sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 91 - Album

FINNICK

  
   Otwieram szafkę, mieszczącą się w salonie i wyciągam z niej stary album ze zdjęciami. Wycieram go z kurzu i mimowolnie się uśmiecham. Znajduje się tam wiele wspomnień. Ukazuje to nawet sama okładka, którą własnoręcznie wyszyła moja mama. Raz jeszcze przecieram album ręką i ruszam powoli w kierunku sofy. Annie jest teraz w kuchni. Postanowiła zrobić herbatę. Walczę z pokusą, żeby samemu otworzyć album i ruszyć już drogą wspomnień do czasu, kiedy byłem małym dzieckiem. Odkładam album i idę do kuchni.
Stojąca tyłem do drzwi Annie, nawet nie zauważa, kiedy do niej podchodzę. Obejmuję ją w pasie i całuję w policzek. Ukochana odwraca się do mnie twarzą.
-Co robisz? - pyta, udając zdenerwowanie. Jednak na jej twarzy widać uśmiech.
-No jak to co? Obejmuję najwspanialszą kobietę na ziemi. Moją narzeczoną, mój największy skarb. - oznajmiam.
   Annie teatralnie przewraca oczami. Wypuszczam ją z objęć i delikatnie trącam palcem w nos. Ukochana uśmiecha się.
-Zrobiłam herbatę… mógłbyś zanieść ją do salonu? - pyta.
-Chyba już kiedyś ci mówiłem, że dla ciebie zrobię wszystko. - odpowiadam z uśmiechem na twarzy i przenoszę herbatę do salonu.

   Razem z Annie usadawiamy się na kanapie, stawiamy szklanki na szafeczce obok. Obejmuję ją ramieniem, a ona wtula się we mnie. Biorę do ręki album, zanim go otworzę ukochana przejeżdża palcem po okładce. Uśmiecha się.
-Twoja mama to robiła? - pyta. Kiwam głową.
-Tak. Ona miała wiele talentów. - mówię.
-Widzę. - odpowiada.
Otwieram album ze zdjęciami i zaczynam pokazywać je ukochanej. Na pierwszej stronie są zdjęcia z czasów, kiedy moi rodzice byli zaręczeni. Następnie z dnia ich ślubu. Pierwsza rocznica, kolejna. Zdjęcia ze mną zaczynają się dopiero od połowy albumu.

-A to mały ja… miałem na tym zdjęciu chyba dwa tygodnie, a na tym miesiąc. - mówię Annie pokazując zdjęcia.
-Oo… byłeś taki słodki! - zachwyca się moja ukochana.
-A teraz to już nie jestem słodki? - pytam i robię naburmuszoną minę. Narzeczona całuje mnie w policzek.
-Ty zawsze jesteś słodki. - mówi z ogromnym uśmiechem na twarzy. Ja również mimowolnie się uśmiecham.
-Przestań, bo się zarumienię. - żartuję. Annie wybucha śmiechem.

-To… twój dziadek, tak? - pyta Annie, wskazując na zdjęcie, na którym ojciec mojej matki trzyma na rękach dwumiesięcznego chłopca – mnie.
Tak. To jedno słowo. Jedno słowo, składające się z trzech liter. Utyka mi w gardle. Nie chce się ze mnie wydostać. Jedyne co robię to zachowuję kamienną twarz i kiwam głową. Wiem, że Annie to rozumie. Ona rozumie mnie bez słów. Ona dobrze zna to uczucie. Dobrze wie, co to oznacza stracić kogoś. Co to znaczy czuć się odrzuconym. Ją odrzuciła własna matka.
-To Marlene. Mówiłem, że była potworem. - wskazuję na zdjęcie, na którym moja matka i moja ciotka trzymają mnie i Marlene na rękach.
-Wcale nie. Była urocza. - oznajmia Annie. Przecząco kręcę głową.
-Ja dalej będę się upierał, że była potworem. Zresztą to chyba jej zostało. - mówię. Annie znów teatralnie przewraca oczami.

-Pójdę do kuchni. Wezmę kostki cukru. - oznajmiam. Annie kiwa głową i dalej ogląda zdjęcia.


-Finnick! - krzyczy moja ukochana.
-Co? - pytam, wychodząc z kuchni.
Annie pokazuje mi jakieś zdjęcie niestety z daleka nie widzę go dokładnie, więc muszę podejść bliżej. Wtedy zauważam, że jest to zdjęcie, kiedy w wieku siedmiu lat wbiegam do morza. Nie byłoby w tym niż złego, gdyby nie to, że na tym zdjęciu jestem kompletnie nagi.
-Oddaj mi to zdjęcie. - proszę Annie.
Moja ukochana jednak przecząco kręci głową. Patrzę na nią błagalnie, ale ona znowu przecząco kręci głową, a na jej twarzy pojawia się uśmiech, który zawsze ma, kiedy się ze mną droczy.
-Oddaj. To nie jest śmieszne. - mówię.
-A jeśli nie oddam to co? - pyta.
-To ci je odbiorę. - mówię i szybko do niej podchodzę.
Annie jednak jest szybsza i już po chwili stoimy po przeciwnych stronach kanapy. Ukochana ciągle trzyma to zdjęcie w dłoni. Próbuję do niej podbiec, ale ona rusza w kierunku schodów. Kiedy ja do nich dobiegam ona już jest na górze. Szybko wbiegam po schodach, ale kiedy stoję na korytarzu jest tu pusto. Wtedy słyszę charakterystyczne skrzypnięcie i już wiem, gdzie schowała się moja ukochana. Cicho podchodzę do drzwi prowadzących do mojego pokoju. Ostrożnie je otwieram, a kiedy wchodzę do pokoju dostaję poduszką prosto w twarz. Od razu patrzę na łóżko, gdzie usiadła mój ukochana. Podchodzę do niej.
-Oddaj mi to zdjęcie. Proszę. - mówię. Annie chowa zdjęcie za plecami i przecząco kręci głową.
-Nie. Nie oddam. - oznajmia.
   Podchodzę jeszcze bliżej i próbuję odebrać jej zdjęcie. Niestety nie udaje mi się, bo Annie cały czas trzyma je za plecami, a kiedy sięgam ręką w kierunku zdjęcia ona przekłada je do drugiej ręki i sytuacja się powtarza. W końcu patrzę jej prosto w oczy i zatapiam się w nich. Ukochana tak samo jak ja jedynie patrzy w moje oczy. Nie wiem ile to trwa. Minutę. Dwie. Może tylko sekundę. Wiem jednak, że dla mnie mogłoby się to nigdy nie kończyć. Cały czas mógłbym wpatrywać się w jej piękne, zielone oczy. Cały czas mógłbym wsłuchiwać się w głośne bicie naszych serc, które biły w tym samym rytmie. Ta chwila jest magiczna. Ta chwila jest piękna. Czuję się teraz jak zwyczajny zakochany, młody mężczyzna, a nie jak łamacz serc kapitolińskich kobiet – Finnick Odair.
   Ukochana przybliża twarz do mojej. Ja robię to samo. W końcu nasze usta łączą się w pocałunku. Pocałunku, który wyraża wszystko. Wszystkie nasze uczucia. Ukazuje to jak bardzo silne uczucia nas łączą, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem. To piękne i smutne zarazem. Wiesz, że jesteś z kimś kogo kochasz, że ten ktoś odwzajemnia twoje uczucia, ale nie możecie być w pełni szczęśliwi. Bo masz dwie twarze. Jedną, którą znasz jedynie ty i ukochana osoba. Drugą, którą zna cały świat.
To smutne. Jednak piękne jest to, że jedynie ty i ta druga osoba, wiecie jaka jest twoja pierwsza, prawdziwa twarz. Twarz, która tylko przy waszej dwójce jest bez maski. Tylko wy ją znacie. Tylko wy wiecie, że jest prawdziwa.
   Nasze usta rozłączają się, a ja dłońmi obejmuję twarz mojej ukochanej. Ona uśmiecha się.
-Kocham cię. - wypowiada. Całuję ją w czubek nosa.
-Ja ciebie też kocham. Najbardziej na świecie. - odpowiadam. 


_________________________________________________________________________________


  Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał (bardziej niż poprzedni, bo skoro pod tamtym pojawiły się zaledwie dwa komentarze - swoich nie liczę - to chyba nie przypadł Wam do gustu, a szkoda, bo naprawdę się nad nim napracowałam) i napiszecie mi w komentarzach co Wam się spodobało, a co nie. 
   Nie ukrywam, że ten rozdział jest krótszy od poprzedniego, ale nie wiedziałam, co mam jeszcze napisać. Kolejny rozdział pojawi się 09.11.2025 r. :)

12 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetnie <3 nic dodać nic ująć <3 <3 jesteś świetna w tym co robisz.Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetnie <3 nic dodać nic ująć <3 <3 jesteś świetna w tym co robisz.Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno mnie tu nie było. Przepraszam, ale miałam sporo na głowie. Rozdziały super. Bardzo mi się podobają. Są idealne. No dobra, teraz nareszcie idę spać. Dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno mnie tu nie było. Przepraszam, ale miałam sporo na głowie. Rozdziały super. Bardzo mi się podobają. Są idealne. No dobra, teraz nareszcie idę spać. Dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest piękny :) Taki słodki... a ja lubię słodkie rzeczy. Na pewno będę częściej wpadać na Twojego bloga :). Masz super pomysły! Wybacz ,że wcześniej nie komentowałam, to się zmieni, obiecuję! xd

    Piszesz naprawdę świetnie! Życzę Ci duuuuuużo weny!
    Pozdrawiam, Yuki (Yoo9622)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszę się, że tak uważasz :)
      Ja też lubię słodkie rzeczy :)

      Raz jeszcze bardzo dziękuję :)

      Usuń
  6. Wspaniale, piękna końcówka<3
    zhal986

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger