czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 48 - Niestabilna psychicznie

FINNICK



-Dziewczyna jest po prostu niestabilna psychicznie. - Oznajmia lekarz, mówi to bardziej do Mags niż do mnie, nie dziwię mu się. Pewnie boi się, że znowu mu coś zrobię. Bo bym zrobił, gdyby nie było tu tylu świadków, a Mags nie trzymałaby mi rąk. Niby nie trzyma mocno, ale nie chciałbym zrobić jej krzywdy, gdybym je wyrywał. Stoję więc i słucham go. Choć mam ochotę go uderzyć. Nie. Uderzyć to za mocne słowo, ja po prostu chcę, żeby przypomniał sobie jak z bliska wygląda moja pięść, tak, dokładnie tak bym to określił. Jednak nie przypominam temu facetowi jak z bliska wygląda moja pięść, bo wiem, że tylko on może pomóc Annie. - Niestety... nie możemy jej pomóc. Dziś może już wyjść ze szpitala. - Kończy, a mnie już nic nie powstrzymuje. Wyrywam ręce z dłoni Mags tak, żeby nie zrobić jej krzywdy i zamachuję się na lekarza. W drogę wchodzi mi nikt inny tylko pan Cresta. Blokuje mój cios i wykrzywia rękę.
-To my już pójdziemy. Spakujemy Annie i już nas nie ma. -  Mówi Mags. Mnie siłą wyprowadza pan Cresta. Wychodzimy, a wszyscy na mnie napadają.
-Myślisz, że bicie lekarza jej pomoże? - Zaczyna pani Cresta.
-Jak tak to się mylisz. - Warczy pan Cresta.
-Ja nie chciałem go bić, tylko przypomnieć wygląd mojej pięści z bliska. - Oznajmiam. Mags próbuje się nie roześmiać.
-Ty chyba oszalałeś. - Warczy ciocia Annie. Wreszcie postanawia się odezwać Mags, kiedy tylko otwiera usta mam wrażenie, że na mnie nawrzeszczy, ona jednak kieruje swoją złość nie na mnie, a na ciocię i rodziców Annie.
-Dajcie już mu spokój. Ten lekarz gadał tak, że nawet ja miałam ochotę... jak to określił Finnick pokazać mu jak z bliska wygląda moja pięść. - Mówi. Wszyscy patrzą na nią zdziwieni.
-Przypomnieć... - Wcinam.
-Twoją już widział. Mojej jeszcze nie. - Mówi Mags.
-Jeszcze? - Pytam.
-Tak, jeszcze. Bo jeśli jeszcze raz usłyszę chociaż jedno słowo wypowiedziane na temat psychiki Annie z tym okropnym akcentem to nie wytrzymam i to mój cios będziecie musieli blokować. - Żartuje moja opiekunka. - Dobra, czas iść spakować Annie i wracać do Czwórki. - Mówi i idziemy do sali, na której leży Annie.
-Dziękuję - Szepczę do Mags. Ona uśmiecha się do mnie.
-Przecież muszę cię bronić. Jesteś dla mnie jak wnuk. - Oznajmia. Teraz to ja się uśmiecham.


ANNIE


 
-Wracamy do domu. - Mówi Finnick, kiedy tylko przekracza próg mojej sali.
-Ale jak to? Leżałam tu tylko tydzień. - Dziwię się.
-Tydzień byłaś przytomna. - Poprawia mnie.
-No tak. Tydzień temu wszyscy przyjechali... - Zaczynam. Finnick mi przerywa.
-Ja i Mags byliśmy tu cały czas. - Mówi i się uśmiecha.
-Ja wiem, bo wam chyba najbardziej na mnie zależy, mam rację? - Pytam.
-Wszystkim nam na tobie zależy. - Mówi stanowczo, ale zaraz się uśmiecha i dodaje. - No, może mi najbardziej.
-Mi też na tobie zależy. - Odpowiadam.


_________________________________________________________________________________


   Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, a jeśli są błędy to przepraszam później poprawię. Na razie nie mogę.
Zwiastun jutro!!!

4 komentarze:

  1. jak dobrze, że Annie wychodzi ze szpitala ! czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały <3 i na zwiastun oczywiście aaa <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wow *,* świetnie piszesz, podoba mi się i na pewno będę tutaj wpadać wcześniej. ;)
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam:

    http://justcloseyoureyes55.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i będziesz tu zaglądać :)
      Na pewno zajrzę na Twojego bloga :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger