sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 65 - Pierścionek z perłą

ANNIE



-O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - Pytam Finnicka, kiedy tylko docieramy do naszego miejsca. On patrzy mi w oczy. Jest smutny.
-Chciałem ci się oświadczyć. - Mówi zrezygnowany.
-Więc czemu tego nie zrobisz? - Pytam go. Głos mi się łamie. Z oczu spływają mi łzy. Czy on zakochał się w kimś innym? Po co w ogóle pytałam?
-Snow. - Wypowiada to jedno słowo, to jedno nazwisko z taką nienawiścią. - Powiedział, że dalej muszę... to robić. Zagroził, że cię zabije. Ja nie pozwolę, żeby coś ci się stało. On dobrze o tym wie. Sęk w tym, że... jeśli byśmy się pobrali... w Kapitolu byłoby o tym głośno, a ja nie byłbym tak atrakcyjny dla Kapitolinek. Wtedy Snow zabiłby cię bez wahania. Ja na to nie pozwolę. - Teraz głos mu się łamał. Łzy zaczynają wypływać również z jego oczu. Nie mogę na to pozwolić. Przytulam się do niego.
-Kocham cię. Mimo wszystko. Nawet jeśli dopóki Snow żyje nie będziemy mogli się pobrać. - Mówię i całuję go w policzek. On szpecze.
-Dopóki Snow żyje... - Szepcze. Uśmiecha się i pada na kolano, wyjmuje jakieś pudełeczko z kieszeni i wyciąga je otwarte w moją stronę. W środku znajduje się pierścionek. - Annie Cresto. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie, kiedy tylko będzie to możliwe? -Pyta.
-Tak. - Tylko to udaje mi się wykrztusić przez łzy wciąż na nowo napływające do moich oczu. Tym razem są to jednak łzy szczęścia. Finnick wstaje i wsuwa mi na palec pierścionek. Po czym całuje mnie w policzek.
-Też cię kocham. - Szepcze mi prosto do ucha. Łzy ciągle wypływają z moich oczu i nie chcą przestać.
-To chciałeś mi powiedzieć w Kapitolu, prawda? - Wypalam bez zastanowienia. - Finnick kiwa głową. - Kiedy szukałam cię po całej sali... ty byłeś u Snowa. - Stwierdzam, a Finnick znów kiwa głową.
-Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. - Mówi ze skruchą.
   Łzy już nie wypływają z moich oczu tak natarczywie, więc przyglądam się pierścionkowi. Jest srebrny z perłą. W naszym Dystrykcie jest taki zwyczaj, że jeśli ktoś chce oświadczyć się ukochanej musi podarować jej pierścionek z czymś związanym z naszym Dystryktem, a najlepiej jeszcze gdyby było to związane z profesją jednej ze stron. Dlatego też jeśli ktoś wytwarza haczyki na ryby to daje ukochanej - lub otrzymuje od ukochanego - pierścionek z haczyka i tak dalej. Finnick i ja nie mamy żadnej pracy i mieć nie będziemy, bo to gwarantuje nam zwycięstwo w Igrzyskach. Dlatego pierścionek jest z perłą. Pewnie kupił to w Kapitolu. Poznaję to po tym, że perła niema jednego koloru tylko dwa mieszające się, jedna część jest w kolorze moich oczu, a druga w kolorze oczu Finnicka. Mój ukochany zauważa, że przyglądam się ów pierścionkowi i mówi:
-W środku kazałem wygrawerować "Jeśli zginiesz ja się zabiję". Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i bez ciebie nie miałoby ono znaczenia. - Oznajmia, a ja znów zanoszę się płaczem. Znów są to łzy szczęścia.
-"Jeśli zginiesz ja się zabiję" to mówiłam ci przed twoimi Igrzyskami, a ty mi przed moimi. - mówię łkając.
-Zgadza się. - Oznajmia i patrzy na wodę. - Idziemy popływać? - Pyta. Ja potakuję, więc on łapie mnie za rękę i razem biegniemy w kierunku wody.
   Kiedy już jesteśmy przy brzegu Finnick się zatrzymuje i bierze mnie na ręce. Wtedy wbiega do wody i nasze usta łączą się w pocałunku, a kiedy się rozłączą Finnick delikatnie zanurza mnie w wodzie. Po czym mnie puszcza i pyta.
-Nurkujemy?
   Finnick dobrze wie co lubię robić i już po chwili obydwoje, trzymając się za ręce, płyniemy w głąb morza.

-Chyba czas już wracać. Mags będzie się martwić. - Oznajmia Finnick, kiedy tylko wyjdziemy z wody. - No i nie ukrywam, że jestem głodny. Co prawda mogę coś złowić, ale mam ochotę na naleśniki Mags.-Dodaje klepiąc się po brzuchu. Uśmiecham się.
-Też mam ochotę na naleśniki Mags. To chyba najlepsze śniadanie jakie może być.- Mówię.
   Razem z Finnickiem przyszliśmy tu o wschodzie słońca. Mags wtedy jeszcze spała. Dlatego nie jedliśmy śniadania, a z tego co można zauważyć z pozycji słońca, dochodzi już południe. Finnick łapie mnie za rękę i znów wracamy plażą, mocząc nogi w wodzie. Znów jesteśmy mokrzy.
-Mags nas zabije. - Żartuję. - Nie dość, że wyszliśmy z domu o wschodzie słońca i nie powiedzieliśmy jej gdzie idziemy, to jeszcze wrócimy cali mokrzy.- Kontynuuję. Finnick wybucha śmiechem.
-Może nie będzie aż tak źle. - Śmieje się. Raz zdarzyło mu się chrząknąć. - Powiemy jej, że chcieliśmy iść do sklepu, a ona jeszcze spała. - Wymyśla Finnick.
-No dobrze, ale jak wytłumaczymy jej brak zakupów i to, że woda cieknie z nas strumieniami? - Dopytuję.
-Postanowiliśmy wracać plażą i nagle jak spod ziemi wyrosła wielka fala, która nas zmoczyła i zabrała zakupy. - Żartuje.
-Tak, na pewno uwierzy, że poszliśmy na zakupy o piątej rano, a wracamy siedem godzin później. - Mówię sarkastycznie. - Chyba lepiej powiedzieć jej prawdę. Znaczy tylko jeśli zapyta. - Dodaję z uśmiechem.


_________________________________________________________________________________


   Kolejny rozdział dodany i... no cóż... nie jestem z niego zadowolona, ale bywały gorsze...
   Mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię w komentarzu :)
   Przypominam o "akcji ze słowami" :)
   Jutro rozdział o tej samej porze co dzisiaj :)

6 komentarzy:

  1. Romantyczny rozdział. Finnick się oświadczył. Szkoda, że nie mogą był w pełni szczęśliwi i żyć w spokoju.
    zhal986

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak romantycznie tyle miłości. Piękny moment jak Finnick oświadczył się Annie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakupy uciekły... Rozbawiłaś mnie tym do łez. Mags będzie zła.
    Rozdział słodki. Snow... Zabić go! Przez niego nie będzie małych Odair'ów. A może?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger