ANNIE
Właśnie dotarliśmy do Pałacu Sprawiedliwości. Do budynku wchodzimy tylnym wejściem. po dość długim spacerze po wnętrzu wreszcie dotarliśmy do frontowych drzwi, obok których staję. Parę minut później rozbrzmiewają pierwsze dźwięki hymnu, ktoś przypina mi mikrofon do sukienki. Burmistrz zapowiada moje przybycie, a wielkie drzwi otwierają się szeroko. Spoglądam na Finnicka, on wskazuje głową Lolitę, ta natomiast pokazuje, że mam się uśmiechnąć i wyjść. Ruszam w kierunku sceny. Teraz nie mogę się wycofać. Publiczność zaczęła klaskać, kiedy tylko mnie zauważyli. Pewnie są do tego zmuszeni. U podnóża sceny postawiono specjalny podest dla bliskich zmarłych trybutów. Po stronie chłopaka siedzą jego rodzice i jakieś dwie dziewczyny, jedna jest do niego bardzo podobna, druga zupełnie inna. Boję się spojrzeć na bliskich Lu. Jednak robię to. Po jej stronie siedzą jej rodzice i trójka starszych braci. Jej mama trzyma małą dziewczynkę na kolanach. Pewnie siostrę Lu. Rodzina mojej sojuszniczki płacze. To dowód na to, że czas nie leczy wszystkich ran. Brawa cichną. Burmistrz wygłasza jakieś przemówienie na moją cześć, a kiedy kończy podchodzi do mnie jakaś dziewczynka o blond włosach i niebieskich oczach, pewnie ma dwanaście lat, wręcza mi bukiet kwiatów. Dziękuję jej i zaczynam opowiadać o Igrzyskach, o Lu.
-Ten miesiąc, który spędziłam na arenie, był dla mnie bardzo trudny. - Zaczynam. Łzy zaczynają spływać z moich oczu. - Zwłaszcza ostatnie dni. Wtedy straciłam przyjaciół. - Publika zaczyna szeptać. - Tak. Przyjaciół. Łączył nas nie tylko sojusz, łączyła nas przyjaźń. Kiedy poznałam Lu, od razu wiedziałam, że mogę jej ufać. Wiedziałam, że ona mnie nie zdradzi. Kiedy zginęła... prosiła mnie o to, żebym przeprosiła bliskich chłopaka, którego zabiła. Bardzo żałowała tego co zrobiła. Dlatego ja spełnię daną jej obietnicę. Przepraszam was, przepraszam was za to co zrobiła. Wybaczcie jej. Proszę. Swojej rodzinie chciała przekazać, że bardzo was kochała i... - Wtedy spoglądam na jej rodzinę. Na jej młodszą siostrę. Widzę w niej Lu. Oddycham szybciej.
-Ona ma atak! - Krzyczy Finnick. - Trzeba ją zabrać! - Dodaje. Ja osuwam się na ziemię i płaczę. Zakrywam uszy rękami. Nucę coś. Trzęsę się. Pomocy. Zamykam oczy. Otwieram je. To nie Lu powinna zginąć tylko ja. Wstaję, biegnę do końca sceny. Chcę skoczyć. W ostatniej chwili ktoś mnie łapie. Otacza mnie silnymi ramionami. Ja chcę się wyrwać. Gryzę jego ręce. W ustach czuję smak krwi. Krzyczę.
-To nie ona powinna zginąć! Tylko ja! To oni powinni żyć! - Wykrzykuję. Próbuję się wyrywać nie wychodzi mi. Jestem już w środku, a drzwi się zamykają. Odwracam się i widzę twarz Finnicka. To on mnie zabrał. Dalej się wyrywam.
-Annie uspokój się... Już dobrze... Kochanie... W porządku... - Próbuje mnie uspokoić. Ja krzyczę.
-Wcale nie! Oni powinni tu być! Oni powinni żyć! Oni!!Rozumiesz?! -Krzyczę najgłośniej jak mogę. - Oni... - Teraz szepczę. Płaczę. Finnick mnie przytula.
-Gdyby oni żyli, mnie by tu nie było... pamiętasz co ci mówiłem? Jak zginiesz ja się zabiję. Żyję tylko dla ciebie. Uspokój się. Proszę. - Ja patrzę w jego oczy i już chcę coś powiedzieć, ale czuję ukłucie i robi się ciemno, a ja nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa. - Co ty zrobiłeś!? Uspokajała się! Nie trzeba było jej usypiać! - Słyszę jeszcze. Osuwam się na ziemię, czuję, że ktoś mnie łapie, ale nie słyszę już nic. Z czasem przestaję czuć...
FINNICK
Co za idiota! Przecież już się uspokajała. Mogli mnie posłuchać, kiedy krzyczałem, że ma atak i trzeba ją zabrać. A tak... prawie skoczyła. Dobrze, że na czas się wyrwałem Strażnikom Pokoju. Mags kazała im mnie puścić, ale nie... oni wiedzą lepiej. Gdybym się nie wyrwał... ona by skoczyła. Teraz Annie leży nieprzytomna w jakiejś sali. Ja siedzę przy niej. Kiedy się obudzi od razu będzie przygotowywana na kolację.
-Gdzie ja jestem? - Spoglądam na Annie. Ma oczy szeroko otwarte. - Co ja tu robię? - Pyta mnie.
-Miałaś atak. - Odpowiadam. - Jakiś debil cię uśpił. A ja już prawie cię uspokoiłem... - Dodaję. Ona łapie mnie za rękę. Dotyka bandaża.
-To przeze mnie, prawda? - Bardziej stwierdza niż pyta. Opuszczam głowę. - Przeze mnie. - Szepcze.
-To nie tak... ty nie wiedziałaś... - Bronię ją.
-Jestem niebezpieczna. Skrzywdziłam cię. Skrzywdziłam kogoś, kto jest dla mnie całym światem... jestem niebezpieczna. Trzeba mnie zamknąć... - Mówi.
-Nie. - Protestuję. - To moja wina. Powinienem wcześniej wyrwać się Strażnikom Pokoju. Wtedy dałbym radę cię wcześniej uspokoić. A ty... nie próbowałabyś skoczyć. - Mówię.
-Próbowałam skoczyć? - Pyta.
-Nie pamiętasz? - Przecząco kręci głową.
-Nie... ja pamiętam tylko, że wygłaszałam przemowę, spojrzałam na siostrę Lu i widziałam ją w niej, wtedy zaczęłam szybciej oddychać a ty krzyczałeś, że mam atak i... i trzeba mnie zabrać, pamiętam też smak krwi i twój krzyk, a później było ciemno. To wszystko. - Wyznaje. - Co jeszcze zrobiłam? - Pyta mnie wystraszona.
-Nic takiego... - Mówię.
-Finnick... Wiesz co? Kochany jesteś i przystojny i mądry i w ogóle fantastyczny, ale kłamać to ty nie umiesz. - Mówi. Przypominam sobie naszą rozmowę w pociągu. Na myśl o tym od razu się uśmiecham. - Ale naprawdę co zrobiłam, oprócz tego, że próbowałam skoczyć?
-Osunęłaś się na ziemię i zaczęłaś płakać, zakryłaś uczy dłońmi i nuciłaś, później wstałaś i zaczęłaś biec do końca sceny, wtedy ja wyrwałem się Strażnikom Pokoju i złapałem cię w ostatniej chwili. Ty próbowałaś się wyrwać, gryzłaś mi ręce, ale to nic takiego. Cały czas krzyczałaś... - Mówię. Ona mi przerywa.
-Co? Co krzyczałam? - Pyta.
-Że to oni powinni żyć, a nie ty, że to ty powinnaś zginąć i tak dalej. - Odpowiadam.
-Przepraszam cię Finnick. Przepraszam za wszystko, za to, że cię ugryzłam i za to, że to krzyczałam... Pamiętam, że mówiłeś, że jak zginę to się zabijesz... ja przepraszam, że prawie pozbawiłam życia nas oboje... - Mówi. Z jej oczu płyną łzy. Wycieram je dłońmi, ona patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi błyszczącymi od łez oczami, a ja wiem, że muszę jej pomóc. Nie wiem jak, ale jakoś jej pomogę. Muszę.
_________________________________________________________________________________
Tak jak napisałam pod poprzednim rozdziałem dodałam dziś kolejny i mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba i skomentujecie go. Trochę się nad nim napracowałam i jestem z niego dumna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)