niedziela, 24 września 2017

Rozdział 129 — Trzynastka

FINNICK


Każdy dzień był taki sam. Rano budziłem się, dostawałem śniadanie o wyznaczonej godzinie, a po zjedzeniu tej beznadziejnej i bezsmakowej papki zaczynałem terapię, która polegała na wiązaniu węzłów, raz po raz, tak jak robiła to moja matka, gdy oczekiwała powrotu ojca. To wspomnienie bardzo wryło się w moją pamięć. Szkoda tylko, że po wielu latach zapomniałem, jak wyglądali. Minęło dziesięć lat, a ja nie potrafię już odtworzyć w myślach wyglądu moich rodziców. Czy za dziesięć lat tak samo będzie z twarzą Mags? Czy wciąż będę pamiętał nasze rozmowy, lecz zapomnę, jak brzmiał jej głos? Czy wciąż będę pamiętał to, jak cieszyła się szczęściem moim i Annie, lecz zapomnę, jak wyglądał jej uśmiech? Czy tym właśnie jesteśmy? Obrazem, który z czasem zaczyna się zacierać? Jeśli tak, to nasz los jest wyjątkowo okrutny. 

Jeden dzień znacznie różnił się od pozostałych. Był to dzień, gdy ogłoszono, że Katniss Everdeen wreszcie zgodziła się na współpracę z rebeliantami z Trzynastki. Wtedy też pierwszy raz wyszedłem z sali, w której zmuszony byłem egzystować. Spotkałem wtedy naszego Kosogłosa. Sama do mnie podeszła i zaczęła rozmowę. Poinformowała mnie, że zażądała uniewinnienia dla zwycięzców, znajdujących się w Kapitolu. Zażądała uniewinnienia dla Annie. Moja wdzięczność nie znała granic. Dzięki temu zacząłem mieć nadzieję. Zacząłem myśleć, że wszystko może być w porządku. To pomogło mi bardziej niż jakaś tam terapia. 

Potem było tylko lepiej. Chciałem nawet lecieć do Ósemki, ale ostatecznie nie pozwolono mi. Jednak w zamian otrzymałem nowy trójząb. Odzyskiwałem chęci do życia. Powoli, ale jednak. Lepszy rydz niż nic, prawda?

Pewnego dnia wszystko się zawaliło. Dosłownie. Trzynastka została zbombardowana i wszyscy obywatele i goście tego Dystryktu musieli udać się do schronu. Leżałem na łóżku i bawiłem się sznurkiem, raz po raz wiążąc węzły, rozplątując je i znów zawiązując. Przypominało mi to dom i te groźniejsze burze, gdy w całym Dystrykcie brakowało prądu i nie było co robić, więc bawiono się linkami. 
Nocą przyszła do mnie Katniss. Chciała porozmawiać. To wtedy zrozumiała, jak działa Snow. To wtedy zrozumiała, że Snow wykorzystuje nasze słabe punkty. U mnie jest to Annie. U Katniss jej rodzina i Peeta. Żałowałem, że nie powiedziałem jej o tym wcześniej. Ta dziewczyna była jedną z nielicznych osób, którym wówczas ufałem. Była moją przyjaciółką.

Po bombardowaniu, gdy wszystko zaczęło już powoli wracać do normy, razem z Katniss i Galem zostaliśmy wezwani do pomieszczenia, przypominającego dowództwo. Katniss miała nagrać kolejną propagitę. Wyszliśmy na powierzchnię. Cała powierzchnia pokryta była różami. Snow. Katniss od razu zrozumiała, co to znaczyło. Załamała się. To wtedy podjęto decyzję o sprowadzeniu z Kapitolu pozostałych zwycięzców. Annie miała do mnie wrócić, ale żeby to umożliwić, ja musiałem opowiedzieć o tym, co zrobił mi Snow. Miałem opowiedzieć o tym, jak kazał mi sprzedawać swoje ciało. Bolało. To było jak rozdrapywanie wciąż świeżych ran, jednak zrobiłbym wszystko, aby jej pomóc. Mógłbym opowiedzieć o tym miliony razy, jeśli to miałoby jej pomóc.

Po czasie, który strasznie się dłużył, wreszcie Haymitch przyszedł i oznajmił, że wrócili. Annie do mnie wróciła. Nigdy nie byłem szczęśliwszy niż w tamtym momencie.


ANNIE


Każdy dzień był taki sam. Rano budził mnie głośny krzyk Johanny. Potem gdy przesłuchanie zwyciężczyni z Siódemki dobiegało końca, rzucali nam nadgryzione jedzenie i wlewali wodę do miski dla psa. W południe odbywało się kolejne przesłuchanie, tym razem byli to rudzi awoksi. Po tym wszyscy zawsze siedzieliśmy w ciszy. Wieczorami zaczynało się przesłuchanie Peety. Potem zabierali go gdzieś, a przyprowadzali dopiero nad ranem.
Tak wyglądał każdy dzień. Wszyscy wokół mnie byli bici i torturowani, ale ja byłam omijana. Początkowo myślałam, że to ma być moja kara, moja tortura. Jednak potem z rozmowy dwóch strażników dowiedziałam się prawdy.
   — A co z nią? — spytał jeden z nich, wskazując na mnie głową.
   — To wariatka. Mamy zostawić ją w spokoju.
Wtedy zrozumiałam, że wszyscy wokoło tak na mnie patrzyli. Byłam jedynie wariatką. Życie same w sobie miało być dla mnie torturą.

Pewnego dnia wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przybył ratunek.
Przetransportowano nas do Dystryktu Trzynastego, który już od dawna nie powinien był istnieć. Tam trafiliśmy do sali szpitalnej.
Po jakimś czasie drzwi otworzyły się. Weszli przez nie Katniss Everdeen, Haymitch Abernathy i...
   — Finnick! — krzyknęłam, przepełniona radością, gdy tylko go zobaczyłam. Od razu zaczęłam do niego biec. — Finnick!
Zauważył mnie. Wpadłam na niego i po chwili wtuleni w siebie upadliśmy na ziemię.
Nigdy nie byłam szczęśliwsza niż w tamtym momencie.


_________________________________________________________________________________


Witajcie, moi kochani Czytelnicy!
Na samym początku zapytam jak mija Wam nowy rok szkolny? Bo u mnie koszmarnie pracowicie i szalenie szybko! Naprawdę... nim się obejrzałam a tu już końcówka września!
No, ale znalazłam chwilę w tym ciągłym biegu, zwanym życiem i napisałam ten rozdział... może nie jest jakiś cudowny, ale liczę na to, że się Wam podoba i swoją opinię napiszecie w komentarzach, które zmotywują mnie do dalszego pisania :D
Chcę także przypomnieć, że został jeszcze jeden rozdział i epilog, a potem zaczynamy nową historię na tym blogu :D W związku z tym szykuję dla Was pewną niespodziankę, ale... skoro to ma być niespodzianka to nic więcej nie napiszę :D
No cóż... do następnego rozdziału! ♥

10 komentarzy:

  1. Hej, hej!
    Bardzo długo oczekiwałam na kolejny rozdział, ale warto było czekać!
    Szloda tylko, że wyszedł taki krótki...
    Ale jak to powiedział Finnick: ,,Lepszy rydz, niż nic. " 😁

    Szkoła jak szkoła.
    Na początku troche nudnawo ale daję radę.
    Najgorsze, że już zapowiedzieli nam tyle sprawdzianów...

    U mnie też kiepsko z czasem.
    Wiecznie go brakuje.
    Ale przynajmniej wena mi powróciła. 😄
    Jak dobrze pójdzie, to pojutrze pojawi się nowy rozdział.
    Powoli zaczynam planować jak ma wyglądać przyszłość mojego FF.
    To dobrze, bo oznacza to, że będzie więcej rozdziałów. 😊

    Postanowiłam, że przystopuję trochę z Niezgodną i zajmę się z powrotem Igrzyskami.

    Matko, zauważyłam, że ostatnio zamieniłam się z Tb na role, i zaczynam pisać strasznie długie komy... albo tylko mi się tak wydaje.

    Zakończę, już ten dziwny i poplątany monolog.
    Życzę weny i więcej wolnego czasu.
    I mniej nauki. XD

    Czekam na nowy rozdział!

    Pozdrawiam.
    karamel56/ananasek46

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :D
      Taaak... trochę się zeszło, ale następny postaram się dodać jak najszybciej :D Może będzie jakoś na początku października, a epilog planuję dodać pod koniec października... jednak wiadomo jak to z tymi moimi planami bywa XD
      A jeśli chodzi o długość tego rozdziału... cóż... kiedy go pisałam myślałam, że będzie dłuższy... powiem więcej... była przekonana, że będzie długi... a potem postanowiłam sprawdzić ile ma słów... no i cóż... trochę się zawiodłam XD
      Oj znam to! U nas już pierwszego dnia szkoły nauczyciele zaczęli nam sprawdziany zapowiadać... przez to mam wrażenie, że te wakacje w ogóle nie miały miejsca i był to tylko dłuższy weekend :(
      Ooo... to cieszę się, że wena powróciła :D Do mnie też wróciła, ale co z tego, skoro nie mam kiedy pisać? :(
      Fajnie, że wracasz do Igrzysk :D Już nie mogę się doczekać :D Postaram się skomentować nowy rozdział, jak go wstawisz :D I przepraszam, że ostatniego nie skomentowałam, ale naprawdę nie miałam czasu :(
      Hahahaha XD Im dłuższy kom tym lepiej :D Ja to ostatnio w ogóle komentarzy nie piszę, ale postaram się to zmienić :D
      Dziękuję i wzajemnie :D

      Usuń
  2. Witaj
    Rozdział cudeńko, zresztą jak zawsze.Podoba mi się to co robisz i to bardzo♥. Nie przestadaj. Lofffff i szacun.
    Wierna czytelniczka♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej :D
      Dziękuję! Baaaardzo mi miło z tego powodu :D

      Usuń
  3. Mnie również nie może zabraknąć w komentarzowym świecie twojego bloga!! A więc tak... Notka bardzo mi się podobała. Koniec ma to do siebie, że wywołuje sentyment i angażuje emocjonalnie. A że się do niego zbliżamy (jeśli chodzi o tę historię) to wiadomo, że emocji trochę jest. :)) Wiadomo, że jestem Wielka fanką książek, ale przy ekranizacji Igrzysk śmierci dokładnie pamiętam scenę spotkania Annie i Finnicka po tak wielu niepewnych miesiącach. Rzucili się na siebie i faktycznie wyglądali tak jakby nic innego na świecie się nie liczyło. Świetnie to ujęłaś!
    Cóż mam powiedzieć?
    Czekam na ciąg dalszy :)
    AT wcześniejsza A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... dziękuję! ♥
      Taak... zdecydowanie! Kiedy piszę te ostatnie rozdziały to też tak trochę dziwnie się czuję... dopiero teraz zaczynam rozumieć, że to naprawdę będzie koniec tej historii... i niby wiem, że przecież będę pisać jeszcze tą nową historię, ale jednak... no jakoś tak dziwnie mi z tym, że to już koniec będzie :(
      Baaaaardzo się cieszę, że Ci się podobało :D

      Usuń
  4. Super! Cudo! Kocham! Świetne! Arcydzieło! Wybitne!
    Po prostu kocham! Dobra robota♥♡♥♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie na nowiuteńki rozdział. 😁😁😁

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger