Zamek zgrzyta, kiedy tylko przekręcam klucz. Udało się. To ten klucz. To był ten znajomy zgrzyt. Naciskam klamkę i czuję się jak rano. Zupełnie jakbym odkrywał kolejną tajemnicę. Jakbym odnajdywał kolejne nieznane mi miejsce. To niesamowite uczucie pomaga oderwać mi się od świata, pomaga zapomnieć o głupiej kłótni z Annie. Drzwi otwierają się, a ja powoli wkraczam do świata wspomnień. Wspomnienia w mojej głowie wirują.
Ja z rodzicami. Oglądamy Igrzyska. Moi rodzice. Całują się przed rejsem taty. Ja krzywię się kiedy to widzę. Tata. Śmieje się. Wychodzi z domu. Zamyka drzwi. Mama. Powstrzymuje łzy. Szykuję się do pierwszego dnia szkoły. Mama. Przytula mnie i całuje w policzek. Rodzice. Idą odprowadzić mnie na pierwszy trening do igrzysk. Dzień przed igrzyskami, do których mnie wylosowali.
Zawsze ktoś był w środku. W tym domu nigdy nie byłem sam. Teraz jest ten pierwszy raz. Jestem sam. Zupełnie sam. Nikt nie zobaczy moich łez. Tylko, że one nie płyną. Nie pozwalam im na to. Nie jestem tu po to, aby wspominać i płakać nad tym co już nie wróci. Jestem tu po to, aby dowiedzieć się czegoś więcej o mojej rodzinie. O moich przodkach.
Udaję się na górę. Następuję na pierwszy schodek, który pod moim ciężarem wydaje odgłos skrzypnięcia. Pokonuję czternaście kolejnych schodków i jestem na górze. Mam ochotę zajrzeć do mojego pokoju. Jeśli spędzę tu chwilę dłużej, to nic się nie stanie. Otwieram drzwi i znów zalewa mnie fala wspomnień. Dostrzegam pod łóżkiem jakąś kopertę, której musiałem nie zauważyć kiedy pakowałem ubrania, żeby przenieść je do Mags. Biorę kopertę w dłoń i siadam na łóżku, które wydaje serię znajomych skrzypnięć. Otwieram białą kopertę i wyjmuję zamknięty w niej list.
Drogi Finnicku,
Jeśli czytasz ten list oznacza to tylko jedno. Wypłynęliśmy i nie wróciliśmy. Nie wiemy kiedy znalazłeś ten list. Może masz już osiemnaście lat, dziewiętnaście, dwadzieścia, albo jeszcze więcej. Może masz już swoje dzieci. Chcieliśmy przekazać Ci, że Cię kochamy i nie poddamy się bez walki. Spróbujemy uciec ze statku i wrócić do ciebie. Może się uda. Może się nie uda. My się nie poddamy, tak jak Ty nie poddałeś się na arenie.
Zorientowaliśmy się, że to nie przypadek, że musieliśmy wypłynąć, akurat tego dnia, kiedy ty wróciłeś. Wiedzieliśmy, że coś tu nie pasuje jeszcze zanim Mags nas ostrzegła. Dlatego będziemy starać się uciec.
Jeśli jednak nie uda nam się wrócić, to nigdy o nas nie zapominaj. Prosimy. Poświęć chociaż jedną godzinę w roku, aby sobie o nas przypomnieć. My myślimy o Tobie cały czas.
Mamy nadzieję, że Mags dobrze się Tobą opiekuje i nie kłócicie się. Liczymy też, że wszystko w porządku i z Tobą i z Annie. Polubiliśmy tą dziewczynkę. No dobrze. To już chyba koniec naszego krótkiego listu. Pamiętaj, że Cię kochamy.
Twoi rodzice
PS Pod Twoim łóżkiem schowaliśmy linkę do robienia węzłów, kiedy będziesz miał ochotę odciąć się od świata.
Kończę czytać i szybko zaglądam pod łóżko. Faktycznie leży tam linka. To ta sama, którą dawała mi mama podczas sztormu. Biorę ją do ręki i obracam we wszystkie strony. Ponownie siadam na łóżku i zaczynam wiązać węzły. Odtwarzam wszystkie węzły, które wiązaliśmy z mamą.
Znów jestem dzieckiem. Znów przypatruję się jak zręczne ręce mamy pracują i próbuję naśladować jej ruchy. Nie wychodzi mi, więc obrażam się, a mama zaczyna się śmiać. Pokazuje mi powoli jak mam je wiązać i znów zaczynam ją naśladować. Wreszcie zaczyna mi wychodzić, więc śmieję się i mówię, że niedługo będę lepiej wiązał węzły niż mama, czym rozbawiam ją do łez.
Po chwili opamiętuję się i wstaję. Jestem tu po to, żeby coś znaleźć. Wychodzę z pokoju. Nagle słyszę skrzypnięcie, którego nie wywołałem ja, ale ktoś znajdujący się na dole.
-Kto tu jest? - Krzyczę, zupełnie jakbym oczekiwał, że ktoś kto się tu schował odkrzyknie. Oczywiście odpowiada mi cisza. Dlatego postanawiam sprowokować osobę, która wcale nie powinna się tu znaleźć. - Wiem, że tam jesteś! Nie ukrywaj się ty tchórzu! - Krzyczę, powiedziałem dokładnie to samo co sześć lat temu, kiedy poznałem Annie.
Podchodzę do barierki, a z cienia na dole wyłania się postać.
-Wypraszam sobie! - Annie. Krzyczy z uśmiechem na ustach. Wiem, że też przypomniała sobie tamtą sytuację. - Nie jestem żadnym tchórzem! Czego nie da się powiedzieć o tobie! - Krzyczy i zmierza w kierunku schodów.
-Co?? - Dalej odtwarzam tamtą sytuację.
-A kto darł się chyba na cały dystrykt? Ja? - Pyta. Uśmiech cały czas maluje się na jej twarzy.
Z każdym jej krokiem schody wydają skrzypnięcia.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Mówi z nadzieją w głosie. Już jest na górze. Patrzy mi prosto w oczy.
-Ty nigdy nie przeszkadzasz. - Odpowiadam i uśmiecham się.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami i tym razem jestem z niego dumna. Kolejny rozdział będzie albo w środę, albo w czwartek. We wtorek nie dam rady.
Mój kolejny blog jest już dostępny a znajdziecie go klikając jego nazwę: Życie to nie bajka
Zapraszam do komentowania tego rozdziału i prologu na tamtym blogu. Z góry dziękuję za każdy komentarz :)
Po chwili opamiętuję się i wstaję. Jestem tu po to, żeby coś znaleźć. Wychodzę z pokoju. Nagle słyszę skrzypnięcie, którego nie wywołałem ja, ale ktoś znajdujący się na dole.
-Kto tu jest? - Krzyczę, zupełnie jakbym oczekiwał, że ktoś kto się tu schował odkrzyknie. Oczywiście odpowiada mi cisza. Dlatego postanawiam sprowokować osobę, która wcale nie powinna się tu znaleźć. - Wiem, że tam jesteś! Nie ukrywaj się ty tchórzu! - Krzyczę, powiedziałem dokładnie to samo co sześć lat temu, kiedy poznałem Annie.
Podchodzę do barierki, a z cienia na dole wyłania się postać.
-Wypraszam sobie! - Annie. Krzyczy z uśmiechem na ustach. Wiem, że też przypomniała sobie tamtą sytuację. - Nie jestem żadnym tchórzem! Czego nie da się powiedzieć o tobie! - Krzyczy i zmierza w kierunku schodów.
-Co?? - Dalej odtwarzam tamtą sytuację.
-A kto darł się chyba na cały dystrykt? Ja? - Pyta. Uśmiech cały czas maluje się na jej twarzy.
Z każdym jej krokiem schody wydają skrzypnięcia.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Mówi z nadzieją w głosie. Już jest na górze. Patrzy mi prosto w oczy.
-Ty nigdy nie przeszkadzasz. - Odpowiadam i uśmiecham się.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami i tym razem jestem z niego dumna. Kolejny rozdział będzie albo w środę, albo w czwartek. We wtorek nie dam rady.
Mój kolejny blog jest już dostępny a znajdziecie go klikając jego nazwę: Życie to nie bajka
Zapraszam do komentowania tego rozdziału i prologu na tamtym blogu. Z góry dziękuję za każdy komentarz :)
coś czuję że z tym listem też wiąże się jakaś historia. Bardo podoba mi się zakończenie.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe... :)
UsuńBardzo się cieszę, że podoba Ci się zakończenie :)
Coś czuję że z tym listem wiąże się też jakaś historia. super
OdpowiedzUsuńSory wysłało się dwa razy
UsuńNic się nie stało :)
UsuńKoniec bardzo zabawny. wszystko tak dobrze opisane. Czekam na następną notkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że Ci się podobało, co więcej bardzo się cieszę :)
UsuńPo przeczytaniu wszystkich rozdziałów czuję się tak jakbym czytała jakąś dobrą książkę.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Bardzo się cieszę :)
UsuńNaprawdę. Ja też uważam że masz talent. Niektóre twoje rozdziały były trochę gorsze np. na początku ale nikt nie pisze od razu ideałów niektóre trochę lepsze a jeszcze inne rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa :) To dla mnie naprawdę wiele znaczy :)
UsuńRozdział super!!! A na Twojego drugiego bloga już zaglądam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWzruszający list. Ciekawe co się stało z rodzicami Finnicka, może im też uda się wrócić. Zabawna końcówka, super rozdział:)
OdpowiedzUsuńzhal986
Dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się podoba ♥
Usuń