FINNICK
Już jesteśmy na stacji w Czwórce. Zaraz wysiadamy. Ciotka Annie stoi tuż przy wyjściu. Evelyn jest przy niej. Annie stoi obok mnie. Trzyma mnie za rękę. Jesteśmy przy drzwiach, które się otwierają. Puszczam jej rękę. Uśmiecham się słabo. Ona wychodzi. Za nią ja i Mags. Zaraz idziemy do burmistrza. On pogratuluje Annie i wręczy jej klucz do domu. Tylko, że ja mam nadzieję, że ona dalej będzie mieszkać z Mags i ze mną. Jak ona się wyprowadzi do siebie, ja wyprowadzę się do siebie. Nie chcę tego. Chcę, żeby była jak najbliżej mnie. Chcę, żeby czuła się bezpieczna. To jest dla mnie najważniejsze. Ona jest dla mnie najważniejsza. Kocham ją. Kocham tylko ją. Jeśli ona będzie smutna, ja też będę smutny. Jeśli jej się coś stanie, coś stanie się także mnie. Jesteśmy jedną duszą w dwóch ciałach. Tylko, że obydwa te ciała można skrzywdzić, krzywdząc tylko jedno z nich. Martwię się o nią. Nawet bardzo. Co ja bym dał, żeby cofnąć czas. Co ja bym dał, żeby ona była bezpieczna. Wszystko. Własne życie.
Jesteśmy u Mags. Annie się nie wyprowadza. Nie chce. Boi się. Ja będę przy niej. Na razie rozmawiamy z jej ciotką. O wszystkim, żeby tylko zapomnieć o tym koszmarze.
-A co z Benem? - Pyta nagle Annie. - Kiedy...? - Nie musi mówić nic więcej. Wszyscy wiemy o co jej chodzi.
-Parę dni temu. - Odpowiada jej ciotka.
-Zaprowadzisz nas do niego? - Dopytuję. Gdybym nie zapytał ja, zrobiłaby to Annie. Teraz ona patrzy mi w oczy i łapie pod stołem moją rękę.
-Za miesiąc, dobrze? Jutro wypływam, a dziś już za późno.
-Dobrze. - Mówi Annie. - Ciociu? Dlaczego z Mags ukrywałyście przede mną i Finnickiem nasze uczucia? - Niespodziewanie pyta moja ukochana.
-Bo... bo... my... chciałyśmy was chronić. - Jąka się jej ciotka.
-Przed czym? - Pyta Annie. - Jeśli przed Snowem, to chyba się nie udało, co? Byłam na arenie. Nie uchroniłyście mnie przed tym.- Mówi zdenerwowana Annie.
-Co? My... Nie... To znaczy... ja... i Mags... my... - Ciocia Annie nie wie co powiedzieć. Muszę jej jakoś pomóc.
-Nie roztrząsajmy już tego. Najważniejsze, że już wiemy co do siebie czujemy. - Wtrącam. Ciocia Annie jakby odetchnęła z ulgą.
-Finnick, ja tego tak nie zostawię. Przecież gdybym nie została wylosowana na te głupie Igrzyska moglibyśmy się o tym nigdy nie dowiedzieć. - Protestuje wybranka mojego serca.
-Annie, proszę cię. - Ja jednak nie odpuszczam.
-Dobrze. Nie będę pytać, ale robię to tylko dla ciebie. - Mówi Annie i patrzy mi prosto w oczy. - A teraz przepraszam, ale musimy gdzieś iść, prawda Finnick? - Mówi Annie. Wiem o co jej chodzi. O nasze miejsce. Nikt nie był tam od dożynek.
-Tak. Masz rację. - Odpowiadam i wstaję od stołu. Podaję Annie dłoń.
-Ale już późno. - Protestuje ciocia Annie.
-Będziemy zanim się ściemni. - Oznajmia gorzko Annie i wstaje od stołu, chwytając moją dłoń.
_________________________________________________________________________________
Dziś znowu krótki rozdział, ale jak chcecie to jeszcze dziś wstawię następny :) Oczywiście zachęcam do komentowania :)
Bardzo fajny rozdział. Dobrze że już po wszystkim i że Annie jest już w domu z Finnickiem:) Bardzo liczę teraz na jakieś romansidło i rozdział 18+😉 I tak, wstaw jeszcze dzisiaj kolejny rozdział bo nie wytrzymam, umrę z tęsknoty za Twoimi rozdziałami :)))
OdpowiedzUsuńNowy rozdział już wstawiony :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń