wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 25 - Nowa sojuszniczka

ANNIE


   Jak on mógł to powiedzieć? Nigdy nie zapomnę tego tonu z jakim wypowiedział "Pani idealna". To boli. Naprawdę tak myśli? Może to moja wina? Nie powinnam wychodzić. Powinnam zostać i go przeprosić. Chociaż to on mnie obraził. Ja tylko zwróciłam mu uwagę. Nie wiem co się z nim dzieje. Nigdy się tak nie zachowywał. Może Kapitol go zmienia? Słyszę pukanie.
-Idź sobie.- Krzyczę przez łzy. Może nie powinnam płakać. Może powinnam go spoliczkować za to co powiedział? A może powinnam go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Sama już nie wiem.
-Annie otwórz, to ja Mags.
-Jesteś sama?
-Tak.- Kiedy to usłyszałam poszłam do drzwi i je otworzyłam, żeby Mags mogła wejść do środka.
-Zapraszam.- Ona wchodzi i siada na łóżku, a ja zamykam drzwi.
-Finnick chciał cię przeprosić.
-Wolałabym żeby się normalnie zachował i nie musiał przepraszać.
-Zrozum go. Dla niego to jeszcze trudniejsze niż dla ciebie.
-To ja mam walczyć na arenie.
-Powiedział ci do czego zmusza go Snow? Wiesz, że robi to żeby cię chronić? Wiesz, że się zabije jak zginiesz?
-Ale ja mu nic nie zrobiłam. Chciałam, żeby się nie wyżywał na Lolicie przy Benie.
-Wiem. Zachował się jak idiota. A ja nie przyszłam tu,  żeby wzbudzić w tobie poczucie winy, tylko po to, żebyś go zrozumiała i mu wybaczyła.
-Rozumiem go, ale boję się, że naprawdę tak myśli.
-Nie myśli tak. On cię kocha.
-A ja kocham jego.
-To mu to powiedz.
-Przecież on wie.
-No i co? Mów mu to jak najczęściej. Obydwoje potrzebujecie teraz siebie. To dla was ciężkie. Zwłaszcza ta sytuacja z Benem. Widać, że go pokochaliście.-Tylko kiwam głową, a ona kontynuuje.- On też cie kocha. Już od trzech lat. Co najmniej.
-Skąd wiesz?
-Powiedział mi to.
-Kiedy?
-Trzy lata temu. Dzień po twoich urodzinach.
-I przez te lata trzymaliście to w sekrecie? Czemu?- Podnoszę głos, a oczy zachodzą mi łzami.
-Nie udawaj niewiniątka. Ty mu też nie powiedziałaś. Rozmawiałam z twoją ciocią i uznałyśmy, że tak będzie lepiej, że wtedy będziesz bezpieczna.
-I przez te lata widziałyście co do siebie czujemy?! I nic z tym nie zrobiłyście?
-Annie uspokój się. Za godzinę musisz być na szkoleniu i dobrze by było żebyś była spokojna.
-Jak mam być spokojna po tym wszystkim? Wychodzę.
-Gdzie? Nie możesz opuścić tego budynku.
-Coś wymyślę.- Otwieram drzwi i natykam się na Finnicka. Raczej uderzam go tymi drzwiami. Przez przypadek oczywiście.- Podsłuchiwałeś?
-Ja? Nie dopiero przyszedłem. Chciałem cię przeprosić.
-Nie gniewam się, ale zostaw mnie w spokoju. Chcę pobyć sama.
-Idź na dach.
-Co?
-Na dach. Wjeżdżasz windą na ostatnie piętro i tam na korytarzu jest wejście na dach. Powinno być otwarte. Przyjdę po ciebie, jak już będziesz musiała wracać.
-Dziękuję.
   Siedzę na dachu i płaczę. Nie wiem już nic. Chcę być zła na Finnicka, ale nie mogę. Jest mi przykro, że tak mnie potraktował, ale nie dziwę mu się. Po prostu jest zdenerwowany pobytem w Kapitolu. Chcę być zła na Mags, ale też nie mogę. Jest mi przykro, że razem z ciotką ukrywały przed nami, że ja czuję do Finnicka to co on do mnie, ale chodziło im o moje dobro. Dlatego siedzę tu i płaczę.
-Czemu płaczesz?- Podskakuję kiedy słyszę, że nie jestem tu sama.
-Nie chcę o tym mówić.
-To nie mów.- Dziewczyna siada obok mnie.- Skąd jesteś?
-Z Czwórki. A ty?
-Dwunastka. Ile lat?
-Siedemnaście.
-Ja też. Jak twoi mentorzy? - Pyta, a ja odpowiadam zanim pomyślę.
-A myślisz, że dlaczego płaczę?
-Aż tak źle? Nie zajmują się wami?
-To raczej bardziej prywatne. - Czemu ja nie potrafię trzymać języka za zębami? Chociaż w sumie chyba potrafię skoro przez trzy lata ukrywałam uczucia do Finnicka.
-Rozumiem. U mnie mentor cały czas jest pijany. Nie da się wytrzymać. Chyba na całym piętrze czuć odór alkoholu. Kto jest twoim mentorem?
-Finnick i Mags. U ciebie Haymitch?
-Tak. U nas w Dystrykcie jest tylko jeden zwycięzca, więc nie ma innej możliwości. A ty jesteś ze swoimi mentorami na "ty"?
-Mieszkam z nimi od kiedy skończyłam dwanaście lat. No może za dwa miesiące od moich urodzin. Bo to było po Igrzyskach Finnicka.
-Dlaczego?
-Bo po Igrzyskach, w których zginęła moja siostra moi rodzice wypłynęli na morze i nie wrócili. Długa historia. No więc skończyło się tym, że mieszkałam u cioci, a kiedy ona znalazła pracę nie mogłam u niej mieszkać, a bardzo zaprzyjaźniłam się z Finnickiem, którego rodzice też wypłynęli i nie wrócili, więc mieszkał u Mags, więc ja też tam zamieszkałam.
-Ciekawa historia. Więc dlaczego płaczesz?
-Nie odpuścisz?
-Nie.
-Nie powiesz nikomu?
-Słowo.
-Wiesz, że będziesz musiała być moją sojuszniczką? Żeby nie wykorzystać tego przeciw mnie.
-Zgadzam się.
-Zakochałam się.- Wiem, że to głupie opowiadać o tym komuś kogo nie znam, ale wydaje mi się, że nikomu nie powie.
-I to dlatego?
-W Finnicku. - Dopowiadam.
-Jałć. Kiedy?
-Trzy lata temu. Powiedziałam to ciotce, ale ona kazała nic mu nie mówić.
-I powiedziałaś mu, a on na to, że cię nie kocha?
-Nie. On powiedział, że też mnie kocha. Powiedział mi to nie dawno. Sęk w tym, że on poczuł to również trzy lata temu, powiedział to Mags, a ona też kazała mu tego nikomu nie mówić. Sama porozmawiała o tym z ciotką i przez trzy lata obserwowały jak ja i Finnick męczymy się tłumiąc w sobie uczucia.
-Nie dziwię się, że płaczesz.
-No i jeszcze pokłóciłam się dziś z Finnickiem.
-O co?
-Długa historia. Nie chcę mi się jej opowiadać.
-Dobra. Nie to nie. A masz już jakiegoś sojusznika? Oprócz mnie.
-Tak. Bena. To chłopiec z mojego Dystryktu. Ma dopiero trzynaście lat. Bardzo go polubiliśmy z Finnickiem. A ty?
-Nie. Chłopak z mojego Dystryktu mnie nienawidzi. Ja do niego nic nie mam, ale wolę trzymać się od niego z daleka. Zwłaszcza na arenie.
-Więc mu nie powiesz?
-Żartujesz? Ja mu nawet "cześć" nie powiem.
-To dziwne, bo znam cię kilka minut, ale ci ufam.
-Dzięki. To miłe. Skoro ty mi coś wyznałaś ja ci powiem coś o sobie. Nazywam się Luisa, ale wolę jak mówi się do mnie Lu. Jestem ze Złożyska i nie wiem co tu robię.- Śmieje się. - A ty jak masz na imię?
-Annie. Chodź. Już mało czasu.- Odzywa się Finnick.
-Annie?- Pyta dziewczyna. Ja kiwam tylko głową.
-Już idę.- Krzyczę.- Wybacz, ale muszę iść.- Mówię do Lu.- Ale zaraz się spotkamy. Na szkoleniu.
-Tak. Właściwie zejdę teraz razem z tobą.
-To chodź.
-Annie. Proszę. Szybciej.
-Idę.-Ale on nie czeka. Podchodzi do mnie.
-Ile mam czekać? -Pyta. Nie zwracając uwagi na Lu.
-Nie dziwię się, że go kochasz.- Szepcze moja sojuszniczka. Po czym ja patrzę na nią wściekła.- No sory, ale popatrz na niego. - Przewracam oczami.
-Annie? Kto to?- Pyta Finnick.
-Moja sojuszniczka. Lu. Z Dwunastki.
-Okej. Dobrze wiedzieć. Szybko na dół. Lolita wariuje. Boi się, że się spóźnicie. Effie, też odbija. Biega, o ile można nazwać to bieganiem, po całym korytarzu. I pytała czy cię nie widziałem.
-Okej.- Mówię i idziemy. Puszczam Lu przodem.- Finnick chwyta mnie za rękę, czym mnie zatrzymuje.
-A co do ciebie to musimy później poważnie pogadać. - Syczy mi do ucha. Jest wściekły. Chyba wiem czemu.


                                                                                 ***


   I już niedługo koniec. Koniec roku szkolnego, oczywiście. Ten blog będę prowadziła jeszcze długo. Bardzo długo. Co do końca roku szkolnego... jak się z tym czujecie? Cieszycie się, że niedługo wakacje? A może płaczecie po kątach (jak ja), bo jesteście w ostatniej klasie? Zachęcam Was do komentowania i odpowiadania na moje pytania. Byłoby mi bardzo miło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger