FINNICK
Annie zbladła, a jej oczy zaszły mgłą. Momentalnie wstaję od stołu i podchodzę do niej, obejmuję ją ramieniem, chwytam jej dłoń i szepczę prosto do jej ucha.
-Annie, kochanie... co się dzieje? Wróć do mnie. - proszę ją. Z jej ust wydobywa się ciche pytanie:
-Finnick? Gdzie jesteś? - rozgląda się po pomieszczeniu.
-Tutaj. Trzymam cię za rękę. Obudź się. Wróć do mnie, proszę. - mówię, ledwo powstrzymując łzy, cisnące się do moich oczu.
Annie zamyka oczy, a kiedy je otwiera mgła znika. Wtedy całuję ją. Nie przejmuję się niczym, nawet tym, że jej matka jest w tej kuchni i wszystko widzi. Jestem taki szczęśliwy, że już jej lepiej. Kiedy nasz pocałunek się kończy obejmuję ją i spoglądam na nią, a kiedy odwracam od niej wzrok widzę Mags, na której twarzy gości uśmiech i matkę mojej ukochanej, której wzrok mógłby zabić.
-Finnick? Wychodzisz gdzieś? - pyta Annie, kiedy otwieram drzwi. Moja strasznie uparta ukochana, która stwierdziła, że rana na udzie jej nie boli i nic jej się nie stanie jeśli sama będzie chodzić, właśnie niosła herbatę do salonu, gdzie siedzi jej matka, ciotka i Mags.
-Tak, nie chcę wam przeszkadzać, na pewno chcecie porozmawiać, a poza tym miałem pomóc Marlene w przygotowaniach do ślubu. - odpowiadam i uśmiecham się.
-Kiedy wrócisz? - pyta.
-Nie wiem, a czemu pytasz? Czekaj... a może jesteś o mnie zazdrosna, co? - żartuję. Moja ukochana uśmiecha się.
-No, a czy ty nie byłbyś zazdrosny na moim miejscu? No wybacz... jesteś tak przystojny, że każda dziewczyna się za tobą ogląda. - mówi, ale uśmiech nie schodzi z jej twarzy.
-Ale ja się za nimi nie oglądam, bo mam najwspanialszą narzeczoną, o jakiej inni mogą tylko pomarzyć. - mówię i podchodzę do niej - Wrócę jak najszybciej. - uśmiecham się i całuję ją w nos, a następnie zabieram tacę z herbatą i sam zanoszę do salonu, wracam, całuję zdziwioną Annie w czoło i wychodzę.
-No wreszcie! Ile można na ciebie czekać? - krzyczy Marlene, kiedy tylko mnie zauważa.
-No tak... musiałaś dwie minuty poczekać! Jak ty to zniosłaś? - mówię z wyczuwalną ironią w głosie. Marlene wstaje z ławki, teatralnie przewraca oczami, uśmiecha się i mnie przytula. Mam ochotę zapytać, czy to aby na pewno moja kuzynka.
-No wiesz... było ciężko, tak jak tobie z twoim wzrostem w dzieciństwie. - mówi i przestaje mnie przytulać. Z jej twarzy zniknął normalny, prawdziwy uśmiech i wpłynął ironiczny uśmieszek, który mówi wygrałam. To jednak moja kuzynka.
-Ojej... no niestety... byliśmy równi kiedy miałem siedem lat i trochę urosłem od tamtego czasu... ale jak widzę ty niekoniecznie. - oznajmiam z udawanym współczuciem w głosie.
Żałuję, że nie mogę uwiecznić miny Marlene, która zacisnęła usta tak bardzo, że przestały być widoczne, za to jej nos rośnie w oczach, kiedy ona wdycha i wydycha powietrze ze złością, ściągnięte brwi natomiast zasłaniają jej oczy. Z trudem powstrzymuję śmiech.
-Nie rób takiej miny, bo ktoś jeszcze doniesie twojemu narzeczonemu, że tak wyglądasz i biedaczek odwoła ślub. - mówię. Marlene przestaje robić tą minę i znów teatralnie przewraca oczami.
-Nieważne. - burczy - Pamiętasz co mi obiecałeś, kiedy byliśmy dziećmi? - pyta, cały czas naburmuszona.
-Nie, więc dobrze by było gdyś mi łaskawie przypomniała. - odpowiadam.
-Obiecałeś mi, że kiedy będę wychodzić za mąż, to właśnie ty upleciesz sieć z źdźbeł trawy, a oprócz tego pomożesz mi wybrać suknię ślubną, którą mam wypożyczyć i kielich, w którym podczas ceremonii będzie morska, słona woda. - odpowiada.
-Tak... możliwe, że ci to obiecałem... tylko, że jestem pewny, że nie mówiłem kiedy będziesz wychodzić za mąż, a jeśli będziesz wychodzić za mąż. - mówię z ironicznym uśmiechem.
-Nieważne. Chodź już lepiej do wypożyczalni. - burczy pod nosem.
W Dystryktowej Wypożyczalni ostatni raz byłem jako dziecko, nie ma więc nic dziwnego w tym, że kiedy tylko otwieram drzwi i uderza mnie odór potu, starości i ryby zaczyna zbierać mi się na wymioty. Udaję jednak, że nic nie poczułem i robię krok do przodu, wtedy zapach jest jeszcze mocniejszy, przez co mam skwaszoną minę. Marlene wybucha śmiechem i niewzruszona idzie przed siebie, w kierunku starszej kobiety, która nawet nas nie zauważa.
-Dzień dobry. - krzyczy wesoła Marlene. Starsza kobieta podnosi na nią wzrok i pokazuje nam bezzębny uśmiech - Przyszłam wybrać suknię ślubną, kuzyn obiecał mi pomoc. - mówi, powoli zbliżając się do kobiety.
-Dawno cię nie widziałam chłopcze. Chyba tylko na ekranie telewizora. - zwraca się do mnie, czym wprawia mnie w zakłopotanie, ponieważ nawet nie mogę przypomnieć sobie jej nazwiska. - Pamiętam, jak kiedyś razem z Marlene biegaliście po całej wypożyczalni i szukaliście zabawek, a później się tu nimi bawiliście, a teraz... Marlene wychodzi za mąż, a ty jesteś zwycięzcą Głodowych Igrzysk, pewnie niedługo też sobie kogoś znajdziesz. Jak ten czas szybko leci. - mówi kobieta i wyciera chusteczką łzy spływające po jej pomarszczonych policzkach.
Marlene podchodzi do niej i ją przytula.
-Oj, niech pani nie płacze, pani Lend. - przemawia słodkim głosem.
Uśmiecham się do pani Lend - jak dobrze, że Marlene użyła jej nazwiska, bo niezręcznie byłoby o to pytać - kobieta odwzajemnia uśmiech i wyswobadza się z uścisku mojej kuzynki. Bez słowa prowadzi nas do przedziału z rzeczami ślubnymi i idzie do innych ludzi, którzy właśnie weszli.
Męczarnie związane z pomocą w wybraniu rzeczy ślubnych mojej kuzynce wreszcie dobiegły końca i Marlene wybrała suknię - oczywiście wcześniej musiała zadać mi kilka standardowych pytań z serii Nie wyglądam w tym grubo? Pasuje mi ta sukienka? na które ja zawsze odpowiadałem Wyglądasz jak zawsze. Tak pasuje ci ta sukienka. - a także puchar, w którym będzie znajdować się morska woda - wybór tego pucharu był jeszcze gorszy niż sukienki - później wręczyła mi wór pełen długiej trawy, do uplecenia sieci i pożegnaliśmy się.
Otwieram teraz drzwi do domu i słyszę rozmowę Mags, cioci i mamy Annie. Wchodzę do salonu, skąd dobiegają mnie ich rozmowy i widzę Annie, która jest widocznie potwornie znudzona. Na mój widok rozpogadza się i wstaje z fotela, po czym biegnie w moim kierunku i składa na moich ustach przelotny pocałunek. Kiedy odrywa swoje usta od moich patrzę na nią trochę zdziwiony, ale po chwili się odzywam.
-Możesz częściej mnie tak witać. - mówię, a Annie się rumieni.
-Nie wiem czy wiesz, ale właśnie mnie uratowałeś od śmierci z nudów. - szepcze, a na jej twarzy gości uśmiech.
-W takim razie powinienem częściej cię ratować. - odpowiadam. Annie zaczyna się śmiać.
-Chyba tak. - Odpowiada przez śmiech.
_________________________________________________________________________________
Hejka, wstawiam dziś kolejny rozdział (udało się, go skończyć!!), no i mam kilka ogłoszeń, a także takie tam nic nie znaczące pytanie... Oglądaliście wczoraj na jedynce Piratów z Karaibów: Na nieznanych wodach? No wiecie Sam Claflin tam gra, więc pytam XD
Okej... a teraz ogłoszenia:
Wpadłam na taki pomysł... zrobimy wielkie odliczanie do premiery Kosogłosa cz.2, na czym ono będzie polegać? Na tym samym na czym polegało odliczanie do zwiastuna, czyli: od dnia 13.11.2015 roku codziennie będę wstawiała nowy rozdział, a 20 listopada wyjdzie rozdział 100, który będzie specjalny (ale nie... nie będzie to rozdział 18+, ponieważ takowych nie umiem pisać, więc nawet nie próbuję) i coś jeszcze... jeszcze nie wymyśliłam co, ale coś na pewno... może jakiś One Shot? albo coś graficznego? albo coś związanego z "Życie to nie bajka"? Nie wiem... coś wymyślę :)
Do tego czasu wymyśliłam grafik dodawania rozdziałów, którego muszę się ściśle trzymać, jeśli chcę wstawić setny rozdział w dzień premiery Kosogłosa cz.2. Według tego grafiku (zamieniam się w Effie!!!! XD) Kolejny rozdział będzie 28.10.2015 roku.
Co do rozdziału, który wyjdzie w premierę... nie wiem, o której to będzie godzinie, ponieważ wybieram się do kina na Kosogłosa cz.2 właśnie tego dnia i wstawię coś prawdopodobnie po filmie... oczywiście jeśli tak się stanie to najprawdopodobniej notka od autora na końcu rozdziału będzie niesamowicie nie ogarnięta, ale spokojnie... nie zaspojleruję Wam :D
No i to już koniec ogłoszenia, pod następnym rozdziałem napiszę coś jeszcze związanego z wielkim odliczaniem, ale teraz nie chcę Was już zamęczać, więc... to by było na tyle :)
Koniecznie napiszcie mi w komentarzu co sądzicie o tym rozdziale i co myślicie o wielkim odliczaniu :)
Chcę Wam jeszcze bardzo podziękować, ponieważ jest już ponad 9 700 wyświetleń i zbliżamy się wielkimi krokami do 10 000, co jest dla mnie niesamowicie ważne, dlatego dziękuję raz jeszcze :)
Kolejny super rozdział <3.Kocham twoje opowiadania,piszesz tak świetnie, że nie umiem się wysłowić xD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę ci dużo dużo weny w tworzeniu kolejnych rozdziałów.Pozdrawiam cię serdecznie.
Dziękuję bardzo, to dla mnie bardzo dużo znaczy :) Tak się ucieszyłam jak przeczytałam ten komentarz, że nie wiem co mam napisać :)
UsuńRozdział super, a rozdziału 100 już nie mogę się doczekać. Pomysł z odliczaniem jest spoko, fajnie że robisz coś takiego:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńJa sama nie mogę doczekać się rozdziału 100... bo szczerze powiedziawszy póki co nie zastanawiałam się nad tym co takiego wyjątkowego będzie w tym rozdziale, ale jeszcze to wymyślę :)
Na pomysł z odliczaniem wpadłam już w wakacje, kiedy całe dnie spędzałam na pisaniu rozdziałów :)
Rozdział super, a rozdziału 100 już nie mogę się doczekać. Pomysł z odliczaniem jest spoko, fajnie że robisz coś takiego:)
OdpowiedzUsuńŚwietny, nie mogę się doczekać ślubu Marlene!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa już mam taki mały pomysł na ślub Marlene... nie zdradzę nic poza tym, że będzie... no cóż... dość "widowiskowo" XD
Witaj dziś u mnie Nowy rozdział zapraszam ;3
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, będą musiała wpadać tu częściej:) Rozdział jest super tylko trochę zaczyna brakować mi akcji.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNo mam nadzieję, że będziesz wpadać częściej :)
No i... tak wiem... zaczyna brakować akcji, ale tylko na razie będzie tak spokojnie, a później będzie się działo XD