ANNIE
Przedzieram się przez las, który tak dobrze znam ze swoich snów. W ręku trzymam zakrwawiony trójząb, a udo mam przewiązane brudnym, starym bandażem. Staram się zachowywać jak najciszej, ale moje serce, bijąc zbyt głośno, zdradza moją pozycję.
-Uspokój się. Proszę. - szepczę sama do siebie. Wszyscy, którzy to oglądają zapewne mają mnie za wariatkę, bądź co bądź... jestem nią. Wokół mnie rozlega się głośny krzyk trzynastoletniego chłopca.
-Uciekaj! Zostaw mnie! Ratuj siebie! - krzyczy, a ja przecząco kręcę głową.
Rozglądam się dookoła, próbując ustalić skąd dobiegł mnie ten głos. Nie udaje mi się. Wtem z mojej prawej strony rozlega się trzask łamanej gałęzi. Momentalnie odwracam głowę w tamtą stronę. Widzę parę zawodowców z Dystryktu Drugiego, którzy trzymają Bena, trzynastoletniego chłopca z Czwórki. Chłopiec próbuje im się wyrwać, ale to na nic.
-Uciekaj! Proszę! Masz to wygrać! - krzyczy, a ja zastygam w bezruchu.
-NIE!! - Udaje mi się wydusić, kiedy miecz chłopka z Dwójki chowa się w karku Bena.
Upadam na kolana i ukrywam twarz w dłoniach. W moim uchu rozlega się syk węża, a na ramieniu czuję dotyk czyjejś dłoni. Podnoszę głowę do góry i widzę górującego nade mną Snowa, który lewą rękę położył na moim ramieniu, a w prawej trzyma zakrwawiony miecz. Na przeciw mnie stoi Główny Organizator Głodowych Igrzysk - Bert Grown.
Oboje uśmiechają się ironicznie i poruszają linami przyczepionymi do mojego ciała, zmuszając mnie do wstania. Następnie jednym sprawnym ruchem dłoni rozkazują mi spojrzeć w dół. Obok moich stóp leżą cztery ciała.
Najbliżej mnie leży Lora, jej oczy mimo iż otwarte nie mają w sobie żadnego blasku, żadnego życia. Przez jej koszulkę ciągle sączy się krew. Próbuję upaść, spuścić wzrok, zamknąć oczy, zrobić cokolwiek, abym nie musiała na to patrzeć. Jednak nie mogę. To Snow i Bert Grown trzymają sznury, a nie ja.
Obok Lory oddzielnie leży głowa, a oddzielnie ciało Bena.
Dalej leży Mags, ale na jej ciele nie widać, żadnych ran. Jedynie jej szyję zdobią oznaki uduszenia. Na ustach mentorki zastygł krzyk, którego nie zdołała z siebie wydostać.
Zobaczenie tych trzech ważnych dla mnie osób, leżących na ziemi z tak wyraźnie wypisaną historią, było dla mnie czymś strasznym, ale to było nic w porównaniu z ujrzeniem czwartej osoby - Finnicka.
Mojego kochanego Finnicka, z trójzębem - tym samym, który niosłam wcześniej - utkwionym w ciele. Próbuję krzyknąć, rozpłakać się, zamknąć oczy, obudzić się z tego koszmaru, ale Snow i Bert Grown mi na to nie pozwalają.
-Dlaczego mi to robicie? Dlaczego nie przebijecie mnie trójzębem? Nie odetniecie mi głowy? Nie zranicie mnie w brzuch? Nie udusicie? Dlaczego? - pytam. Na ich przebrzydłych twarzach maluje się sarkastyczny uśmieszek.
-Panienko Cresta... to byłoby zbyt proste, a my w Kapitolu nienawidzimy prostoty. - odzywa się Snow, jego głos przypomina mi syk węża.
-Pozwólcie mi chociaż zapłakać, zakrzyczeć. Proszę. - błagam ich. Wymieniają porozumiewawcze spojrzenia, a z moich oczy zaczyna wypływać ciepła, lepka ciecz. Ocieram ją rękami i podnoszę ręce bliżej oczu. To krew. Nie płaczę łzami, a krwią. Moje serce bije zbyt głośno i zbyt szybko, z moich ust wreszcie wydobywa się tak długo wstrzymywany, przeraźliwy krzyk. Zamykam oczy.
Kiedy je otwieram jestem u siebie w pokoju. Za kilka chwil drzwi gwałtownie otwierają się, a przez nie wpada Finnick.
-Co ci się śniło? - pyta, ale ja zamiast odpowiedzieć wybucham niekontrolowanym płaczem.
Kiedy tylko łzy zaczynają wypływać z moich oczu, ja je wycieram i sprawdzam czy są to prawdzie łzy. Gdy upewnię się, że nie jest to krew chowam twarz w dłoniach. Słyszę kroki Finnicka, a po chwili czuję jak łóżko ugina się pod jego ciężarem. Ukochany przytula mnie i całuje w głowę.
-Hej... jestem tu. Możesz się uspokoić, to był tylko sen. - szepcze mi prosto do ucha.
Wtulam się w jego ramiona i próbuję się uspokoić wsłuchując się w miarowe bicie jego serca. Łzy jednak ciągle wypływają z moich oczu, a ja nie potrafię ich zatrzymać.
-Finnick? Czy... czy możesz mi obiecać, że nigdy mnie nie opuścisz? - pytam przez łzy.
-Oczywiście. Nigdy cię nie opuszczę i już zawsze będę przy tobie, zawsze, i nic i nikt nigdy nas nie rozłączy. Obiecuję. - szepcze mój ukochany, po czym całuje mnie w głowę - Chcesz jeszcze się położyć? Tym razem zostanę z tobą. - mówi. W odpowiedzi kiwam głową.
Finnick kładzie się na łóżku, razem ze mną - nie wypuszcza mnie z uścisku. Kładzie głowę na poduszce, a ja na jego klatce piersiowej - dla mnie najlepszej poduszce, bo kiedy układam na niej głowę, mogę wsłuchać się w bicie serca mojego ukochanego, najpiękniejszy dźwięk, który sprawia, że od razu czuję się bezpieczna. Zasypiam, ale mój umysł potrafi jeszcze wychwycić szept Finnicka.
-Wsłuchaj się dobrze w bicie mojego serca, bo bije ono tylko dla ciebie. - po tych słowach zasnęłam, czułam się bezpieczna i szczęśliwa, chociaż może wydawać się to dziwne.
Zapach pieczonych naleśników wypełnia moje nozdrza, budząc mnie. Czuję jak Finnick głaszcze mnie po policzku.
-Już lepiej? - pyta, zatapiam się w jego delikatnym głosie.
-Tak. - odpowiadam - Bo jesteś przy mnie. - dodaję i wtulam się w niego jeszcze bardziej.
-Kocham cię. - szepcze.
-Ja ciebie też. - mówię - Dlatego... miałabym do ciebie prośbę... czy możemy darować sobie to czekanie, aż przyśni mi się koszmar i... czy... mógłbyś spać tu od początku? - pytam zawstydzona.
-Dla ciebie zrobię wszystko. - odpowiada.
-Wstawać, bo naleśniki ostygną! - dobiega nas wołanie Mags. Odchylam głowę, tak bym mogła spojrzeć na twarz ukochanego i obydwoje wybuchamy śmiechem.
-To co? Idziemy? - pyta mój ukochany.
-Ty się jeszcze pytasz? To naleśniki od Mags... nie możemy tego nie zjeść. - odpowiadam z uśmiechem na ustach. Finnick wstaje i bierze mnie na ręce.
-Wiesz, że mogę iść sama? - pytam.
-Tak, wiem, ale... najlepiej jak odpoczywasz, więc póki co darujesz sobie tą przyjemność, jaką jest chodzenie. - oznajmia i znosi mnie na dół.
Mój narzeczony wnosi mnie do kuchni i sadza na krześle, po czym całuje mnie w policzek i siada po przeciwnej stronie stołu. Mags podaje nam naleśniki, a my z Finnickiem od razu bierzemy się do konsumowania ich. Rozlega się dzwonek do drzwi i nasza mentorka idzie otworzyć. Do kuchni wpada moja matka.
-Dlaczego wczoraj do nas nie przyszłaś? - pyta - Wątpię, żebyś zapomniała, to byłoby zbyt proste. - dodaje, a potem mówi coś jeszcze, ale słyszę tylko zbyt proste i przypomina mi się zdanie wypowiedziane przez Snowa w moim koszmarze. To byłoby zbyt proste, a my w Kapitolu nienawidzimy prostoty. Zapadam się w nicość.
_________________________________________________________________________________
No i kolejny rozdział dodany i tym razem... zdarza się to dość rzadko... jestem z niego dumna! Tak, dokładnie! No i chyba tym razem mam powody do dumy... mam nadzieję, ale to już Wy ocenicie :)
Ostatnio mnie coś naszło i sprawdzałam stare rozdziały... doszłam do jednego wniosku... chyba piszę już trochę lepiej. Też tak myślicie?
Kolejny rozdział dodam w sobotę, albo niedzielę.
A teraz szablon... postanowiłam, że zrobię ankietę. Po prostu na nią odpowiecie i wtedy zdecyduję co zrobić z wyglądem bloga :)
Dobrze byłoby napisać jeszcze dlaczego rozdział pojawia się dziś, a nie tak jak miał - jutro.
