Dystrykt Czwarty i prawdziwy Finnick Odair przeszli już w zapomnienie. Teraz jest Kapitol i najmłodszy zwycięzca Głodowych Igrzysk, nazywany przez wielu Finnickiem Odairem. Znów nakładam maskę, która rosła razem ze mną od szesnastego roku życia. Maska ta od tamtego czasu towarzyszyła mi tak często, że teraz niemal wszyscy ludzie w Panem mylą ją z moją prawdziwą twarzą. Są jednak jeszcze ludzie, potrafiący rozróżnić nawet najlepiej nakładane maski od prawdziwych twarzy ludzi, którzy je noszą. Sam znam kilka takich osób. Jedną z nich jest mój dziadek. Jedną z nich jest Mags. Jedną z nich jest moja ukochana Annie. I niewątpliwie jedną z nich jest stojąca przede mną w stroju drzewa Johanna Mason z Dystryktu Siódmego.
— Wiem, że nikomu nie powiesz o mojej strategii — oznajmia, wpatrując się we mnie świdrującym spojrzeniem. Jednak gdzieś, głęboko w jej oczach czai się niepewność. Może ja także należę do osób, potrafiących czytać z ludzi jak z książki?
— To dlaczego do mnie przyszłaś?
— Chciałam się przywitać... zabronisz mi? — pyta, zakładając ręce na piersiach.
— Oczywiście, że nie! Przecież czego biedny zwycięzca mógłby zabronić potężnemu trybutowi? — Ach... sarkazm. To jedyna część mnie, której nie muszę wyzbywać się na czas pobytu w Kapitolu.
— Tak... ja też się nad tym zastanawiam — oznajmia.
— Jak widać mamy wiele wspólnego... a teraz przepraszam, ale...
— Ale ja jestem ładniejsza... — mówi z łobuzerskim uśmieszkiem.
— Polemizowałbym! — oznajmiam ze śmiechem.
— Och! Czyżby ciężko było ci się pogodzić z prawdą? — pyta. Kręcę głową z niedowierzaniem.
— Powinnaś chyba bardziej uważać w rozmowie z kimś, kto zna twoją strategię i jest mentorem innych trybutów... — oznajmiam. Po wypowiedzeniu tych słów zauważam w jej oczach odrobinę lęku, który dziewczyna potrafi jednak dobrze maskować.
— Ale ty i tak nikomu nie powiesz... — oznajmia, choć mniej pewnie niż kilka chwil temu. Uśmiecham się do niej szczerze.
— Jasne, że nikomu nie powiem. Tylko następnym razem zapamiętaj, że nie każdemu można ufać. A tym bardziej jeśli kogoś nie znasz. No wiesz... na zaufanie pracuje się latami — mówię i odwracam się, ruszając w stronę wind. Jestem już przy jednej z nich, kiedy słyszę:
— Czekaj! — krzyczy za mną Johanna. — Pójdę z tobą... — Zatrzymuję się. Po chwili dziewczyna stoi przy mnie. — I przy okazji poinformuję cię, że wcale nie jestem tak łatwowierna jak przed chwilą zasugerowałeś — oznajmia wchodząc do windy. Wchodzę za nią. — Ty wciskasz przycisk czy ja?
— Możesz ty. Przede mną jeszcze... — zaczynam, ale Johanna mi przerywa.
— Całe życie wciskania przycisku w windzie? — pyta, unosząc brwi do góry. — Rozumiem... czyli ten tydzień ma być dla mnie tygodniem, kiedy powinnam cieszyć się jak głupia z każdej błahostki, tak? Bo to się już więcej nie powtórzy, tak? Super — prycha pogardliwie.
— Nie o to mi chodzi! Johanno, naprawdę życzę ci jak najlepiej, ale to są Głodowe Igrzyska i trzeba wszystko brać pod uwagę! — niemal krzyczę.
— Zdaję sobie z tego sprawę. Żyję w Panem już od siedemnastu lat i wiem jak to wygląda... wiem, że powinnam być gotowa na wszystko i nie powinnam nikomu ufać. Wiem. Nie jestem dzieckiem — mówi.
— Więc dlaczego zaufałaś mi? — pytam, kiedy winda mija drugie piętro. Nie mamy za dużo czasu na rozmowy. Johanna wzrusza ramionami.
— Po prostu... przeczucie. No wiesz... uratowałeś mnie. Gdybyś był złym człowiekiem to byś tego nie zrobił. Poza tym... skoro uratowałeś mi życie raz to wiem, że teraz nie będziesz chciał mi go odebrać. Bo to nie miałoby sensu — oznajmia.
— Masz rację. Nie chcę odbierać ci życia i naprawdę życzę ci jak najlepiej — mówię, uśmiechając się pokrzepiająco. Winda się zatrzymuje. — A teraz przepraszam, ale to już mój przystanek — oznajmiam i wychodzę, jeszcze raz uśmiechając się do dziewczyny z Siódemki. Kto wie? Może uśmiecham się do niej po raz ostatni. A może to będzie dopiero początek? Cóż... tylko czas da nam odpowiedzi na te pytania.
Wchodzę do salonu. Rozglądam się szybko i zauważam siedzącą na kanapie Mags. Ukryła twarz w dłoniach i kręci głową. Chwilę zastanawiam się co mogło wyprowadzić ją z równowagi. Już wiem. Trybuci. Siadam obok niej.
— Czyżby nowi trybuci dali się we znaki mojej ulubionej mentorce? — pytam, obejmując ją jednym ramieniem.
— Nawet mi nie mów o tej dwójce... najchętniej już bym ich wpakowała na arenę... — mówi.
— Aż tak źle? — pytam.
— Jeszcze gorzej... od razu jak przyszli to zaczęli krzyczeć na stylistów, informując ich, że te stroje były paskudne i gdyby mogli to już dawno by ich zwolnili. Później był obiad... zaczęli się kłócić o to kto z nich ma większe szanse... oczywiście przechwalając się przy okazji, a kiedy wreszcie głowa rozbolała mnie od ich wrzasków i kulturalnie poprosiłam ich, żeby przestali, nasi kochani trybuci powiedzieli mi... uwaga, bo cytuję "Zamknij się, staruszko, nikt cię o nic nie pytał". Rzucili talerze na podłogę i pomaszerowali prosto do swoich pokojów, a zamykając drzwi pokazali jak bardzo są zdenerwowani poprzez trzaśnięcie drzwiami swoich sypialni tak mocno, że myślałam, że cały budynek się zatrząsł... ręce mi opadają — wyznaje. Miałem teraz zadzwonić do Annie, ale nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek w ten sposób traktował Mags. Za chwilę zadzwonię do ukochanej, ale najpierw wyjaśnię sobie parę spraw z tegorocznymi trybutami z Czwórki. Wstaję. Mags spogląda na mnie.
— Idę po naszych trybutów. Musimy omówić sobie kilka spraw.
Ruszam w kierunku pokoi trybutów. Pukam do pierwszego z nich. Momentalnie w drzwiach pojawia się dziewczyna, która już niedługo trafi na arenę.
— Idź to salonu. Natychmiast — warczę. Dziewczyna przewraca tylko oczami, a następnie rusza.
Sytuacja powtarza się, kiedy pukam do drzwi drugiego pokoju, choć tym razem oczywiście drzwi otworzył trybut.
— Mags opowiedziała mi jak została przez was potraktowana podczas obiadu... — zaczynam mówić do trybutów. Mags poszła do swojej sypialni.
— Opowiedziała... a gdzie ty byłeś, co? — pyta chłopak. Na jego twarzy maluje się złośliwy uśmieszek. W mojej głowie zaczyna rodzić się pytanie w jaki sposób mógłbym mu go z niej zedrzeć.
— Na pewno miałem ciekawsze zajęcie niż patrzenie na wasze twarze... — odpowiadam. — A teraz zamknijcie się, bo nie udzieliłem wam prawa głosu. Słuchajcie... teraz jesteście pod opieką moją i Mags i macie zwracać się do nas z szacunkiem i macie się nas słuchać...
— A co mi zrobisz jak się ciebie nie posłuchamy? — pyta dziewczyna.
— Spróbuj to się dowiesz... ale na twoim miejscu nie drażniłbym mentora. Na arenie tylko my będziemy mogli w jakiś sposób wam pomóc... — mówię. — No cóż... chciałem tylko was poinformować, że jeszcze raz w ten sposób potraktujecie Mags, a to się na was zemści... to tyle... możecie się rozejść.
Odwracam się i już chcę ruszać w kierunku swojego pokoju, kiedy kątem oka dostrzegam, że chłopak wstaje z kanapy i zamierza się na mnie. Odwracam się szybko, łapiąc go za rękę i wykręcając ją.
— Co chciałeś przez to osiągnąć? Stracić WSZYSTKICH sponsorów? Załatwione. Na arenie radzisz sobie bez mojej pomocy — warczę, a potem popycham go na kanapę. — Pragnę ci przypomnieć, że w wieku czternastu lat walczyłem z takimi jak ty i wygrałem. Teraz mam dwadzieścia i myślisz, że uda ci się mnie pokonać? Marne szanse. Ciesz się tylko, że ci ręki nie złamałem.
ANNIE
Razem z Evelyn siedzimy przy telefonie. Moja przyjaciółka chciała dziś u mnie przenocować. Cieszę się, że przyszła. To pierwsza noc od dawna, którą spędzę w moim starym domu, razem z rodzicami. W dodatku w pobliżu nie ma Finnicka, a koszmary senne raczej nie przepuszczą takiej okazji.
Telefon wreszcie się odzywa. Evelyn wzdryga się. Zerkam na zegarek. Minęło dokładnie dwie godziny od czasu Parady Trybutów. Podnoszę słuchawkę.
— Cześć, rybko. Długo musiałaś czekać? — pyta mnie. Jego głos sprawia, że moje serce zaczyna bić dziesięć razy szybciej. Kocham te uczucie.
— Nie, nie czekałam długo — mówię. Evelyn mierzy mnie wzrokiem i decyduję się jednak powiedzieć Finnickowi prawdę. — No... może troszkę... — dodaję. W słuchawce nagle rozbrzmiewa śmiech Finnicka.
— Annie... przyznaj się... ile czekałaś?
— Dwie godziny. Myślałam, że zadzwonisz zaraz po Paradzie Trybutów — przyznaję.
— Bo taki miałem plan. Po prostu zaraz po paradzie coś mnie zatrzymało, a potem musiałem wyjaśnić sobie kilka spraw z trybutami. Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Ale teraz możemy już sobie spokojnie porozmawiać. Co się dzieje w Czwórce?
— Nic ciekawego. Wczoraj spałam jeszcze w domu w Wiosce Zwycięzców... jakoś... nie chciałam się jeszcze wtedy przenosić. Teraz jednak jestem w starym domu... ale nie martw się. Evelyn przyszła, żebym nie czuła się samotna... i chciała też o czymś pogadać i cię o coś zapytać. Chodzi chyba o dziewczynę, która się za nią zgłosiła. Mówi, że to bardzo ważne — oznajmiam.
— Chciałem pogadać z tobą... no ale dobra... — wzdycha Finnick. Przekazuję słuchawkę Evelyn.
— Em... cześć? — zaczyna Evelyn. Finnick chyba jej odpowiada, bo dziewczyna teraz wydaje się trochę pewniejsza. — Mam ważną sprawę... wiesz kim jest dziewczyna, która się za mnie zgłosiła?
_________________________________________________________________________________
Dziś rozdział ma prawie 1500 słów. Mam nadzieję, że taka długość jest dobra :) Chociaż postaram się, aby następny rozdział był jeszcze dłuższy :D A co do rozdziału... myślę, że jest raczej taki sobie, Składa się głównie z dialogów, bo chciałabym je trochę poćwiczyć, żeby były bardziej naturalne. Zbyt dużo akcji tu nie ma... wiem to. Następny rozdział też będzie taki trochę... no... bez akcji, ale już wkrótce... zacznie się dziać :D Mogę Wam to obiecać :)
Pamiętacie jak pisałam Wam, że jestem w takim małym dołku emocjonalnym? Cóż... już jest lepiej. Wasze wspaniałe komentarze naprawdę pomagają mi znów uwierzyć w siebie :) Naprawdę baaaardzo Wam za to dziękuję ♥
Niedługo pojawi się kolejny rozdział na blogu Życie to nie bajka :) A na blogu Miniaturki - multifandom już pojawiła się kolejna miniaturka z serii o Fredzie i George'u :) Zachęcam do przeczytania i skomentowania :) A co do miniaturek... na tamtym blogu pojawiła się ankieta
— Możesz ty. Przede mną jeszcze... — zaczynam, ale Johanna mi przerywa.
— Całe życie wciskania przycisku w windzie? — pyta, unosząc brwi do góry. — Rozumiem... czyli ten tydzień ma być dla mnie tygodniem, kiedy powinnam cieszyć się jak głupia z każdej błahostki, tak? Bo to się już więcej nie powtórzy, tak? Super — prycha pogardliwie.
— Nie o to mi chodzi! Johanno, naprawdę życzę ci jak najlepiej, ale to są Głodowe Igrzyska i trzeba wszystko brać pod uwagę! — niemal krzyczę.
— Zdaję sobie z tego sprawę. Żyję w Panem już od siedemnastu lat i wiem jak to wygląda... wiem, że powinnam być gotowa na wszystko i nie powinnam nikomu ufać. Wiem. Nie jestem dzieckiem — mówi.
— Więc dlaczego zaufałaś mi? — pytam, kiedy winda mija drugie piętro. Nie mamy za dużo czasu na rozmowy. Johanna wzrusza ramionami.
— Po prostu... przeczucie. No wiesz... uratowałeś mnie. Gdybyś był złym człowiekiem to byś tego nie zrobił. Poza tym... skoro uratowałeś mi życie raz to wiem, że teraz nie będziesz chciał mi go odebrać. Bo to nie miałoby sensu — oznajmia.
— Masz rację. Nie chcę odbierać ci życia i naprawdę życzę ci jak najlepiej — mówię, uśmiechając się pokrzepiająco. Winda się zatrzymuje. — A teraz przepraszam, ale to już mój przystanek — oznajmiam i wychodzę, jeszcze raz uśmiechając się do dziewczyny z Siódemki. Kto wie? Może uśmiecham się do niej po raz ostatni. A może to będzie dopiero początek? Cóż... tylko czas da nam odpowiedzi na te pytania.
Wchodzę do salonu. Rozglądam się szybko i zauważam siedzącą na kanapie Mags. Ukryła twarz w dłoniach i kręci głową. Chwilę zastanawiam się co mogło wyprowadzić ją z równowagi. Już wiem. Trybuci. Siadam obok niej.
— Czyżby nowi trybuci dali się we znaki mojej ulubionej mentorce? — pytam, obejmując ją jednym ramieniem.
— Nawet mi nie mów o tej dwójce... najchętniej już bym ich wpakowała na arenę... — mówi.
— Aż tak źle? — pytam.
— Jeszcze gorzej... od razu jak przyszli to zaczęli krzyczeć na stylistów, informując ich, że te stroje były paskudne i gdyby mogli to już dawno by ich zwolnili. Później był obiad... zaczęli się kłócić o to kto z nich ma większe szanse... oczywiście przechwalając się przy okazji, a kiedy wreszcie głowa rozbolała mnie od ich wrzasków i kulturalnie poprosiłam ich, żeby przestali, nasi kochani trybuci powiedzieli mi... uwaga, bo cytuję "Zamknij się, staruszko, nikt cię o nic nie pytał". Rzucili talerze na podłogę i pomaszerowali prosto do swoich pokojów, a zamykając drzwi pokazali jak bardzo są zdenerwowani poprzez trzaśnięcie drzwiami swoich sypialni tak mocno, że myślałam, że cały budynek się zatrząsł... ręce mi opadają — wyznaje. Miałem teraz zadzwonić do Annie, ale nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek w ten sposób traktował Mags. Za chwilę zadzwonię do ukochanej, ale najpierw wyjaśnię sobie parę spraw z tegorocznymi trybutami z Czwórki. Wstaję. Mags spogląda na mnie.
— Idę po naszych trybutów. Musimy omówić sobie kilka spraw.
Ruszam w kierunku pokoi trybutów. Pukam do pierwszego z nich. Momentalnie w drzwiach pojawia się dziewczyna, która już niedługo trafi na arenę.
— Idź to salonu. Natychmiast — warczę. Dziewczyna przewraca tylko oczami, a następnie rusza.
Sytuacja powtarza się, kiedy pukam do drzwi drugiego pokoju, choć tym razem oczywiście drzwi otworzył trybut.
— Mags opowiedziała mi jak została przez was potraktowana podczas obiadu... — zaczynam mówić do trybutów. Mags poszła do swojej sypialni.
— Opowiedziała... a gdzie ty byłeś, co? — pyta chłopak. Na jego twarzy maluje się złośliwy uśmieszek. W mojej głowie zaczyna rodzić się pytanie w jaki sposób mógłbym mu go z niej zedrzeć.
— Na pewno miałem ciekawsze zajęcie niż patrzenie na wasze twarze... — odpowiadam. — A teraz zamknijcie się, bo nie udzieliłem wam prawa głosu. Słuchajcie... teraz jesteście pod opieką moją i Mags i macie zwracać się do nas z szacunkiem i macie się nas słuchać...
— A co mi zrobisz jak się ciebie nie posłuchamy? — pyta dziewczyna.
— Spróbuj to się dowiesz... ale na twoim miejscu nie drażniłbym mentora. Na arenie tylko my będziemy mogli w jakiś sposób wam pomóc... — mówię. — No cóż... chciałem tylko was poinformować, że jeszcze raz w ten sposób potraktujecie Mags, a to się na was zemści... to tyle... możecie się rozejść.
Odwracam się i już chcę ruszać w kierunku swojego pokoju, kiedy kątem oka dostrzegam, że chłopak wstaje z kanapy i zamierza się na mnie. Odwracam się szybko, łapiąc go za rękę i wykręcając ją.
— Co chciałeś przez to osiągnąć? Stracić WSZYSTKICH sponsorów? Załatwione. Na arenie radzisz sobie bez mojej pomocy — warczę, a potem popycham go na kanapę. — Pragnę ci przypomnieć, że w wieku czternastu lat walczyłem z takimi jak ty i wygrałem. Teraz mam dwadzieścia i myślisz, że uda ci się mnie pokonać? Marne szanse. Ciesz się tylko, że ci ręki nie złamałem.
ANNIE
Razem z Evelyn siedzimy przy telefonie. Moja przyjaciółka chciała dziś u mnie przenocować. Cieszę się, że przyszła. To pierwsza noc od dawna, którą spędzę w moim starym domu, razem z rodzicami. W dodatku w pobliżu nie ma Finnicka, a koszmary senne raczej nie przepuszczą takiej okazji.
Telefon wreszcie się odzywa. Evelyn wzdryga się. Zerkam na zegarek. Minęło dokładnie dwie godziny od czasu Parady Trybutów. Podnoszę słuchawkę.
— Cześć, rybko. Długo musiałaś czekać? — pyta mnie. Jego głos sprawia, że moje serce zaczyna bić dziesięć razy szybciej. Kocham te uczucie.
— Nie, nie czekałam długo — mówię. Evelyn mierzy mnie wzrokiem i decyduję się jednak powiedzieć Finnickowi prawdę. — No... może troszkę... — dodaję. W słuchawce nagle rozbrzmiewa śmiech Finnicka.
— Annie... przyznaj się... ile czekałaś?
— Dwie godziny. Myślałam, że zadzwonisz zaraz po Paradzie Trybutów — przyznaję.
— Bo taki miałem plan. Po prostu zaraz po paradzie coś mnie zatrzymało, a potem musiałem wyjaśnić sobie kilka spraw z trybutami. Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Ale teraz możemy już sobie spokojnie porozmawiać. Co się dzieje w Czwórce?
— Nic ciekawego. Wczoraj spałam jeszcze w domu w Wiosce Zwycięzców... jakoś... nie chciałam się jeszcze wtedy przenosić. Teraz jednak jestem w starym domu... ale nie martw się. Evelyn przyszła, żebym nie czuła się samotna... i chciała też o czymś pogadać i cię o coś zapytać. Chodzi chyba o dziewczynę, która się za nią zgłosiła. Mówi, że to bardzo ważne — oznajmiam.
— Chciałem pogadać z tobą... no ale dobra... — wzdycha Finnick. Przekazuję słuchawkę Evelyn.
— Em... cześć? — zaczyna Evelyn. Finnick chyba jej odpowiada, bo dziewczyna teraz wydaje się trochę pewniejsza. — Mam ważną sprawę... wiesz kim jest dziewczyna, która się za mnie zgłosiła?
_________________________________________________________________________________
Dziś rozdział ma prawie 1500 słów. Mam nadzieję, że taka długość jest dobra :) Chociaż postaram się, aby następny rozdział był jeszcze dłuższy :D A co do rozdziału... myślę, że jest raczej taki sobie, Składa się głównie z dialogów, bo chciałabym je trochę poćwiczyć, żeby były bardziej naturalne. Zbyt dużo akcji tu nie ma... wiem to. Następny rozdział też będzie taki trochę... no... bez akcji, ale już wkrótce... zacznie się dziać :D Mogę Wam to obiecać :)
Pamiętacie jak pisałam Wam, że jestem w takim małym dołku emocjonalnym? Cóż... już jest lepiej. Wasze wspaniałe komentarze naprawdę pomagają mi znów uwierzyć w siebie :) Naprawdę baaaardzo Wam za to dziękuję ♥
Niedługo pojawi się kolejny rozdział na blogu Życie to nie bajka :) A na blogu Miniaturki - multifandom już pojawiła się kolejna miniaturka z serii o Fredzie i George'u :) Zachęcam do przeczytania i skomentowania :) A co do miniaturek... na tamtym blogu pojawiła się ankieta
Proszę... odpowiedzcie na nią :) I jeszcze chciałam poinformować, że zakładka Gamemaker (na blogu z miniaturkami) już niedługo zostanie otwarta :D
No to... chyba tyle... mam nadzieję, że ten rozdział spodobał Wam się choć troszkę i skomentujecie go :)
A taka informacja do czytelników tego bloga, którzy również prowadzą blogi... mam teraz trochę czasu wolnego, więc wreszcie będę mogła skomentować rozdziały u Was :) Tylko mam prośbę... moglibyście zostawiać mi linki w komentarzach w zakładce "Inne blogi"? Bo w komentarzach pod rozdziałami czasem linki mi się gubią... w sensie, że nie pamiętam pod którym rozdziałem zaprosiliście mnie do siebie :) No to tyle :D
Pierwsza! Oł jea ☺
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Taki lekki... Znaczy... Przyjemne się go czytało. I długość też była idealna (no, może troszkę krótki :') I to mówi osoba, której rozdział mają około 1 200 słów :'D Brawo ja!
Ty mi mówisz, że ćwiczysz nad dialogami? Słucham? Tu nie ma nad czym ćwiczyć! Są naprawdę ładnie ułożone (yy, to zabrzmiało mega sztywno, no nieważne :') W każdym razie są, jak ty to napisałaś... Naturalne :D :D
Ci Trybuci to jakaś masakra. Znaczy nie to żeby coś, ale zero szacunku. I te słowa Mags ,,Nawet mi nie mów o tej dwójce... najchętniej już bym ich wpakowała na arenę... " Heh, nie spodziewałam się po niej takich słów. Ale w sumie, oni są naprawdę bezczelni.
Strój Johanny mnie rozwalił XD Znaczy wiedziałam, że będzie przebrana za drzewo (bo tak jest zawsze), ale od razu mignęła mi przed oczami scena z WPO. ,,Przebieranie się w windzie" I ta mina Peety :") Yyy, like, jak zwykle odbiegam od tematu :') No nieważne...
Rozdział genialny i oczywiście czekam na następny! ☺☻
A i nie wiem czemu, ale na blogu o miniaturkach zagłosowałam na Aarona i Julię, a ciągle mi się wyświetla, że brak oddanych głosów. W każdym bądź razie głosuję na parę z ,,Dotyku Julii" ☺
http://powojniekatnisspeeta.blogspot.com
Viks
Ooo... dziękuję :D Bardzo się cieszę :D Hahaha... następny będzie dłuższy... I hope XD
UsuńNaprawdę? Dziękuję, bardzo się cieszę jak tak :D
Oj tak... maskara. Taaak... Mags i takie słowa to... rzadko spotykane połączenie :D
Hahahahaa... uwielbiam tą scenę!! Przypomniała mi się właśnie! Boże... mina Katniss podczas tej sceny – bezcenna XD
Bardzo się cieszę, że tak uważasz :D A kolejny... yyy... mam nadzieję, że będzie niedługo :D Dzięki maturom mam teraz sporo wolnego, więc może coś napiszę :D
Spokojnie — już się wyświetliło :D
Wyrzucić patologie i tępić gnidy! Achhhhhh jak ja nie lubię takich ludzi jak ci trybuci. Mam nadzieje ze przed czasem zejdą z platformy i urwie im te wstrętne golenie! Rybkooooooo - cudooooooo (policzylam te "o" xD) słodziutko:DD no kocham jak on tak do niej mówi :) cudny dialog z Johanna i naprawdę nie wiem co Ty chcesz cwiczyc :) Evelyn.. Dlaczego jej imie mi sie kojarzy z kosmetykami? Jest taka firma... Rozdzial jest cudny i ciesze sie, ze wyszlas z dolka emocjonalnego bo sama po sobie wiem ze trudno jest mieć wywalone na wszystko ale jest to chyba najlepszy stan :) I PAMIETAJ ZR NIE JESTES SAMA! A wiesz co? Planowalam napisać cis dla Ciebie takiego jak mialam w planach i o tym Ci pisalam ale tak wlasnie sie za to zabieram... (ze nawet nie wiem z której strony) cóż więcej? Ciesze sie ze wrocilas, bo mialam niedosyt Twoich opowiadań i czytalam stare a w szczególności 91 (chyba) album :) nie moglam znaleźć tego rozdzialy jak Annie trzasnęła Finnicka w twarz, bo widziala jak kuzynka go pocalowala w policzek a ona nie widziala ze to kuzynka. Kojarzysz? Pozdrawiam :) bang my hands
OdpowiedzUsuńHahaha XD Widzę właśnie, że wprost uwielbiasz takich ludzi XD
UsuńJa też kocham jak tak do niej mówi :D Dlatego często właśnie tak będzie do niej mówił :D
Ooo... cieszę się, że Ci się podoba :D
Hahahahahaa... mi się kojarzy z sofami XD Ale teraz dzięki Tobie zacznie z kosmetykami XD
Bardzo się cieszę, że tak uważasz :D
Taaak :) Dołek w całości minął jakoś tak po miesiącu, ale ważne, że minął w ogóle, a dzięki Wam zaczął mijać już wcześniej :D Dziękuję bardzo :)
Ooo... w takim razie mam nadzieję, że jak najszybciej wpadniesz na pomysł jak to napisać (wiem, że wkrótce coś wymyślisz, bo ja też często mam "zespół pustej kartki" i chociaż najpierw przez jakiś czas nie mam pojęcia jak zacząć pisać to później nagle doznaję olśnienia i już wiem :D) i mi wyślesz :D
Ooo... postaram się wstawiać coś częściej :)
Taaak... rozdział 91 nosi tytuł "Album", a ten rozdział co Finnick dostał w twarz od Annie to rozdział 77 o tytule "Marlene" :D
Najfajniejszy prezent na urodziny dziś dostałam -notka love dream (fuk jea ) c;
OdpowiedzUsuńNie wiem jak inni ale ja bardzo lubię jak jest dużo dialogów =) więc mi tam odpowiada taka wersja . W tym momencie ja to się pytam nad czym Ty chcesz ćwiczyć? Bo dialogi są IDEALNE ^*^ Rozdział był cuuuuuuuuuuuuuudny . ALE JAK MOŻNA PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE ???? Aj ci trybuci to (jak to by moja koleżanka określiła [przepraszam za słownictwo]) chore po**by , do starszej osoby tak się odnosić (napisała bym coś ale nie ważne ). Niech zginą na samym początku :) I te teksty Jo -bezcenne . Chyba to wszystko co chciałam napisać... a i jeszcze KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ ???
Do przeczytania w przyszłości Olverd
Ps tu też zostawię linka do swojego bloga ;) http://alwaysbeliveformockingjay.blogspot.com
Ps2 dzięki za prezent urodzinowy =)
Ooo... masz dziś urodziny? W takim razie wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, szczęścia, radości, duuuuuuużo weny, czytelników i komentarzy i wszystkiego co najlepsze :) I dziękuję, baaaaaaaaaaaardzo się cieszę jeśli udało mi się sprawić Ci prezent :D
UsuńBaaaaardzo się cieszę ♥
Hahaha... i kto to mówi? Czytałam ostatni Twój rozdział i zaraz go skomentuję :D
Oj tak... ci trybuci są okropni... mam co do nich niecny plan :D
Kiedy następny? Hmmm... mam nadzieję, że już niedługo uda mi się coś wstawić :)
No nareszcie! Rozdział świetny �� trochę mało akcji ale jak będą igrzyska to pewnie zacznie się dziać �� dialogi wychodzą ci świetnie nie musisz nad nimi ćwiczyć �� no i teraz czekam jak najszybciej szybciej na rozdział bo muszę dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Ci się podoba :D
UsuńOj zacznie się dziać... na arenie i nie tylko... ale nic więcej nie zdradzę :D
Dziękuję, bardzo się cieszę jak tak :D
Mam nadzieję, że uda mi się napisać coś jak najszybciej :)
Uwielbiam długie dialogi XD
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale wtedy się lepiej czyta ^^ Co ja tam będę gadać. Na pewno nie, że rozdział jest słaby, bo taki nie jest, więc powiem że jest cudofffffny <3
Czekam na igrzyska, akcja się dopiero rozwija. Życzę więcej wolnego czasu i weny, bo jak na razie widać, że jej nie tracisz to sądzę ( i mam nadzieję) że będziesz tego bloga ciągnąć do 5000 rozdziałów <3 X"D |Trochę mnie poniosło, bo się strasznie jaram tym nextem|
Czekam na więcej, pisaj!
Płonący Kosogłos
Płonący Kosogłos
Bardzo się cieszę :)
UsuńOoo... dziękuję Ci bardzo i naprawdę jestem niesamowicie szczęśliwa, że tak myślisz :)
Oj tak, akcja dopiero się rozwija :D
Dziękuję :D Aż 5000 rozdziałów?! To trochę dużo... nie wiem czy bym Was nimi nie zanudziła XD
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się coś napisać :D
Kocham czytać dialogi, ale za to nie nawidze ich pisać! To najgorzej mi wychodzi z mojego pisania. Tobie natomiast dialogi wychodzą super.
OdpowiedzUsuń(Wgl komentarzach o dialogu xD) Czekałam na rozdział i się doczekałam! Czekam na nexta!
WENY!
katnisrazemzpeeta.blogspot.com
liniaprostaikrzywa.blogspot.com
storylifewiki.blogspot.com
Zaparaszam!
L.H.G
Ooo... ja też lubię czytać dialogi :) Pisać też, ale zawsze mam wrażenie, że mi nie wychodzą :')
UsuńKolejny powinien pojawić się jakoś niedługo :)
Jej! Długość idealna!:D Chyba pierwszy raz piszę tu, że rozdział nie jest za krótki. Oczywiście mógłby być dłuższy, ale wtedy byłby troche przedłużony na siłę. No może nie koniecznie, ale jest na to duża szansa;P
OdpowiedzUsuńWchodzę dzisiaj i widzę NOWY POST. Od razu wbiłam i zaczęłam czytać, a dopiero potem zorientowałam sie, że dostałaś go juz kilka dni temu...
Hmm... Poćwiczyć dialogi? Przecież Twoje dialogi są bez zarzutów;) Mimo, że w tej notce było ich sporo to bardzo dobrze mi się to czytało. Zżera mnie ciekawość, kim jest ta dziewczyna! Ale już mnie wkurzyła tym jak traktuje Mags. Ale Finnick! Finnick oczywiście ją obronił! Chodzący cud. Pozdrawiam i życzę weny, weny, weny, a i moze jeszcze troszkę weny;))) w sumie nie zaszkodzi tez trochę wiecej czasu wolnego, którego mam nadzieję, że masz dużo, ponieważ warto go wykorzystać na wymyślanie nowych pomysłów dotyczących bloga:D
Bardzo się cieszę :) Taaak... chyba pierwszy raz tak piszesz :D
UsuńHaha... rozumiem, mi też często się tak zdarza :D
Ooo... dziękuję :) Skoro wszyscy mi tak mówicie to może rzeczywiście prawda :) A nie zdradzę kim jest ta dziewczyna :) Znaczy... zdradzę, ale dopiero w rozdziale :D Oj tak... Finnick jest po prostu cudowny! Jego nie da się nie kochać :D
Dziękuję bardzo :) Taak.. czas wolny też się przyda, ale na razie trochę go mam... ach!! Jak ja kocham matury!! Znaczy... teraz je kocham... za dwa lata to się zmieni :D
o matko! ślicznie piszesz zresztą jak wcześniej <3 Nie wiem czy mnie pamiętasz, ale to ja - Hope! ;D Inne konto itp. Teraz piszę o darach anioła więc gdybyś chciała zajrzeć... Stęskniłam się :* Przejrzałam cały internet w poszukiwaniu twojego bloga! Myślałam, że nie znajdę i nagle! To piękne tło pojawiło mi się na ekranie <3 Nie mogę opisać swojego szczęścia! Ile to już minęło odkąd przestałam pisać?
OdpowiedzUsuńMój blog: http://dziecko-ksiezyca.blogspot.com/
Ooo... dziękuję ♥ Bardzo mi miło, że tak uważasz :)
UsuńNo jasne, że pamiętam!! Nie mogłabym zapomnieć!! :D
Ooo... to fajnie, bardzo lubię Dary Anioła :) Chociaż... jestem dopiero w trakcie czytania książki :D Także... na pewno zajrzę :)
Ooo... cieszę się, że mnie znalazłaś i że podoba Ci się wygląd mojego bloga :)
Ojejku... nawet nie wiem ile minęło... ale chyba całkiem sporo :) W między czasie założyłam innego bloga i na niego również zapraszam :D (reklama być musi :D)
Hej! Przepraszam że tak długo mnie nie było, nie tylko tytan, ale też i na innych Twoich blogach.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Lubię jak jest dużo dialogów ( czasem jak jakiś fragment w książce mnie nudzi to czytam same dialogi:) ) także mi się podoba. Mam nadzieję że klejnot rozdział już niedługo bo bardzo chciałabym dowiedzieć się jak wyobrażasz sobie igrzyska Johanny;)
Przy okazji zapraszam do siebie:
Whenthedreacomestrue.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny
Mari
Hej! Przepraszam że tak długo mnie nie było, nie tylko tytan, ale też i na innych Twoich blogach.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Lubię jak jest dużo dialogów ( czasem jak jakiś fragment w książce mnie nudzi to czytam same dialogi:) ) także mi się podoba. Mam nadzieję że klejnot rozdział już niedługo bo bardzo chciałabym dowiedzieć się jak wyobrażasz sobie igrzyska Johanny;)
Przy okazji zapraszam do siebie:
Whenthedreacomestrue.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny
Mari
Spokojnie, rozumiem... koniec roku się zbliża, a wtedy to nie ma się na nic czasu :)
UsuńOch! Ja też tak robię, że czasem czytam same dialogi... nie ukrywam jest kilka książek, w których czytałam same dialogi...
Postaram się wstawić rozdział jak najszybciej, ale wcześniej pojawi się miniaturka na blogu z miniaturkami :)
Na pewno zajrzę, jednak... na razie mam strasznie dużo nauki, więc raczej uda mi się dopiero jak w szkole zaczną się luzy :)
Ej porwali Cię? ;o bang my hands
OdpowiedzUsuńHahaha... oj tak :D I nie chcą mnie oddać!! XD
UsuńA tak na serio to... koniec roku szkolnego i... myślę, że tyle wystarczy za odpowiedź :)
Rozumiem i wiernie czekam :D bang my hands
Usuń