ANNIE
Razem z Finnickiem siedzimy u mnie w pokoju i rozmawiamy. Wspominamy dawne czasy i leżymy przytuleni na łóżku.
-A pamiętasz jak wróciłeś z Igrzysk i szliśmy przez plażę trzymając się za ręce?-Pytam.
-Pamiętam. Może to dziwne, ale miałem wrażenie, że nasze serca biły w tym samym rytmie.
-Ja też. Pomyślałam wtedy, że chciałabym, żeby twoje serce biło tylko dla mnie.
-Bo bije. Bije tylko dla ciebie.- Nachyla się, żeby mnie pocałować i drzwi jak zwykle się otwierają. Tym razem wchodzi Ben.
-Prepraszam. Nie chciałem wam przeszkadzać. Już idę.- Mówi Ben i powoli się wycofuje.
-Daj spokój, zostań.- Mówi Finnick.
-Nie będę wam przeszkadzać?
-Nie, chodź siadaj z nami. - Mówię i on podchodzi.
-Ja byłem u ciebie Finnick, ale tam było pusto, więc przyszedłem tutaj.
-A co ode mnie chciałeś?
-Bo ja nie mogę zasnąć. W pociągu kiedy nie mogłem spać i powiedziałem to Mags, i ona wtedy opowiedziała mi jakąś historię, a to pomogło mi zasnąć. Więc teraz przyszedłem do ciebie. Opowiecie mi jakąś historię?
-Jasne. Chodź pod kołdrę, pomiędzy nas, będzie ci cieplej.- Mówię, a on robi co każę.
-Dawno, dawno temu.- Zaczyna Finnick.
-Kiedy nie było jeszcze Dystryktów.-Mówię ja.
-Wtedy nawet nie istniało Panem.-(Finnick)
-Żyła pewna dziewczynka.
-I chłopiec.-(Finnick)
-Zaprzyjaźnili się ze sobą. Bardzo.
-Mimo, że byli zupełnie różni.-(Finnick)
-Łączyło ich tylko to, że lubili przychodzić w pewno miejsce.
-Tylko tam czuli się bezpiecznie.-(Finnick)
-Kiedy się zaprzyjaźnili i odkryli, że nie są aż tak różni, jak wydawało się na początku.
-Zdarzył się wypadek.-(Finnick)
-Chłopiec spadł do wody i mało nie utonął.
-Był nieprzytomny kilka tygodni.-(Finnick)
-Dziewczynka bała się, że go straci.
-Miała tylko jego.-(Finnick)
-Kiedy się obudził, była najszczęśliwsza na świecie.
-A kiedy zaczął chodzić, od razu poszli w swoje miejsce.-(Finnick)
-Trzymali się za ręce.
-On poczuł, że jego serce bije tylko dla niej.- (Finnick)
-A ona zapragnęła, żeby jego serce biją dla niej już zawsze.
-Dziękuję.-Szepcze Ben i zasypia. Ja z Finnickiem patrzymy na siebie i trochę rozmawiamy. Cicho, żeby nie obudzić Bena. W końcu zasypiamy.
FINNICK
-Wstawaj! Wstawaj! Annie, czeka nas wielki, wielki dzień!-Krzyczy Lolita i otwiera drzwi. Jest zdziwiona widząc całą naszą trójkę.
-Cześć! Odzywam się.
-Co wy wszyscy tu robicie?
-To mój pokój.-Odzywa się Annie.
-A my z Benem nie mogliśmy zasnąć i przyszliśmy, żeby Annie opowiedziała nam jakąś historyjkę na dobranoc, a jej nie chciało się iść, więc wszyscy śpimy tu.- Odzywam się.
-Finnick mówi prawdę.- Odzywa się Ben.
-Nieważne. Idźcie do swoich pokoi, przebierzcie się i szybciutko na śniadanie! Widzę was tam za 10 minut, no Annie za 30.
-Dlaczego?
-Bo jest dziewczyną i jej więcej zajmuje ubranie się.
-Nie trzeba, będę za 10 minut. Ewentualnie 20, ale dziękuję.- Annie patrzy na Lolitę.
-Nie ma za co słoneczko. Pośpieszcie się chłopcy. Odliczam czas. Już, już, już.- Wstajemy i idziemy, Annie do siebie do łazienki, ja z Benem do swoich pokojów.
Już jestem gotowy. Czekamy z Benem na Annie. Pod jej pokojem. Rozmawiamy.
-Mam do ciebie pytanie.
-Pytaj.
-O czym rozmawiałeś z Mags?
-Kiedy?
-No kiedy mielimy się przebierać, to zatrzymała cię Mags i coś mówiła, że ktoś ma na ciebie gdzieś czekać, że Prezydent Snow kazał ci przekazać i takie tam. O co chodziło?
-Podsłuchiwałeś?
-Bo rozmawialiście na korytarzu.
-Nie mogę ci powiedzieć. Przepraszam. Powiedziałbym ci wszystko, ale tego nie mogę.
-Rozumiem.
-Chcesz coś jeszcze wiedzieć?
-Czy to przez to jesteś taki smutny?
-Tak.
-Mam jeszcze takie dziwne pytanie.
-Pytaj. Zanim ona wyjdzie to trochę się zejdzie.
-Jak nazwalibyście dzieci?
-Co? - Jestem zaskoczony i na początku nie rozumiem o co pyta.
-Bo... Ja byłbym zaszczycony, gdybyście kiedyś nazwali syna moim imieniem.
-Jeśli będziemy kiedyś mieli syna, na pewno go tak nazwiemy.
-Dziękuję.
-O czym gadacie chłopaki? A tobie Finnick co? Czemu taki smutny jesteś?-Wyszła Annie. Wygląda ślicznie. Ma na sobie krótkie zielone- zupełnie jak jej oczy- spodenki, a do tego białą wpuszczoną w spodenki bluzkę z koronką przy ramiączkach. Oczywiście buty to sandały.
-Nic mi nie jest. Wiesz, że będziesz musiała się przebrać?
-A co? Zazdrosny będziesz?- Popatrzyłem na nią z ponurą miną.- Nie, no żartuję. Domyślam się, wiem, że musi mi być wygodnie, ale oni chyba dadzą nam jakiś kostium, tak?
-Tak. Chodźmy już.
-Dobrze, już idziemy, ale widzę, że coś się dzieje Finnick i nie odpuszczę.
-Annie. Zlituj się, nie chcę się kłócić.
Jemy śniadanie. Wszyscy razem. Ja, Annie, Ben, Mags i Lolita.
-Mags? Wyobrażasz sobie kogo dziś rano zastałam u Annie w pokoju?- Kiedy to słyszy piorunuje mnie wzrokiem. Lolita kontynuuje.- Finnicka i Bena. Rozumiesz? Cała trójka spała sobie na łóżku. Ben w środku, a Annie i Finnick po bokach. Wyglądali tak uroczo.
-Dziękujemy Lolito.- Oczywiście Annie. Tylko ona potrafi być taka miła dla każdego.
-Tak wiemy. Nie musisz tego mówić. - Warczę.
-Finnick...- syczy Annie.- Co się z tobą dzieje?
-Nic.
-Dlatego warczysz na wszystkich?
-Ja warczę?
-A może ja?
-Nie, oczywiście. Ty jesteś miła dla wszystkich. Tylko do mnie masz pretensje. Jakbyś tylko ty miała do tego prawo. Pani idealna.- Annie wstaje, wsuwa krzesło i idzie do wyjścia. Dopiero zrozumiałem co powiedziałem.- Annie. Przepraszam. Wracaj.
-Straciłam apetyt.- Mówi, nawet się nie odwracając. Słyszę, że płacze. Zraniłem ją.
-Przepraszam.- Podbiegam i łapię ją za rękę, ale ona ją wyrywa.- Annie. Wybacz.
-Zostaw mnie.- Mówi przez łzy i biegnie do siebie do pokoju.
-Przepraszam.- Szepczę. Czuję, że mam gulę w gardle.
-Pójdę do niej.- Mówi Mags.
-Nie, ja to zrobię.- Protestuję.
-Ty już zrobiłeś swoje.- Mówi i wychodzi. Chyba ma rację.
***
Coraz częściej wstawiam nowe rozdziały. Zauważyliście? Nie wiem czy to dobrze czy źle. Wy oceńcie. A tak w ogóle to słyszeliście, że ma powstać serial na podstawie powieści Dotyk Julii? Ciekawe kto będzie w obsadzie. Czytaliście Dotyk Julii? Jak tak to kto waszym zdaniem powinien zagrać kogo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)