Odpowiedź jest prosta, skończyłam ten rozdział wcześniej, więc postanowiłam go dodać :) no, a poza tym... wyszły DWA finałowe spoty TV Kosogłosa cz.2 - można je obejrzeć w zakładce: Promocja: Kosogłos cz.2 :)
Jak je zobaczycie to napiszcie mi co o nich myślicie :) Oczywiście jeszcze wcześniej proszę o opinie dotyczące tego rozdziału :)
Super
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie dopiero zaczynam http://poigrzyskach.blogspot.com/
Dziękuję, na pewno zajrzę :)
UsuńŚwietny rozdział czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, kolejny będzie prawdopodobnie w weekend, ale niestety może to ulec zmianie :)
UsuńRozdział świetny! Finn i Annie są tacy słodcy... Uwielbiam ich! Czekam na next:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKolejny rozdział będzie prawdopodobnie weekend :)
Rozdział świetny! Finn i Annie są tacy słodcy... Uwielbiam ich! Czekam na next:)
OdpowiedzUsuńhttp://losyporebelii.blogspot.com/ zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńBlog prowadzą Yuuki i Kosogłos
Rozdział cudowny czkam na next
Cieszę się, że rozdział się podoba :)
UsuńNa pewno zajrzę na Waszego bloga :)
Przepraszam przepraszam ze nie komentowalam ale nie moglam bo mialam wypadek ale wszystko nadrobilam i wszystko swietne a z tego rozdzialu powinnas byc dumna
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać :) mam nadzieję, że u Ciebie już wszystko w porządku :)
UsuńCieszę się, że rozdział Ci się spodobał :)
Welcome! ^-^
OdpowiedzUsuńPrzyszłam zrecenzować szablon. xDD
Otóż, jest o wiele lepszy od poprzedniego, tylko ta czcionka jest strasznie mała. :v
Mam wadę wzroku, a nie zawsze chce mi się zakładać okulary, bo one leżą tak daleko... Oczywiście, widzę, co jest napisane- aż tak źle ze mną nie jest :D xD- ale jednak preferuję większe czcionki, albo jaśniejsze tła. :D
Okey, koniec o szablonie. xD
Strasznie szybko produkujesz te rozdziały. :v :D Ja niby mam 15 w zapasie, ale nie zaprzepaszczę mojej świętej zasady, żeby wstawiać tylko w piątki. xD
Koniec tego rozdziału wymiata! Jest świetny, kocham, jak ktoś coś sobie przypomina, a to niby nigdy nie miało miejsca, a... w sumie nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, ale bardzo mi się podobało. :D
O Finnicku i Annie już nawet nie wspominam, bo ciągle są supermegaświetneextra sceny romantyczne. :D <3
PiŻW! :D
Czcionka już zmieniona :)
UsuńZnam Twój ból... też często tak mam, że coś leży tak daleko... xD
Cieszę się, że Ci się podoba :) Ogólnie to rozdział miał być dłuższy, ale stwierdziałm, że "zapadam się w nicość" to będzie najlepszy moment na zakończenie XD
No i cieszę się, że podobają Ci się te sceny romantyczne :D
Heej ^^
OdpowiedzUsuńDodałyśmy nowy rozdział -> http://losyporebelii.blogspot.com/ <- zapraszamy do siebię razem z Yoo 9622
Super rozdział i wspaniały szablon
Dziękuję :) Już zaglądam :)
UsuńDziewczyno przez Ciebie ja też mam pchotę na naleśniki 😀 Ale do rzeczy rozdział wzruszający na początku wydawało mi się, że Annie to ja naprawdę się wczułam :) PS. Bardzo fajnie, że zareklamowałaś bloga bo mogłam tu dotrzeć. A jeśli ktoś też chce coś polecić to macie taką możliwość na moim blogu http://peetaandkatniss-together.blogspot.com na którym administratorka tego bloga bardzo aktywnie mnie wspiera w tworzeniu i oczywiście jej za to dziękuję. Pozdrowienia dla love dream i czytelników 😀
OdpowiedzUsuńOjejku... nie wiem co odpisać... a to się zdarza raczej rzadko :)
UsuńBardzo cieszę się, że naprawdę wczułaś się w Annie... no i ogólnie bardzo się cieszę z Twojego komentarza (oczywiście cieszę się z każdego komentarza :D).
Witaj <3 dziś w końcu po tak długim czasie dodałam rozdział.Serdecznie cię zapraszam do przeczytania i napisania opinii http://igrzyskasmiercialways.blogspot.com/2015/10/rozdzia-7gale.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię bardzo serdecznie.
Jacy oni są słodcy. Nie dziwię się, że jesteś dumna z tego opowiadania, bo jest świetne. Przepraszam, że nie komentowałam wcześniej, ale nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że nie miałaś czasu... szczerze ja też mam mało czasu, bo szkoła i zajęcia z nią związane (jak wolontariat) pochłaniają prawie cały mój czas...
UsuńCo do Finnicka i Annie... też uważam, że są słodcy... tak wiem... ja to pisałam, ale to nie zmienia faktu, że są słodcy XD
No i oczywiście dziękuję, że uważasz, że opowiadanie jest świetne... bardzo cieszę się z tego powodu :)