FINNICK
Stoję na placu. Zaraz będzie losowanie. Wzrokiem odnajduję Annie w tłumie. Stoi w grupie dwunastolatek, ale nie odzywa się do nikogo. Na scenie stoi już mentorka tegorocznych trybutów, nazywa się Mags i zwyciężyła dawno temu, stoi tam też burmistrz Czwórki i Lolita Silver opiekunka trybutów. Zaczyna się. Burmistrz przemawia, a kiedy kończy Lolita podchodzi do mównicy i zaczyna swoją gadkę
-Witajcie moi drodzy na 65 dożynkach, poprzedzających 65 Głodowe Igrzyska!- Z tym jej głupim akcentem nie wiadomo czy mówi czy krzyczy.- Cóż mogę tylko życzyć wam pomyślnych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja!- Jak los ma nam sprzyjać skoro właśnie losują osoby idące na śmierć.- Czas na losowanie, Panie mają pierwszeństwo.- Niedługo sam nauczę się tej regułki na pamięć. Lolita podchodzi do kuli z imionami dziewczyn, a ja spoglądam na Annie, która ma spuszczony wzrok. Nie dziwię jej się, to całkiem normalne. Zauważam, że Lolita wróciła do mównicy i rozkłada karteczkę.- Trybutką reprezentującą Dystrykt Czwarty w 65 Głodowych Igrzyskach zostaje Rose Strong.- Na estradę wchodzi dziewczyna, która wygląda na mocnego przeciwnika, aż współczuję nieszczęśnikowi, który razem z nią trafi na arenę.- A teraz czas na panów.- Teraz to ja patrzę w dół.-Trybutem reprezentującym Dystrykt Czwarty w 65 Głodowych Igrzyskach jest Finnick Odair!- Czyli to ja jestem tym nieszczęśnikiem. Boję się, ale tego nie okaże, nie mogę być słaby i zrobię to dla Annie. Idę w kierunku sceny, tak jakby spotkał mnie zaszczyt, myślę jednak zupełnie inaczej, ale kogo to obchodzi? Na pewno nie Kapitol. Spoglądam na Annie. Płacze. Chcę podejść i ją przytulić. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, żeby się nie martwiła, bo wygram, ale zrobię to tylko dla mojej przyjaciółki, przecież nie może stracić jeszcze mnie.- Czy są jacyś ochotnicy?- Skrzeczy Lolita kiedy tylko staję na scenie.
-Witajcie moi drodzy na 65 dożynkach, poprzedzających 65 Głodowe Igrzyska!- Z tym jej głupim akcentem nie wiadomo czy mówi czy krzyczy.- Cóż mogę tylko życzyć wam pomyślnych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja!- Jak los ma nam sprzyjać skoro właśnie losują osoby idące na śmierć.- Czas na losowanie, Panie mają pierwszeństwo.- Niedługo sam nauczę się tej regułki na pamięć. Lolita podchodzi do kuli z imionami dziewczyn, a ja spoglądam na Annie, która ma spuszczony wzrok. Nie dziwię jej się, to całkiem normalne. Zauważam, że Lolita wróciła do mównicy i rozkłada karteczkę.- Trybutką reprezentującą Dystrykt Czwarty w 65 Głodowych Igrzyskach zostaje Rose Strong.- Na estradę wchodzi dziewczyna, która wygląda na mocnego przeciwnika, aż współczuję nieszczęśnikowi, który razem z nią trafi na arenę.- A teraz czas na panów.- Teraz to ja patrzę w dół.-Trybutem reprezentującym Dystrykt Czwarty w 65 Głodowych Igrzyskach jest Finnick Odair!- Czyli to ja jestem tym nieszczęśnikiem. Boję się, ale tego nie okaże, nie mogę być słaby i zrobię to dla Annie. Idę w kierunku sceny, tak jakby spotkał mnie zaszczyt, myślę jednak zupełnie inaczej, ale kogo to obchodzi? Na pewno nie Kapitol. Spoglądam na Annie. Płacze. Chcę podejść i ją przytulić. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, żeby się nie martwiła, bo wygram, ale zrobię to tylko dla mojej przyjaciółki, przecież nie może stracić jeszcze mnie.- Czy są jacyś ochotnicy?- Skrzeczy Lolita kiedy tylko staję na scenie.
ANNIE
Nikt się nie zgłasza, a ja patrzę na Finnicka. Jest taki opanowany, spokojny i jakby dumny, ale nie on nigdy nie byłby dumny z udziału w Igrzyskach. Już wiem on udaje, chce przybrać taką strategię.
- Trybutami reprezentującymi Dystrykt Czwarty na 65 Głodowych Igrzyskach zostają Rose Strong i Finnick Odair!- Wszyscy klaszczą. Wszyscy oprócz mnie, bo ja zalewam się łzami. W końcu wyprowadzają ich. Nadszedł moment pożegnań. Pójdę tam, muszę go poprosić, żeby wygrał.
Jestem już w Pałacu Sprawiedliwości. Na wejściu musiałam podpisać jakiś świstek, że zgadzam się, żeby Kapitol zrobił ze mną wywiad jeśli Finnick będzie w finałowej ósemce. Teraz Strażnicy Pokoju prowadzą mnie do pomieszczenia gdzie jest mój przyjaciel. Muszę jednak chwilę zaczekać bo aktualnie są tam jego rodzice. Mijają sekundy, ale ja mam wrażenie jakby to były dni. Wreszcie jego rodzice wychodzą i ja wchodzę. Kidy jestem już w środku Finnick siedzi smutny na kanapie i nawet mnie nie zauważa, bo ma głowę schowaną w dłoniach.
-Cześć- Odzywam się, a on gwałtownie unosi głowę.
-Hej, bałem się, że nie przyjdziesz.- Uśmiecha się.
-Jak mogłabym nie przyjść?- Mówię, udając, że poczułam się urażona, ale spojrzałam na jego smutną minę i dodałam.- Jesteś moim przyjacielem, prawda? Musiałam przyjść.
-Cieszę się.- Uśmiecha się, a raczej próbuje.-Annie, obiecaj mi coś.
-Jasne, ale co?
-Po pierwsze, że codziennie będziesz przychodzić w nasze miejsce.
-Obiecuję.
-Jeszcze nie skończyłem. Po drugie nie pozwolisz, żeby ktoś ci dokuczał.
-To też obiecuję, jest coś jeszcze? Bo chcę, żebyś ty też mi coś obiecał.
-Tak, ale to już jest raczej prośba. Proszę postaraj się jak najrzadziej oglądać Igrzyska dobrze?-Chyba chodzi mu o to, żebym nie patrzyła jak będzie walczył.
-A mogę oglądać Paradę Trybutów i wywiad?
-Tak, jasne. Chodzi o to,żebyś starała się nie oglądać mnie na arenie.
-Postaram się. Teraz ty mi coś obiecaj.
-Dobrze, co?
-Wygrasz to i wrócisz do mnie żywy.- Oznajmiam stanowczo.
-Annie...- Próbuje coś powiedzieć, ale ja nie pozwalam.
-Żadne Annie. Obiecaj i już.- Milczy, więc ja nie wytrzymuję.- Obiecaj. Finnick, jak zginiesz ja się zabiję. Musisz to wygrać!-Krzyczę to chyba najgłośniej jak mogę.
-Teraz to nie ja wydarłem się chyba na cały Dystrykt. - Uśmiecha się.- Obiecuję, ale ty nie waż się nic sobie zrobić rozumiesz? I nie groź mi tak więcej.- Tylko kiwam głową. Staram się nie płakać, ale jak stąd wyjdę to wiem, że znowu zacznę.
-Koniec czasu!- Krzyczy Strażnik Pokoju.
-Do zobaczenia Finnick!-Krzyczę.
-Do zobaczenia Annie!- Odpowiada mi.
Kiedy tylko wchodzę do domu-co obwieszczam trzaśnięciem drzwi- idę do pokoju, żeby się przebrać. Nie mogę być dłużej w tej sukience, za bardzo kojarzy mi się z Finnickiem i tegorocznymi, nieszczęsnymi dożynkami. Jak już się przebrałam poszłam do ciotki, która siedziała w kuchni.
-Wiesz ciociu, chyba Finnick dziś nie przyjdzie.- I zaczęłam płakać.
-Oj Annie- ciocia mówi z żalem w głosie.- Przecież Finnick może wygrać.
-Wiem, on wygra. Obiecał mi to. Tylko, że przez ten czas, znowu będę bez przyjaciela.-Trochę kłamię, bo nie obchodzi mnie to czy będę mieć przyjaciela czy nie, obchodzi mnie tylko to, żeby Fnnick przeżył, a chociaż mu wierzę, że wygra, to się o niego martwię.
-Ale jak wróci już będziesz mieć przyjaciela.- Ciocia uśmiecha się do mnie.
-Tak, wiem. Ciociu? Mogę na razie pójść na plaże? Wrócę przed pokazaniem powtórki z dożynek. Obiecuję.
-To idź.
-Dziękuję ciociu.- Mówię to i wychodzę.Słyszę jeszcze jak ciocia krzyczy, żebym nie zrobiła niczego głupiego. Chyba na prawdę wydarłam się na cały Dystrykt, ale to nie ważne. Ważne jest to, żebym dotrzymała słowa danego Finnickowi. Dlatego idę w nasze miejsce.
Płaczę 😭😭😭😭 Finnick moja ulubiona postać z Igrzysk Śmierci!
OdpowiedzUsuńTak... moja też :D
UsuńPłaczę 😭😭😭😭 Finnick moja ulubiona postać z Igrzysk Śmierci!
OdpowiedzUsuń