środa, 15 lipca 2015

Rozdział 40 - "Żyjmy teraźniejszością"

FINNICK


   Zgodziła się. Zgodziła się. Zgodziła się. Jestem taki szczęśliwy. Wreszcie jestem z kimś kogo kocham. Kogo naprawdę kocham. Z kimś z kim chcę dzielić moje życie. Nareszcie. Nareszcie. Nareszcie. Teraz siedzimy u niej w pokoju i rozmawiamy, tak jak zwykle.
-To co jutro robimy, moja dziewczyno? -Pytam. Nawet nie ukrywam uśmiechu.
-Po południu idę do Evelyn. Rano możemy iść na plażę. - Odpowiada.
-Dobra, a o której przyjść po ciebie do Evelyn?
-Chcę u niej zanocować. Wiesz jutro jest piątek, a my dawno się nie widziałyśmy. Możesz przyjść w południe. - Oznajmia.
-Dobrze. - Mówię, chociaż nie jestem zbyt szczęśliwy. - To co? Ja chyba idę już spać. - Annie kiwa głową. Wychodzę. Idę do łazienki. Myję się i przebieram. Wychodzę i idę do pokoju. Zasypiam.
   Budzi mnie krzyk. To Annie. Śnił jej się koszmar. Teraz to ja biegnę do niej do pokoju. Szybko otwieram drzwi i wbiegam tam. Annie siedzi na łóżku. Zakryła oczy dłońmi.
-Co ci się śniło? - Pytam spokojnie. Ona natychmiast odrywa dłonie od oczu i momentalnie wstaje. Już znajduje się przy mnie. Wtula się w moje ramiona.
-Nigdy nie wrócimy już na arenę, prawda? - Dziwi mnie jej pytanie.
-Oczywiście, że nigdy. Obiecuję, już nigdy nie będziesz na arenie. - Odpowiadam. - To co ci się śniło? - Ponawiam pytanie.
-Trzecie Ćwierćwiecze Poskromienia. - Odpowiada. Głos jej się łamie.
-A co dokładnie? - Pytam.
-Że wróciliśmy na arenę. - To dziwne. Ja nigdy jeszcze nie miałem takiego snu. Zwłaszcza, że Ćwierćwiecze będzie dopiero za pięć lat. Dlaczego się jej przyśniło? To dziwne.
-Spokojnie. Nigdy do tego nie dojdzie. Obiecuję. - Mówię i ją przytulam. Tak bardzo ją kocham.
-Na pewno? - Pyta niepewnie.
-Na pewno. - Odpowiadam. - O czym chcesz porozmawiać? - Patrzę na nią, ale ona tylko kręci głową. Chcę wyjść, ale ona mi nie pozwala.
-Nie chcę o niczym rozmawiać, ale chcę żebyś został. - Odwracam się do niej i uśmiecham. Wracam i kładę na jej łóżku, ona wtula się we mnie i zasypia po pół godziny. Ja nie mogę spać. Dlaczego przyśniło jej się Ćwierćwiecze? To dopiero za pięć lat. A jeśli to co jej się śniło naprawdę się spełni, co będzie jeśli wrócimy na arenę? Nie, to nie możliwe. Przecież mamy mieć zapewnioną ochronę do końca życia. Nie możemy tam wrócić. A nawet jeśli to w naszym Dystrykcie prawie wszystkie domy w Wiosce Zwycięzców są zajęte, a niektórzy mieszkają w jednym po kilka zwycięzców, więc szanse na nasz powrót na arenę byłby nikłe. Cały czas myślę o tym, aż w końcu zmęczenie bierze górę i zasypiam.
   Budzę się. Annie już nie śpi. Przygląda mi się.
-Wyglądasz tak uroczo kiedy śpisz. - Mówi do mnie i uśmiecha się. "Wszyscy mi to mówią." Myślę, ale nigdy tego nie powiem.
-Nie wiem. Nigdy się nie widziałem jak śpię, ale mogę się założyć, że ty i tak wyglądasz jeszcze bardziej uroczo niż ja. - Mówię i ja też się uśmiecham. - Idziemy coś zjeść? Głodny jestem.
-No to chodź. - Mówi Annie. I wstaje, a ja uświadamiam sobie, że całą noc spała wtulona we mnie. Po chwili ja też wstaję, narzucam na ramiona Annie szlafrok, który wisiał na krześle, bo nie mogę pozwolić na to, żeby zmarzła, za bardzo się o nią martwię. Schodzimy na dół, trzymając się za ręce.
-O już wstaliście? - Pyta Mags kiedy tylko wchodzimy do kuchni, gdzie ona smaży naleśniki. Uwielbiam je. Są takie smaczne. Szczerze powiedziawszy smakują lepiej niż wszystkie potrawy z Kapitolu razem wzięte. Wystarczy, że poczuję zapach i ślinka sama cieknie.
-Tak, tak, widzę, że dziś smażysz najlepsze na świecie naleśniki. - Mówię.
-Tak, dokładnie Finnick, najlepsze na świecie naleśniki z najlepszym na świecie dżemem robionym przez ciocię Annie. - Oznajmia.
-Już mi ślinka cieknie... Kiedy będą gotowe? - Pytam.
-Zaraz, Siadajcie do stołu. - Mówi Mags. Cały czas się uśmiecha. Podaje nam talerze, gdzie znajdują się naleśniki z dżemem. Razem z Annie zjadamy je w ciągu pięciu minut i prosimy o dokładkę, sytuacja się powtarza i powtarza dopóki nie zjemy piątej dokładki i oboje zgodnie nie stwierdzimy, że już więcej nie damy rady zjeść. Wtedy oboje idziemy do salonu i siadamy na kanapie.
-Ale się obżarłem. Chyba nie zjem już nic do pięćdziesiątych urodzin. - Stwierdzam. Annie się śmieje.
- Znając ciebie będziesz głodny już za godzinę. - Mówi i cały czas się śmieje.
-No bez przesady... za trzy godziny co najmniej. - Mówię i śmieję się. Razem z Annie śmiejemy się za każdym razem, kiedy na siebie spojrzymy. W końcu ona przestaje i pyta.
-Czy to jest w porządku, że tak się śmiejemy i żartujemy, a niedawno Ben... - Nie musi kończyć.
-Annie... wiem, że jest ci ciężko. Mi też trudno w to uwierzyć, ale nie możemy się tym zadręczać. Żyjmy teraźniejszością... proszę. - Mówię, a ona uśmiecha się smutno.
-Dla ciebie zrobię wszystko. - Mówi. - Może nawet spróbuję nie krzyczeć w nocy. - Dodaje. Nie wiem czemu to powiedziała, czemu o tym pomyślała. Ja też krzyczałem w nocy.
-Daj spokój. Ja też krzyczałem. A co do krzyczenia w nocy... na pewno chcesz nocować u Evelyn? - Pytam.
-Tak. Na pewno. - Odpowiada. Ma poważną minę. - Lepiej pomyśl kiedy idziemy na plażę.
-Za godzinę, może być? - Mówię. Ona kiwa głową. - A jeśli naprawdę chcesz do niej iść to tylko pod jednym warunkiem. - Dodaję.
-Jakim? - Pyta Annie.
-Ja odprowadzam cię do samej Evelyn, jeśli umówiłyście się przed szkołą, to trudno, idę z wami aż pod jej dom. Jutro o dwunastej przychodzę po ciebie. - Oznajmiam stanowczo. Ona nie ma wyjścia musi się zgodzić.


_________________________________________________________________________________


   Kolejny rozdział dodany :) I jak Wam się podoba? Dziś rozdział jest długi, więc następny będzie dopiero jutro :)

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra rozdział. Dużo weny życzę I czekam na jutrzejszy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra rozdział. Dużo weny życzę I czekam na jutrzejszy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger