niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 20 - "Tak bardzo chcę się obudzić z tego koszmaru"

FINNICK

   Dziś dożynki. Siedemdziesiąte. Czas leci nieubłaganie. Znam Annie już pięć lat. Kocham ją już trzy. Ona nie wie o niczym. W ogóle nie mówię jej o wielu sprawach. Są rzeczy, których nie powinna wiedzieć. Chociażby do czego zmusza mnie Snow. Ja się zgadzam. Bo nie chcę, żeby jej coś zrobił. Dlatego godzę się na wszystko, o co tylko prosi. Nie, on nie prosi. On każe. Szantażuje nas. Zmusza nas. Sprzedaje nas. Robi wszystko. Tylko nie prosi. My się godzimy. Bo jak nie, to wszyscy, których kochamy giną w niewyjaśnionych okolicznościach, ewentualnie znikają z naszego życia. Teraz znowu stoję na scenie, gdzie wszystko się zaczęło. Gdzie mnie wylosowali. Gdzie skazali mnie na takie życie. Teraz wylosują dwójkę innych nieszczęśników. Być może jedno z nich podzieli mój los. Na śmierć drugiego będę musiał patrzeć. Na szczęście nie będę sam. Mags będzie tam ze mną. Ciotka Annie jest znowu na lądzie. Będzie do zakończenia Igrzysk. Ktoś musi opiekować się Annie, kiedy mnie i Mags nie będzie.
-Witajcie moi drodzy na 70 dożynkach poprzedzających 70 Głodowe Igrzyska! -Zaczyna Lolita.- Cóż mogę wam życzyć jedynie pomyślnych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja! -Co roku ta sama formułka. - Czas na losowanie. Panie mają pierwszeństwo.- Podchodzi do kuli, w której są imiona dziewcząt, a ja ściskam kciuki, żeby to nie była Annie. Lolita podchodzi do mównicy. Patrzę na Annie. Ma spuszczony wzrok. Lolita rozkłada karteczkę i blednie. Chyba wiem kto to może być, ale nie dopuszczam do siebie tej wiadomości.- Trybutką reprezentującą Dystrykt Czwarty w 70 Głodowych Igrzyskach zostaje Annie Cresta! - Wykrzykuje Lolita, a ja chcę się zabić.
-Nie!!!-Krzyczę rozpaczliwie. Płaczę. - Zgłaszam się na ochotnika. Proszę. Pozwólcie. Ona nie może. Ja się nie zgadzam. Proszę. Błagam. - Upadam na kolana. Nadal płaczę.- Błagam.- Krzyczę jeszcze głośniej. Nie zauważam nawet kiedy Annie podchodzi i mnie przytula.
-Będzie dobrze. Obiecuję. - Szepcze. Wtedy wstaję. Przecież powinienem być silny. Tylko nie jestem. Za bardzo ją kocham. Wciąż płaczę. Łzy spływają mi z oczu, nie zważając na moje prośby, żeby tego nie robiły.
-Czy są jacyś ochotnicy? Z wyjątkiem ciebie Finnick.- Pyta Lolita. Niestety nikt się nie zgłasza.- Nie? To czas na panów. - Podchodzi do kuli z imionami chłopców i losuje. - Trybutem reprezentującym Dystrykt Czwarty na 70 Głodowych Igrzyskach zostaje Ben Ling.- Wtedy tłum się rozstępuje i trzynastoletni chłopiec podchodzi do sceny, a kiedy się na niej znajduje Lolita jak zawsze pyta- Czy są jacyś ochotnicy?
-Ja.- Mówię, chcę ratować Annie. Mogę zginąć. Ona ma żyć.
-Ty nie możesz.
-Ale...
-Nie zachowuj się jak dziecko. - Warczy Lolita.
-Finnick, proszę. - Dodaje Annie. - Uspokój się. - Nie mogę uwierzyć, że jest taka opanowana. Kiedy byliśmy dziećmi ona zawsze łatwo poddawała się emocjom, a ja ukrywałem co czułem. Teraz kiedy ja mam dziewiętnaście lat, a ona siedemnaście, w co dalej nie mogę uwierzyć, to ja jestem ten... wybuchowy? Może być wybuchowy. Postanawiam się jej posłuchać. Dla niej zrobię wszystko, więc tylko spuszczam głowę. Czekam, aż skończy się ten koszmar, aż się obudzę, krzycząc, wtedy Annie do mnie przyjdzie i będziemy rozmawiać. "Co ci się śniło?" zapyta. "Dożynki. Ty." Odpowiem. Nie będę musiał dodawać nic więcej. Ona zrozumie. Zawsze rozumie. Za to ją kocham. Tylko, że to nie jest koszmar. To rzeczywistość, w której teoretycznie powinienem odczuwać ulgę, ale tak nie jest. Tak nigdy nie będzie. Nie będę mógł jej chronić. Przed niczym. Albo podzieli mój los i będzie musiała robić to co jej każą, będzie musiała żyć ze świadomością, że mordowała albo zginie. Gorzej już być nie może. Teraz wchodzą do środka. Przechodzi tymi drzwiami co ja pięć lat temu. Teraz to ja patrzę. Nie ona. Tak bardzo chcę się obudzić z tego koszmaru.


                                                                                 ***


   Dziś wstawiam tą notkę, aby wynagrodzić Wam poprzednią. Cała jest oczami Finnicka, bo stwierdziłam, że ciekawie byłoby opisać uczucia osoby, która nie może pomóc, komuś kogo kocha, więc... oto efekt mojego pomysłu. Podoba się? Bo ja jestem straaaasznie dumna z tego rozdziału :) Oczywiście zachęcam do komentowania i polecania mojego bloga. Poza tym, dziękuję Wam z całego serca, ponieważ mamy już 295 wyświetleń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger