niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 95 - "Nie łatwo jest wybaczyć"

FINNICK



-Znasz już tą historię jak poznałem twoją babcię, prawda? - pyta, wpatrując się w morze.
-Tak - odpowiadam cicho.
-Dobrze. Kiedy wyciągnąłem ją z tej łodzi... zaprosiłem ją na randkę. Ona zgodziła się. Zaczęliśmy się spotykać i nie widzieliśmy świata poza sobą. Przez dwa lata spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Potem ona zaszła w ciążę. Bała się. Miała tylko osiemnaście lat. Wzięliśmy ślub, a kilka miesięcy później na świat przyszła twoja mama. Moja żona... uciekła. Zostawiła liścik. Napisała, że nie chce mieć dzieci, jeszcze nie teraz, że przed nią całe życie. Załamałem się. Nie mogłem patrzeć na dziecko i oddałem je rodzicom. Sam znalazłem pocieszenie w butelce. Załamałem się i zacząłem pić. Dwa lata później... rodzice oznajmili mi, że nie zamierzają opiekować się dzieckiem i patrzeć jak ich syn marnuje sobie życie. Próbowali wyrwać mnie z nałogu, ale nie udało im się. Dalej piłem. Pewnego dnia... zobaczyłem ją na plaży. Pobiegłem w jej stronę, a ona... udała, że mnie nie zna. Była z nowym chłopakiem. Załamałem się jeszcze bardziej... chciałem zniknąć. Próbowałem to zrobić, ale powstrzymano mnie. Wtedy dotarło do mnie, że są na tym świecie osoby, na których mi zależy i dla nich muszę żyć. Starałem się powrócić do normalnego życia, chciałem rzucić picie, znaleźć pracę i zaopiekować się córką. Nie udało mi się za pierwszym razem, za drugim, nawet za dziewiątym. Nie poddałem się i za dziesiątym razem wyszło. Moje próby trwały trzy lata. Było ciężko, ale udało się i cieszę się, bo to była najlepsza decyzja w moim życiu. - Kończy swoją opowieść i wpatruje się w morze.
-Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej niż rozsypać - szepczę bardziej do siebie niż do niego.
-Chyba masz rację... wybaczyć też nie jest tak łatwo, prawda? - pyta.
   Dobrze wiem do czego zmierza. Chce wiedzieć, czy tak łatwo uzyskał przebaczenie.
-Tak. Nie łatwo jest wybaczyć. Zwłaszcza morze wylanych łez. Zwłaszcza setki nieprzespanych nocy, spędzonych na słuchaniu płaczu matki, która nie wiedziała, że wszystko słyszę - odpowiadam.
   Opuszcza głowę. Ja niewzruszony przyglądam się spokojnemu morzu.
-Ile razy mam cię przepraszać? - pyta głucho.
-Nie wszystkie rany na sercu da się zakleić zwykłym słowem - odpowiadam.
   Wstaję, otrzepuję się i idę w stronę stołu.
 
   Ukochana mnie zauważa. Jej usta układają się w moje imię. Wstaje i powoli rusza w moim kierunku. Wkrótce już wtula się w moje ramiona.
-Już lepiej? - pyta.
-Nie do końca, ale będę próbował mu kiedyś wybaczyć - oznajmiam.
-Nie pytam, czy pomiędzy wami lepiej. Tylko jak ty się czujesz - mówi.
-Po wielu latach wreszcie wyrzuciłem to z siebie. Myślę, że już trochę lepiej - odpowiadam i słabo się uśmiecham.
   Annie przestaje się w mnie wtulać i również się uśmiecha.
-To dobrze - mówi - Potrzebowałeś tego.

   Po półgodzinie do stołu wrócił mój dziadek. Wszyscy - na czele z Marlene - wstrzymali oddech, kiedy przechodził obok mnie. Sytuacja przy stole stała się napięta. Po jakimś czasie wreszcie postanowiłem się odezwać.
-Marlene opowiadała wam już historię o tym jak wypchnęła mnie z łodzi wprost w paszczę krwiożerczego... żółwia, a potem przewróciła łódź?  - pytam z uśmiechem.
   Wszyscy przecząco kręcą głową, a moja kuzynka zanosi się śmiechem.
-Mieliśmy chyba po siedem lat i pierwszy raz w życiu udało nam się ubłagać mojego tatę, żeby wziął nas na połów ryb - zaczynam opowiadać - Kiedy wypłynęliśmy na wystarczającą odległość mój tata postanowił zarzucić sieć. W tym czasie ja wpatrywałem się w krystalicznie czystą wodę i byłem pewien, że moja kuzynka robi to samo. Ona jednak miała inne plany i postanowiła wypchnąć mnie z łodzi. Wpadłem do wody i byłem pewien, że mój tata usłyszał plusk. Jednak on ciągle zajmował się siecią. Poprosiłem Marlene, żeby pomogła mi wejść z powrotem do łodzi. Ona zrobiła się blada i zaczęła piszczeć. Ja wystraszony rozglądałem się i zobaczyłem, że coś płynie w moim kierunku. Marlene piszczała i skakała po malutkiej łódce, podeszła do mojego taty, a łódź... przewróciła się z ogromnym pluskiem. Ja byłem wystraszony, bo morskie stworzenie cały czas się do mnie zbliżało. Spod łodzi wypłynęła Marlene i tata, a ja zacząłem płynąć w stronę lądu. Zaraz za mną uszyła moja kuzynka, a tata zaczął się śmiać. Obydwoje zatrzymaliśmy się i wróciliśmy do niego. Okazało się, że morskie stworzenie, którego tak bardzo wystraszyła się Marlene to był najzwyklejszy w świecie żółw. Ja oczywiście, jak na dobrze wychowanego chłopca przystało, zacząłem się z niej śmiać, a ona wściekła wykrzyczała, że jestem chory psychicznie. Chociaż ona nie użyła tak... łagodnych słów - kończę swoją historię, a wiele osób wybucha śmiechem - Jak się o tym słucha, to nie jest to jeszcze takie śmieszne jak się na to patrzy... gdybyście to widzieli... zanim się na mnie wydarła to zrobiła się tak czerwona, że nie wiedziałem, czy przypadkiem nie zamieniła się w kraba - kończę. Teraz śmieje się już każdy.
-Już więcej nie popłynęliście, prawda? - pyta moja ukochana.
-Nie... już nie chciał nas więcej brać. Przynajmniej razem - odpowiadam z uśmiechem.


   Słońce zachodzi i powoli kończy ten dzień. Dzień, który dla wielu osób był punktem zwrotnym w ich życiu. Dzień, który był najwspanialszym dniem w życiu co niektórych, a dla innych był kolejnym ciężkim dniem, w który choć na chwilę pozwoli sobie zdjąć maskę i być po prostu sobą.
   Ten dzień pomógł mi dowiedzieć się czegoś więcej o moim dziadku i wstąpić z nim na ścieżkę porozumienia, chociaż przed nami jeszcze długa droga i na pewno nigdy nie wrócimy do tego co było kiedyś. Dziadek miał rację, już nie jest dla mnie bohaterem, ale nie jest też nikim, chociaż do dziś był nikim. Teraz sam nie wiem kim dla mnie jest.
   Siedzę przy wodzie i wsłuchuję się w delikatni szum fal i śmiech biesiadujących gości, zaproszonych na ślub mojej kuzynki. Podziwiam piękne pomarańczowe barwy, zachodzącego słońca, do połowy zanurzonego w wodzie.
-O czym myślisz? - jej głos wyrywa mnie z zamyślenia.
   Uśmiecham się, a moja ukochana siada obok mnie.
-O wszystkim, o niczym - odpowiadam i obejmuję ją.
   Annie kładzie głowę na moim ramieniu.
-Wreszcie ten dzień dobiega końca - wzdycha.
-Tak... niedługo wypuścimy w niebo lampiony i wesele dobiegnie końca - mówię.
   Zapada długotrwała cisza.

-Kiedy to się skończy... chciałbym, żebyś gdzieś ze mną poszła. Zgadzasz się? - pytam
-Tak, ale gdzie? - odzywa się Annie.
-Niech to będzie niespodzianka - odpowiadam - Mogę jedynie zdradzić ci, że to poza dystryktem.


_________________________________________________________________________________


   No i kolejny rozdział już jest... przepraszam, że jest taki jaki jest... czyli... no raczej średni... a przynajmniej środek... to wina tego, że jestem trochę przeziębiona... tak... inteligentna ja wstawiła już wszystkie rozdziały, które miała w zapasie... dlatego teraz musi pisać na bieżąco, no i inteligentna ja nie wie dlaczego pisze o sobie w trzeciej osobie... XD 
   Jak zauważyliście... no nie mogłam się powstrzymać i musiałam użyć cytatu z Igrzysk... no wiecie... w sumie to Finnick w Kosogłosie wypowiedział te słowa, ale może... już wcześnie je wymyślił :)
   DO PREMIERY KOSOGŁOSA CZ.2 ZOSTAŁO: 4 DNI 7 GODZIN
Zastanawiam się czy ta aplikacja dobrze odlicza... XD 
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam 

25 komentarzy:

  1. No środek rzeczywiście trochę słabszy, ale ogólnie jest spoko ;D Strasznie fajna ta historia z ,,krwiożerczym żółwiem";•

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że historia z "krwiożerczym żółwiem" Ci się spodobała :)

      Usuń
  2. Fajny, krwiożerczy żółw. Jestem tutaj nowa, dopiero dzisiaj odkryłam Twojego bloga :) (, który jest po prostu świetny ) i w jeden dzień przeczytałam wszystkie Twoje wpisy, tak Mnie wciągnęło ;) A i jeszcze nie napisałam, że mam " małą " obsesje na punkcie Finnick ...

    ~ Evelyn
    PS Dobrze, że Finnick pogodził się z dziadkiem. I jeszcze jedna prośba ... Czy mogłabyś nie robić z Finnickiem tego co w książce ... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mój blog Ci się spodobał :)
      No i ogólnie bardzo cieszę się z Twojego komentarza :)
      Tak... ja też mam taką... "drobniutką" obsesję na punkcie Finnicka... no bo to jest Finnick!!! Jego nie można nie kochać, albo nie lubić :)

      Co do tej prośby... jeszcze nie podjęłam decyzji w tej sprawie i jak na razie jeszcze nie podejmę, bo... mam zamiar prowadzić tego bloga najdłużej jak będę mogła, więc na razie jeszcze nie chcę o tym myśleć :)

      PS Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej i będziesz komentować :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że tutaj zostanę na dłużej. Masz dalej w planach dodanie 100 rozdziału w piątek ?

      A co do Finnicka ... To tak ja pisałaś " no bo to jest Finnick " zgadza się to w 100 %. Jak co najmniej raz na dzień, nie zobaczę zdjęć Sama Claflina ( Finnicka <3<3<3 ) to zaczynam wariować.
      Podoba mi się jak tutaj przedstawiasz Annie. Na początku wydawała mi się trochę wariatką, ale jak przeczytałam jej historię to zaczęłam jej współczuć, a kiedy zaczęłam czytać Twojego bloga to bardzo ją polubiłam.

      ~ Evelyn
      ( Niezwiązana z Twoim blogiem. To po prostu Mój nick w komentarzach ;) )

      Usuń
    3. W takim razie cieszę się, że zostaniesz na dłużej :) Oczywiście - rozdział 100 będzie w piątek :)

      Tak... ja też uwielbiam Sama ♥ Jest świetnym aktorem i niesamowitym człowiekiem :) Uwielbiam oglądać z nim wywiady i filmy oczywiście też :) Poza tym uważam, że jest bardzo pozytywny i potrafi sprawić, że ludzie od razu się uśmiechną... no i zawsze jak patrzę na to jak się wygłupia, albo robi śmieszne miny to żałuję, że jeszcze nie miałam okazji zobaczyć go na żywo i z nim porozmawiać, bo mogłabym się z nim zaprzyjaźnić... no cóż... ja bardzo często robię takie miny i ogólnie się tak zachowuję... więc kiedy dowiedziałam się, że w jakimś stopniu jestem podobna do swojego idola, to byłam baaaardzo szczęśliwa :)
      Się rozpisałam XD
      Bardzo się cieszę, że polubiłaś Annie, kiedy przeczytałaś mojego bloga :) To bardzo miłe :)

      Usuń
    4. Sam jest po prostu świetny :). Cytuje komentarz Sadnymph na wiki Igrzysk Śmierci :
      " Jak można być tak przystojnym?! ( ...) W dodatku jego atutem jest głos. Mógłby mi do poduszki czytać skład jakiegoś środka chemicznego, a i tak byłabym najszczęśliwsza. "
      Zgadzam się w 100 %. Mógłby mi czytać Chemie i byłabym szczęśliwa :). Mogłabym go pocieszać po jego koszmarach związanych z igrzyskami. Żałuje, że nie urodziłam się jakieś 15 lat wcześniej ... Może bym go spotkała ...

      ~ Evelyn
      PS Teraz posty będą się pojawiać codziennie, żebyś zdążyła z 100 do piątku ?

      Usuń
    5. I jeszcze jedno, gdzie ściągnęłaś tą apke do odliczania dni ?

      ~ Evelyn

      Usuń
    6. Takk... widziałam ten komentarz... no i w sumie... no nie mogę się nie zgodzić... Sam ma niesamowity głos... w dodatku ten brytyjski akcent, który tak kocham (i między innym dlatego jestem zakochana w Anglii, w której mam nadzieję będę mieszkać już za niecałe trzy lata :D)
      Ja mogłabym się urodzić bardziej 13 lat wcześniej, bo jakbym urodziła się 15 lat wcześniej to byłabym od niego starsza XD No i oczywiście musiałabym iść na studia do Londynu, chociaż i tak mam zamiar tam studiować :)

      Tak, posty będą codziennie :)

      Appkę pobrałam ze sklepu play, nazywa się Mockingjay Part 2 Countdown i mam ją już od kilku miesięcy :)

      Usuń
    7. Jedyne, co nam pozostało to nadzieja, że na świecie są jeszcze jacyś Finnicky /Samowie ( nie mam pomysłu jak to odmienić ) i że kiedyś, każda z nas spotka swojego Finnicka/Sama. Czekam na next :) ...

      ~ Evelyn
      PS Pobieram tą apke do odliczania dni

      Usuń
    8. Na pewno spotkamy kiedyś takich naszych Finnicków/Samów (dziwnie to zabrzmiało... XD) :)

      Cieszę się, że pomogłam z tą appką :)

      Usuń
    9. Już zainstalowana i jeszcze zainstalowałam sobie wikie o Igrzyskach Śmierci.
      Pierwszy przeczytany artykuł :
      - Dystrykt 4
      Drugi przeczytany artykuł :
      - Finnick Odair
      Trzeci przeczytany artykuł :
      - Annie Cresta ... :)
      Już wiem jaki będzie czwarty ...

      ~ Evelyn
      PS Będzie dzisiaj next ?

      Usuń
    10. Też mam wikie o IŚ :)

      Będzie dzisiaj, ale niestety jeszcze musisz chwilę poczekać, no wiesz... mam strasznie dużo sprawdzianów i kartkówek w szkole, a liceum jest już tym etapem, gdzie trzeba spiąć dupę i zacząć się uczyć :)
      Zaraz spróbuję coś wstawić :)

      Usuń
  3. Nie... Ten żółw mnie rozwalił. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Moja mama patrzyła na mnie jakbym miała ADHD. Jeśli chcesz to usuń ten kom.
    Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam usunąć tego koma. U mnie nowa notka. Zajrzysz :'( :'( :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że historia z żółwiem Ci się spodobała :)
      Nie będę usuwać komentarza :) Rozumiem, że takie wypadki się zdarzają :)
      Na pewno zajrzę :)

      Usuń
  4. Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej niż rozsypać <3 kocham ten cytat.Pomysł z żółwiem genialny xD.Czekam na kolejny rozdział i zapraszam również do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też koooocham ten cytat ♥ Dlatego nie mogłam się powstrzymać i musiałam go napisać :)
      Już czytałam rozdział u Ciebie, ale jeszcze nie skomentowałam, dziś skomentuję :)

      Usuń
  5. Achchchch..... ja też mam " TYCIĄ " obsesję na punkcie Finnicka. Rozdział super. Uwielbiam Twoje rozdziały i w ogóle Twojego bloga, Twój sposób pisania, Finnicka..... no dobra teraz lecę na zakupy. Brat mnie zmusza..... pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finnicka nie da się nie kochać XD No to jest Finnick!!! Uwielbiam i bohatera i aktora :)
      Bardzo się cieszę, że podoba Ci się mój blog i sposób pisania :)
      To dla mnie naprawdę wiele znaczy :)

      Usuń
  6. Achchchch..... ja też mam " TYCIĄ " obsesję na punkcie Finnicka. Rozdział super. Uwielbiam Twoje rozdziały i w ogóle Twojego bloga, Twój sposób pisania, Finnicka..... no dobra teraz lecę na zakupy. Brat mnie zmusza..... pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Babcia Finnicka była okrutną kobietą mówiąc delikatnie. Krwiożerczy żółw:) Ale chyba każdy w dzieciństwie miał do czynienia z takim krwiożerczym żółwiem. Jestem ciekawa gdzie Finnick prowadzi Annie, może do tego domku po za dystryktem? Czekam na nowość.
    zhal986

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... babcia Finnicka była okrutna...
      Ja na pewno przeżyłam własną opowieść z krwiożerczym żółwiem... kiedy byłam mała to mnie ugryzła bestia jedna XD
      To gdzie Finnick prowadzi Annie jest tajemnicą... nawet jak dla mnie, bo jak pisałam jestem trochę chora i nie mam pojęcia co myślałam, kiedy to pisałam XD Nie no... żartuję :) Wiem, gdzie ją prowadzi :)

      Usuń
  8. Bardzo fajny rozdział przepraszam ale ja nie umiem takich długich komentarzy pisać niestety nie jestem aż tak kreatywna nie moge sie doczekać twojego kolejnego rozdziału i przepraszam że tak brzydko ale na szybko to pisze pozdrawiam i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Kolejny rozdział już się pisze... powinnam raczej napisać dopiero... no, ale dobra ♥

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz :) Mam nadzieję, że skomentujecie również inne rozdziały :)

Powered By Blogger