ANNIE
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - Pytam Finnicka, kiedy tylko docieramy do naszego miejsca. On patrzy mi w oczy. Jest smutny.
-Chciałem ci się oświadczyć. - Mówi zrezygnowany.
-Więc czemu tego nie zrobisz? - Pytam go. Głos mi się łamie. Z oczu spływają mi łzy. Czy on zakochał się w kimś innym? Po co w ogóle pytałam?
-Snow. - Wypowiada to jedno słowo, to jedno nazwisko z taką nienawiścią. - Powiedział, że dalej muszę... to robić. Zagroził, że cię zabije. Ja nie pozwolę, żeby coś ci się stało. On dobrze o tym wie. Sęk w tym, że... jeśli byśmy się pobrali... w Kapitolu byłoby o tym głośno, a ja nie byłbym tak atrakcyjny dla Kapitolinek. Wtedy Snow zabiłby cię bez wahania. Ja na to nie pozwolę. - Teraz głos mu się łamał. Łzy zaczynają wypływać również z jego oczu. Nie mogę na to pozwolić. Przytulam się do niego.
-Kocham cię. Mimo wszystko. Nawet jeśli dopóki Snow żyje nie będziemy mogli się pobrać. - Mówię i całuję go w policzek. On szpecze.
-Dopóki Snow żyje... - Szepcze. Uśmiecha się i pada na kolano, wyjmuje jakieś pudełeczko z kieszeni i wyciąga je otwarte w moją stronę. W środku znajduje się pierścionek. - Annie Cresto. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie, kiedy tylko będzie to możliwe? -Pyta.
-Tak. - Tylko to udaje mi się wykrztusić przez łzy wciąż na nowo napływające do moich oczu. Tym razem są to jednak łzy szczęścia. Finnick wstaje i wsuwa mi na palec pierścionek. Po czym całuje mnie w policzek.
-Też cię kocham. - Szepcze mi prosto do ucha. Łzy ciągle wypływają z moich oczu i nie chcą przestać.
-To chciałeś mi powiedzieć w Kapitolu, prawda? - Wypalam bez zastanowienia. - Finnick kiwa głową. - Kiedy szukałam cię po całej sali... ty byłeś u Snowa. - Stwierdzam, a Finnick znów kiwa głową.
-Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. - Mówi ze skruchą.
Łzy już nie wypływają z moich oczu tak natarczywie, więc przyglądam się pierścionkowi. Jest srebrny z perłą. W naszym Dystrykcie jest taki zwyczaj, że jeśli ktoś chce oświadczyć się ukochanej musi podarować jej pierścionek z czymś związanym z naszym Dystryktem, a najlepiej jeszcze gdyby było to związane z profesją jednej ze stron. Dlatego też jeśli ktoś wytwarza haczyki na ryby to daje ukochanej - lub otrzymuje od ukochanego - pierścionek z haczyka i tak dalej. Finnick i ja nie mamy żadnej pracy i mieć nie będziemy, bo to gwarantuje nam zwycięstwo w Igrzyskach. Dlatego pierścionek jest z perłą. Pewnie kupił to w Kapitolu. Poznaję to po tym, że perła niema jednego koloru tylko dwa mieszające się, jedna część jest w kolorze moich oczu, a druga w kolorze oczu Finnicka. Mój ukochany zauważa, że przyglądam się ów pierścionkowi i mówi:
-W środku kazałem wygrawerować "Jeśli zginiesz ja się zabiję". Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i bez ciebie nie miałoby ono znaczenia. - Oznajmia, a ja znów zanoszę się płaczem. Znów są to łzy szczęścia.
-"Jeśli zginiesz ja się zabiję" to mówiłam ci przed twoimi Igrzyskami, a ty mi przed moimi. - mówię łkając.
-Zgadza się. - Oznajmia i patrzy na wodę. - Idziemy popływać? - Pyta. Ja potakuję, więc on łapie mnie za rękę i razem biegniemy w kierunku wody.
Kiedy już jesteśmy przy brzegu Finnick się zatrzymuje i bierze mnie na ręce. Wtedy wbiega do wody i nasze usta łączą się w pocałunku, a kiedy się rozłączą Finnick delikatnie zanurza mnie w wodzie. Po czym mnie puszcza i pyta.
-Nurkujemy?
Finnick dobrze wie co lubię robić i już po chwili obydwoje, trzymając się za ręce, płyniemy w głąb morza.
-Chyba czas już wracać. Mags będzie się martwić. - Oznajmia Finnick, kiedy tylko wyjdziemy z wody. - No i nie ukrywam, że jestem głodny. Co prawda mogę coś złowić, ale mam ochotę na naleśniki Mags.-Dodaje klepiąc się po brzuchu. Uśmiecham się.
-Też mam ochotę na naleśniki Mags. To chyba najlepsze śniadanie jakie może być.- Mówię.
Razem z Finnickiem przyszliśmy tu o wschodzie słońca. Mags wtedy jeszcze spała. Dlatego nie jedliśmy śniadania, a z tego co można zauważyć z pozycji słońca, dochodzi już południe. Finnick łapie mnie za rękę i znów wracamy plażą, mocząc nogi w wodzie. Znów jesteśmy mokrzy.
-Mags nas zabije. - Żartuję. - Nie dość, że wyszliśmy z domu o wschodzie słońca i nie powiedzieliśmy jej gdzie idziemy, to jeszcze wrócimy cali mokrzy.- Kontynuuję. Finnick wybucha śmiechem.
-Może nie będzie aż tak źle. - Śmieje się. Raz zdarzyło mu się chrząknąć. - Powiemy jej, że chcieliśmy iść do sklepu, a ona jeszcze spała. - Wymyśla Finnick.
-No dobrze, ale jak wytłumaczymy jej brak zakupów i to, że woda cieknie z nas strumieniami? - Dopytuję.
-Postanowiliśmy wracać plażą i nagle jak spod ziemi wyrosła wielka fala, która nas zmoczyła i zabrała zakupy. - Żartuje.
-Tak, na pewno uwierzy, że poszliśmy na zakupy o piątej rano, a wracamy siedem godzin później. - Mówię sarkastycznie. - Chyba lepiej powiedzieć jej prawdę. Znaczy tylko jeśli zapyta. - Dodaję z uśmiechem.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział dodany i... no cóż... nie jestem z niego zadowolona, ale bywały gorsze...
Mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię w komentarzu :)
Przypominam o "akcji ze słowami" :)
Jutro rozdział o tej samej porze co dzisiaj :)
Romantyczny rozdział. Finnick się oświadczył. Szkoda, że nie mogą był w pełni szczęśliwi i żyć w spokoju.
OdpowiedzUsuńzhal986
Tak... lubię pisać romantyczne rozdziały :)
UsuńTak romantycznie tyle miłości. Piękny moment jak Finnick oświadczył się Annie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZakupy uciekły... Rozbawiłaś mnie tym do łez. Mags będzie zła.
OdpowiedzUsuńRozdział słodki. Snow... Zabić go! Przez niego nie będzie małych Odair'ów. A może?
Bardzo się cieszę, że Cię rozbawiłam XD
Usuń