Jak ja kocham tu siedzieć. Razem z Finnickiem. Tu się poznaliśmy. Tu pocałowałam go po raz pierwszy. Tu rozmawiamy i nie boimy się, że ktoś nas usłyszy. Tu siedzimy i przytulamy się do siebie. Tu jesteśmy sobą. Żałuję, że nie jest tak zawsze.
-Cieszę się, że tu przyszliśmy. - Mówię do Finnicka, który obejmuje mnie ramieniem i delikatnie całuje w policzek. Uwielbiam to.
-Ja też. - Odpowiada mi. - A tak w ogóle to nie jest ci zimno? - Pyta.
-Nie, jest w sam raz. - Mówię i patrzę na wodę. Myślę o tym jakby to było znów pływać w tej wodzie. W mojej kochanej wodzie. Dlatego rozmarzonym głosem dodaję. - Ile bym dała, żeby móc popływać.
-Ile ja bym dał, żebyś mogła popływać. - Mówi.
-Będę mogła dopiero jak zdejmą mi gips, prawda? - Pytam.
-Niestety, a za miesiąc od zdjęcia gipsu... - zaczyna.
-Tournée zwycięzców. - Kończę ja. On kiwa głowa głową na potwierdzenie moich słów. Dalej milczymy. Siedzimy razem, a jakby oddzielnie. Każdy zajmuje się czymś innym. On bawi się moimi włosami, a ja wpatruję się w morze i myślę. Myślę. Myślę. Patrzę na wodę. Ktoś tam pływa. Jakiś chłopiec i dziewczynka. Mają może po trzynaście lat... tyle ile Ben. Widzę chłopca. Odcinają mu głowę. Odcinają mu głowę. To oni to zrobili. To zawodowcy. Odcięli mu głowę. Mieczami.Szybciej oddycham. Krzyczę. Krzyczę. Krzyczę. Płaczę. Płaczę. Jestem na arenie.
-Annie. Co się dzieje? - Pyta wystraszony Finnick.
-Oni... pływali... zawodowcy... głowa chłopca... oni ją... oni ją... odcięli... - Udaje mi się wykrztusić. Finnick mnie przytula.
-Kto pływał? Tamte dzieci? Dalej tam są. Nic im nie jest. Żyją. Zawodowców tu nie ma. Kochanie... uspokój się. - Nic im nie jest? Żyją? To dlaczego widziałam jak odcinają chłopcu głowę? Czy Finnick właśnie powiedział do mnie "kochanie"?
-Ale ja to widziałam... czy ty powiedziałeś do mnie "kochanie"? - Odzywam się. Nieco spokojniejsza. Finnick się rumieni.
-Twój lekarz powiedział, że jesteś niestabilna psychicznie... prawie ode mnie za to dostał. Twój ojciec zablokował cios. Ale to nieważne... później kiedy rozmawiała z nim Mags to oni powiedzieli jej, że możesz mieć takie ataki... paniki, tylko, że oni nie wiedzą jak cię uspokoić... i dlatego wysłali nas do domu. Mieliśmy ci powiedzieć, kiedy zapytasz, ale wcześniej nie widzieliśmy sensu... przepraszam, że nic nie mówiłem wcześniej. - Mówi, a kiedy kończy, znów się rumieni. - A to "kochanie"... przepraszam... ja powiedziałem tak dlatego, że cię kocham i... - mówi, ale nie kończy ja mu nie pozwalam. Całuję go. Kiedy pocałunek się kończy ja chcę jeszcze i jeszcze i jeszcze. To nie był zwykły pocałunek. Nie. Nie był zwykły. Poczułam się tak dziwnie. Tak bardzo dziwnie, ale fantastycznie. Poczułam się jakbyśmy wznieśli się do chmur i pływali w nich, a kiedy pocałunek się skończył wróciliśmy na ziemię. Nie umiem inaczej tego wytłumaczyć. Finnick chyba też to poczuł. Widzę to. Widzę to w jego oczach.
-Ja też cię kocham. - Mówię. Raczej szepczę. On uśmiecha się i patrzy na mnie swoimi cudownymi oczami w kolorze morskiej zieleni, które teraz są przepełnione miłością i szczęściem. Uwielbiam patrzeć w jego oczy. Dzięki nim mogę dostać się do jego wnętrza. Dzięki nim rozumiem go. Dzięki nim wiem co czuje. W nich znajduję tego samego chłopca, którego poznałam pięć lat temu. Tylko teraz jest bardziej doświadczony. Już wie co to ból. Już wie co to znaczy stracić to co jest dla niego ważne. Wszystko przez Igrzyska. Wszystko przez Snowa. Kiedy jednak patrzy na mnie, w jego oczach znów znajduję to samo szczęście co dawniej. Tak jakby wtedy odzyskał to co utracił pięć lat temu. Czy my naprawdę wtedy się poznaliśmy? Minęło tyle czasu... ja dalej pamiętam nasze spotkanie. Nasze pożegnanie przed jego Igrzyskami. "Jak zginiesz ja się zabiję." To zdanie rozbrzmiewa w mojej głowie. Wypowiedziałam je wtedy. Czy to dlatego wygrał? Czy to dlatego teraz cierpi? Jestem potworem.
-Ja też cię kocham. - Mówię. Raczej szepczę. On uśmiecha się i patrzy na mnie swoimi cudownymi oczami w kolorze morskiej zieleni, które teraz są przepełnione miłością i szczęściem. Uwielbiam patrzeć w jego oczy. Dzięki nim mogę dostać się do jego wnętrza. Dzięki nim rozumiem go. Dzięki nim wiem co czuje. W nich znajduję tego samego chłopca, którego poznałam pięć lat temu. Tylko teraz jest bardziej doświadczony. Już wie co to ból. Już wie co to znaczy stracić to co jest dla niego ważne. Wszystko przez Igrzyska. Wszystko przez Snowa. Kiedy jednak patrzy na mnie, w jego oczach znów znajduję to samo szczęście co dawniej. Tak jakby wtedy odzyskał to co utracił pięć lat temu. Czy my naprawdę wtedy się poznaliśmy? Minęło tyle czasu... ja dalej pamiętam nasze spotkanie. Nasze pożegnanie przed jego Igrzyskami. "Jak zginiesz ja się zabiję." To zdanie rozbrzmiewa w mojej głowie. Wypowiedziałam je wtedy. Czy to dlatego wygrał? Czy to dlatego teraz cierpi? Jestem potworem.
-Chyba czas już wracać. Mags będzie się denerwować... - Oznajmia. Ja kiwam głową. On wstaje i pomaga podnieść się mi. Trzymamy się za ręce i wracamy. W ciszy podziwiamy piękno zachodzącego słońca. Tym razem nikt z nas nie przerywa tej ciszy. W ręcz przeciwnie. My się nią delektujemy.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i swoje zdanie na jego temat wyrazicie w komentarzu :) To już trzeci rozdział, który dziś dodałam, ponieważ w rozdziale 44 (Tytuł: Wrócili) obiecałam, że w dzień premiery zwiastuna wstawię trzy rozdziały, tak też zrobiłam :) Kolejnego rozdziału możecie spodziewać się jutro około godziny 10.00
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i swoje zdanie na jego temat wyrazicie w komentarzu :) To już trzeci rozdział, który dziś dodałam, ponieważ w rozdziale 44 (Tytuł: Wrócili) obiecałam, że w dzień premiery zwiastuna wstawię trzy rozdziały, tak też zrobiłam :) Kolejnego rozdziału możecie spodziewać się jutro około godziny 10.00
Świetne ! Nie mogę sie doczekać jutra i nie wyobrażam sobie jak wyjedziesz na wakacje :( Już w nocy oglądałam zwiastun bo nie mogłam wytrzymać - powiem Ci, że w głębi duszy liczyłam na to, iż nie uśmiercą Finnicka, a jednak :( Czekam z niecierpliwością na listopad, a Tobie życzę duuużo veny ! Liczę na trochę więcej ' wyskoków ' Annie, oraz więcej ich razem <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja nie wyobrażam sobie jak wytrzymam bez pisania i czytania innych blogów (w tym Twojego), no ale trudno, wyjazd to wyjazd i może być ciekawie, (zwiedzanie i pływanie i czytanie), ale remont w pokoju... tu będę mieć kłopot (od czerwca szukam idealnych mebli, a jeszcze nie znalazłam). Co do zwiastuna, to potwornie się cieszę, że już jest :) Też miałam nadzieję, że Finnick przeżyje w filmie, ale może jednak przeżyje (trzeba mieć nadzieję). No i również czekam z niecierpliwością na listopad (i tym razem nie dlatego, że w listopadzie, jedenaście dni przed premierą Kosogłosa cz.2, mam urodziny). :)
Usuńoo popatrz, ja mam urodziny 15 dni przed premierą ! :) będziemy mieć fajny prezent ! :)
UsuńNo dokładnie :) To będzie najlepszy prezent :)
UsuńMam tylko nadzieje że na blog nie zakończy się śmiercią Finnicka :((
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzę... poza tym... jeszcze długoooo mam zamiar prowadzić tego bloga :D
Usuń