozdziale miałam napisać dopiero później, ale coś się pośpieszyłam xd
    To teraz taka druga sprawa...
    Pamiętasz blog Katniss i Peeta? Użytkowniczkę LoveHungerGames? Bo tak się składa, że to ja :)
    Powróciłam na blogosferę z wyjaśnieniami pod prologiem nowego opowiadania c:
    I właśnie na tego bloga Cię zapraszam !
    [LINK] https://zemsta-czasu-katniss-i-peeta.blogspot.com/

    Ale dziwnie, nie było mnie aż rok! Tak się stęskniłam ♥

    -undersea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej!
      Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D
      Oczywiście, że pamiętam! Tęskniłam i straaaaasznie się cieszę, że wróciłaś :D
      A na bloga zaraz zajrzę ♥

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger