czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 41 - U Evelyn

ANNIE


   Razem z Finnickiem idziemy pod szkołę. Idziemy trzymając się za ręce. Z budynku wychodzi Evelyn. Momentalnie puszczam rękę Finnicka. On patrzy na mnie ze zdziwieniem.
-Jeszcze nie powiedziałam jej o nas. - Szepczę wyjaśniając.
-Powiedz jej dziś. - Prosi.
-Cześć! - Krzyczy Evelyn. Podchodzi do nas.
-Cześć. - Razem z Finnickiem odpowiadamy w tym samym momencie. Zupełnie tak jakbyśmy byli jedną osobą. Myślimy, mówimy, robimy w tym samym momencie. To niesamowite. Evelyn dziwnie na nas patrzy.
-Okeej... Idziemy? - Mówi do mnie, ja potakuję i ruszamy. Za nami idzie Finnick. - Finnick? Nie żeby coś... ale wiesz, że ty u mnie nie nocujesz? - Zwraca się do niego.
-Tak... ja chcę was tylko odprowadzić. Chyba mogę, prawda? - Pyta, a raczej stwierdza.
-No niby tak. - Odpowiada moja koleżanka. I do jej domu idziemy w milczeniu. Kiedy docieramy do jej domu, niespodziewanie odzywa się Finnick.
-Evelyn? U ciebie w domu jest telefon? - Pyta.
-Tak. - Odpowiada moja koleżanka.
-Dobrze. - Mówi i odwraca się do mnie. - Jakby coś to zadzwoń, dobrze? Ja już idę, ale pamiętaj jeden telefon i już jestem. Cześć. - Mówi i nachyla się, żeby mnie pocałować. Ja w ostatniej chwili odskakuję.
-Cześć. - Mówię szybko.  On tylko się uśmiecha.
-Cześć. - Dodaje Evelyn, kiedy Finnick już odchodzi. - Wchodzimy? - Pyta. Ja kiwam głową. Otwiera drzwi i wchodzimy do środka. - Już jesteśmy!! - Krzyczy Evelyn do swojej mamy, która pewnie jest w kuchni i robi obiad. - Idziemy na górę do mojego pokoju! - Dodaje. Idę za nią, a kiedy drzwi do jej pokoju się zamykają ona pyta. - Co TO miało być? - Akcentuje słowo "to". Zupełnie jak Lolita. - Najpierw "Jakby coś to dzwoń." "Jeden telefon i już jestem." A później prawie cie pocałował! Annie Cresto, czy chcesz mi coś powiedzieć? - Pyta i patrzy na mnie z wyrzutem. Jestem cała czerwona.
-Wiesz... bo... - Mam powiedzieć, że jesteśmy razem ale w ostatniej chwili rezygnuję.- bo... po igrzyskach... zwycięzcom śnią się koszmary i w nocy potwornie krzyczą, a ja wyjątkiem nie jestem. Często po tym jak tak krzyczałam Finnick musiał do mnie przychodzić i wytłumaczyć, że to był tylko sen, że to nie prawda... - Właśnie w tym momencie Evelyn mi przerywa
-I co? To nie wyjaśniło mi czemu prawie cie pocałował... - Zastanawia się chwilę. - Czekaj... czekaj... a może jak raz tak przybiegł ratować cię ze szponów koszmaru... to między wami... COŚ zaszło... - Mówi i rusza brwiami.
-Co masz na myśli? - Oczywiście musiałam spytać.
-No wiesz, ze wy... razem... - Odchrząkuje. - no właśnie. - Kończy. Mam ochotę wydrapać jej oczy.
-Evelyn! Skończ już lepiej i nic sobie nie dopowiadaj. -  Mówię, a raczej warczę. - Pozwól mi skończyć to się dowiesz. - Dodaję.
-No to mów i nie denerwuj się, aż tak. Chciałam zażartować. Zapomniałam, że dla ciebie TAKIE tematy są krępujące. - Mówi. Patrzę na nią morderczym spojrzeniem. - No mów.
-Chciałam ci wytłumaczyć o co chodziło z tym telefonem. A jeśli chodzi o pocałunek to... Finnick i ja jesteśmy parą. - Mówię.
-Nareszcie. - Mówi moja koleżanka. - Już miałam dość, tego ciągłe patrzenia na was udających, że nic do siebie nie czujecie. Aktorami nie moglibyście zostać. - Dodaje. - Od kiedy jesteście razem?
-Oficjalnie czy nieoficjalnie? - Pytam.
-I oficjalnie i nieoficjalnie. - Odpowiada.
-Nieoficjalnie to chyba od dnia zaraz po dożynkach, na których mnie wylosowali. Oficjalnie od wczoraj. - Mówię.
-No nieźle. Przyjdzie jutro po ciebie? - Pyta.
-Tak, a czemu pytasz? - Mówię.
-Bo chcę z nim pogadać. Jesteś moją przyjaciółką, nie mogę pozwolić, żeby cię skrzywdził... - Evelyn nie kończy swojej wypowiedzi, bo jej mama woła nas na obiad.
   Kiedy schodzimy ona kontynuuje. Nie zważa na to, że jej mama jest obok nas.
-Bo wiesz jaką Finnick ma opinię? Nie, czekaj. Ty nie wiesz, wszyscy ukrywaliśmy to przed tobą. Trudno. Teraz ci powiem. Ma opinię kochanka. Wszystkie kobiety w Kapitolu są nim zainteresowane, a on podczas pobytu w Kapitolu jest z kilkoma. Nigdy do żadnej nie wraca. Boję się, że cię tylko wykorzysta, albo będzie zdradzał... - Mówi Evelyn. Mam ochotę powiedzieć jej prawdę, że to Snow go do tego zmusza.
-To wcale nie tak, jak myślisz. On powiedział mi wszystko. Mags to potwierdziła. Nie mogę ci tego powiedzieć,bo nie mogę. Chcę, żebyś wiedziała, że wiem o nim wszystko. Naprawdę. - Mówię.
-Dobra niech ci będzie. Jedz już. Później o tym pogadamy. - Jem, ale nie rozumiem. To ona zaczęła ten temat. Ja tylko jej odpowiedziałam.


_________________________________________________________________________________


   Już rozdział 41. Nie za często dodaję nowe rozdziały? Może powinnam robić chociaż jeden dzień przerwy? Jak myślicie? A jak podoba Wam się ten rozdział?

2 komentarze:

  1. Rozdział super. A to że tak często dodajesz rozdziały mi nie przeszkadza:) Jutro wieczorem wyjeżdżam do Hiszpanii, dlatego nie wiem czy będę mogła czytać rozdziały:( ale postaram się wszystko nadrobić i pod każdą nową nitką zostawić komentarz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie dziękuję i udanych wakacji życzę :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger