ANNIE
Jestem na arenie. Lu siedzi obok mnie, Ben i Fel bawią się niedaleko. Nic nam nie grozi. Finnick poszedł po wodę, a kiedy wraca obejmuje mnie i trzyma dopóki nie osunie się na ziemię. Z jego ciała wystaje miecz. Zaczynam krzyczeć. Przybiega Ben, ale on nie ma głowy. Co się tu dzieje? Ratunku. Lu stoi, z jej ciała wystaje nóż, widać go wyraźnie, do tego z jej ust wypływa krew. Pomocy. Fel siedzi patrzy na mnie. W jej brzuchu utknął nóż. Co się dzieje? Ratunku. Nagle tama pęka, ale nie wypływa z niej woda. Nie, to coś znacznie gorszego. Zalewa mnie fala krwi i martwych ciał. Oczy wszystkich patrzą na mnie, a na ich twarzach maluje się ironiczny uśmiech. Szepczą. Ich głosy zamieniają się w jeden wielki krzyk. A może to mój głos, mój krzyk? Ta fala porywa mnie. Płynę razem z nią. Słyszę co mówią. "To twoja wina, bo ty zwyciężyłaś", albo "Witaj w koszmarze". Krzyczę "nie" Tylko, że to nie pomaga. Oni krzyczą jeszcze głośniej. Przykładam ręce do głowy i śpiewam. Od dziecka tak robiłam. Zawsze gdy się bałam. Zamykam oczy, a gdy je otwieram nie porywa mnie fala krwi i ciał. Nie, ja jestem w dziwnym, białym, sterylnym pomieszczeniu. Do mojego ciała przyczepione są rurki. Nie wiem po co.
-Puśćcie mnie! Obudziła się! Słyszałem jej krzyki! Puśćcie! - Rozlega się jakiś głos na korytarzu. To Finnick. Zawsze go rozpoznam. - Mags! Powiedz im coś! - Krzyczy. Jednak nie słychać odpowiedzi. Słychać jednak kroki, ktoś chodzi przy... gdzie tu są drzwi?! - Co ci się śniło? - Finnick wchodzi do mnie do pokoju.
-Arena. Ja. Ty. Ben. Lu. Fel. Tama. Fala krwi i ciał. Krzyk.
-To tylko zły sen. Annie... tak się cieszę, że wróciłaś. - Kiwam głową.
-Też się cieszę. - Mówię i z z drżeniem wydycham powietrze.
-W porządku? - Nie. Myślę
-Tak. - Odpowiadam. - Finnick?
-Tak?
-To nie jest sen? Igrzyska naprawdę się skończyły? Ja naprawdę wygrałam?
-Tak. To koniec Igrzysk. Przeżyłaś. - Mówi i uśmiecha się... smutno?
-Co się dzieje? Jesteś smutny.
-Nic, ja... martwiłem się o ciebie. Ale nie gadajmy o tym. Powinnaś spać. Niedługo się obudzisz i nie będzie tych rurek.
-Ale ja nie chcę spać. - W tym momencie coś zimnego wpływa do moich żył, a oczy robią się coraz cięższe.
-Puśćcie mnie! Obudziła się! Słyszałem jej krzyki! Puśćcie! - Rozlega się jakiś głos na korytarzu. To Finnick. Zawsze go rozpoznam. - Mags! Powiedz im coś! - Krzyczy. Jednak nie słychać odpowiedzi. Słychać jednak kroki, ktoś chodzi przy... gdzie tu są drzwi?! - Co ci się śniło? - Finnick wchodzi do mnie do pokoju.
-Arena. Ja. Ty. Ben. Lu. Fel. Tama. Fala krwi i ciał. Krzyk.
-To tylko zły sen. Annie... tak się cieszę, że wróciłaś. - Kiwam głową.
-Też się cieszę. - Mówię i z z drżeniem wydycham powietrze.
-W porządku? - Nie. Myślę
-Tak. - Odpowiadam. - Finnick?
-Tak?
-To nie jest sen? Igrzyska naprawdę się skończyły? Ja naprawdę wygrałam?
-Tak. To koniec Igrzysk. Przeżyłaś. - Mówi i uśmiecha się... smutno?
-Co się dzieje? Jesteś smutny.
-Nic, ja... martwiłem się o ciebie. Ale nie gadajmy o tym. Powinnaś spać. Niedługo się obudzisz i nie będzie tych rurek.
-Ale ja nie chcę spać. - W tym momencie coś zimnego wpływa do moich żył, a oczy robią się coraz cięższe.
aaaa cudo cudeńko ! czekam na kolejne :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, jutro pojawi się kolejny rozdział :)
UsuńBardzo fałdy rozdział. Mam nadzieję że następny będzie trochę dłuższy, ale tak czy inaczej go przeczetam:). Czekam na next
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Następny będzie też taki krótki (przepraszam), ale za to 37 będzie już dłuższy :)
UsuńBardzo fałdy rozdział. Mam nadzieję że następny będzie trochę dłuższy, ale tak czy inaczej go przeczetam:). Czekam na next
OdpowiedzUsuń